23.01.2011 | Czytano: 1053

Udany powrót Guzika (+zdjęcia)

Mecze na szczycie juniorów były niezwykle dramatyczne. Sporo też było w nich zaciętości, walki ciałem, ale fachowcy... kręcili nosami. Poziom bowiem nie był najwyższy. Za dużo było gry szarpanej, przypadkowych akcji i błędów w defensywie. W derbach Małopolski lepsi okazali się oświęcimianie, którzy wywieźli ze stolicy Podhala 4 punkty.

Pierwszy pojedynek rozstrzygnięty został w dogrywce. Nowotarżanie od 14 minuty byli zespołem goniącym. Na gola Piotrowicza odpowiedzieli dopiero w 28 minucie grając w przewadze. Puławski mocnym strzałem z korytarza międzybulikowego zmusił do kapitulacji świetnie spisującego się Kachniarza. Odpowiedź gości była natychmiastowa, a potem dołożyli jeszcze kolejnego gola. 46 sekund przed zakończeniem drugiej odsłony kontaktowego gola zdobył Kacper Guzik, któremu kontuzja uniemożliwiła kontynuowanie kariery zza Oceanem w zespole Lincoln Stars (USHL). Po operacjach formę odbudowywuje w barwach macierzystego klubu.

Wydawało się, że górale wyrównają po przerwie, gdyż przez blisko 90 sekund grali w podwójnej przewadze. Gdy tylko goście grali w komplecie, ponownie odskoczyli na dwa gole. 29 sekund później było już 3:4 ( gol Puławskiego), a po kolejnych 14 sekundach już remis. Woźniak zaskoczył Kachniarza strzałem z zakrystii, jak mawiają hokeiści. W regulaminowym czasie wynik już nie uległ zmianie, a w 60 sekundzie dogrywki zwycięskiego gola zdobył Guzik. Strzał był tak mocny, że Kachniarz nie zdołał złapać krążka do łapaczki. Ślizgnął się po niej i zatrzepotał w siatce.

- Nie jestem zadowolony z występu moich podopiecznych – mówi trener Podhala, Łukasz Gil. – W tym słabym meczu gra nam się nie układała, ani w ataku, ani w obronie nie graliśmy dobrze. Przełomowym momentem była końcówka trzeciej tercji, kiedy wybroniliśmy podwójne osłabienie.

Rewanż również był emocjonujący. Aż do 59 minuty utrzymywał się wynik bezbramkowy. Oba zespoły miały swoje szanse, by wcześniej pokonać bramkarzy, ale – szczególnie Kachniarz – wyczyniał cuda w bramce. Nowotarżanie niemiłosiernie trzepali mu parkany. Bronił soczyste strzały Guzika z dystansu, wygrywał pojedynki sam na sam z K. Sulka ( dwa razy), Kolasą, Puławskim i Wcisło. Na początku trzeciej tercji dochodziło do dantejskich scen pod jego bramką, ale żaden z podhalańczyków nie potrafił ulokować „gumy” w siatce, mimo iż nawet dwa lub trzy razy dobijali do opuszczonej przez golkipera świątyni. Unici również mieli okazje, po „patelniach” nowotarskich defensorów. Gdy zegar wskazywał 58 minutę 12 sekundę obrońca Podhala odpuścił Piotrowicza w strefie środkowej, pozwolił mu na przejęcie krążka, rozpędził się, miął jednego z górali i pięknym strzałem pokonał S. Mrugałę. Na nic zdało się wycofanie bramkarza Podhala z bramki i wprowadzenie szóstego zawodnika z pola.

MMKS Podhale Nowy Targ – Unia Oświęcim 5:4 (0:1, 2:2, 2:1; 1:0) i 0:1 (0:0, 0:0, 0:1)
Bramki dla Podhala: Puławski 2, Guzik 2, Woźniak.

MMKS Podhale: S. Mrugała; Gacek – K. Sulka, Szumal – R. Mrugała, Bielak – Bak; D. Kolasa – Wcisło – P. Wielkiewicz, Kos – Puławski – Guzik, Kaczorowski – Woźniak – A. Mielniczek, Zembal – Byrja – Worwa. W drugim meczu nie zagrał Kaczorowski.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama