26.08.2010 | Czytano: 2788

Kaczor wypłynął na wodę, a kaczki za nim

- To wyjątkowa rodzina. Próżno szukać w kraju, a może i na świecie, w której byłoby tylu sportowców najwyższej klasy. Trudno zliczyć ile medali i trofeów zdobyła na różnych zawodach rangi krajowej i międzynarodowej – mówi Maria Ćwiertniewicz, mistrzyni świata w kajakarstwie górskim. O kim mówi?

O rodzinie Polaczyków, których obecnie siedmiu uprawia kajakarstwo górskie - Joanna, Grzegorz, Mateusz, Henryk, Łukasz, Iwona i Rafał. Wszystko jednak zaczęło się od głowy rodu Krzysztofa (rocznik 1959). To wielokrotny medalista mistrzostw Polski na przełomie lat 70 i 80 – tych. To on zaszczepił córkom i synom bakcyla sportowego. Przygoda ze sportem zaczęła się od zabawy na wodzie z racji tego, że Dunajec płynął kilka metrów od ich rodzinnego domu. Własnoręcznie zbudował prowizoryczny tor slalomowy przy Kotońce. Przez lata produkował kajaki dla dzieci i poświęcał każdą wolną chwilę na sportową edukację swoich pociech. A, że mieli duży talent, który poparli pracą i góralską zawziętością wyrośli na medalowych sportowców.

Sport ten to trudny kawałek chleba. Może coś na ten temat powiedzieć Grzegorz. „Góralu czy ci nie żal?”. Żal ogromny, że trzeba było opuścić rodzinne strony, macierzysty klub Pieniny i szukać chleba w bydgoskiej Zawiszy. Czeka na stypendium i uposażenie w wojskowym klubie. Nie pierwszy z Podhala wyemigrował do Zawiszy. Przed nim pływały tam największe gwiazdy kajakarstwa górskiego, sokoły Podhala - Bronisław Waruś. Stefan „Cenek” Kapłaniak, Gienek Kapłaniak, Władysław Piecyk, którzy później sięgali po medale mistrzostw świata, a „Cenek” wrócił z medalem olimpijskim. Tego samego życzymy Grzegorzowi, rocznik 1985.

 /uploads/galleries/l/6dff162931474a3d32ac4f238ed7d1f0.jpg

- Po raz pierwszy wsiadłem do kajaku mając 11 lat – wspomina. – Początkowo nie wiązałem większych nadziei z tym sportem. Bawiło mnie pływanie. Ponieważ do rzeki miałem 50 metrów z domu, na Dunajcu z rodzeństwem spędzaliśmy praktycznie cały dzień, z przerwą na obiad. W 2002 r. zadebiutowałem w mistrzostwach świata juniorów i nieoczekiwanie wywalczyłem indywidualnie złoty medal. Od tego momentu zmieniłem podejście do sportu. Kajaki stały się moją pasją. Wydawało mi się, że każdym dniem jestem coraz lepszy. Potwierdzenie tego znalazłem w następnym roku, wygrywając mistrzostwa Europy juniorów. W 2004 r. zadebiutowałem w seniorach w Skopie, gdzie byłem szósty. Gdyby nie drobny błąd, to byłbym drugi. Cieszyłem się, bo otrzymałem nominację na igrzyska olimpijskie do Aten. Tam wystartowałem z zapaleniem płuc, ale i tak zająłem punktowane, siódme miejsce.

/uploads/galleries/l/05f9a361022a0cacca993606664c9fba.jpg

Potem przyszły kolejne sukcesy. Był młodzieżowym mistrzem Europy w zespole (2005, 2006), brązowym medalistą (2008) i wicemistrzem indywidualnie (2005, 2008) oraz mistrzem świata w zespole (2007). Ma na koncie złoty medal mistrzostw Europy seniorów w drużynie (2008, 2010), jest wicemistrzem Europy seniorów w zespole (2006) i brązowym medalistą mistrzostw świata (2006), wygrał World Ranking indywidualnie (2009) i zajął piąte miejsce w Pucharze Świata (2009), drugi indywidualnie w Pre World Champion (2010). Wielokrotny medalista mistrzostw Polski i finalista Pucharów Świata.

Łukasz ( rocznik 1989) jeszcze wcześniej niż Grzegorz wypłynął na wartkie wody Dunajca. – Miałem siedem lat – mówi z uśmiechem. - Wybór dyscypliny nie był przypadkowy. Mój ojciec były kajakarz, który przedwcześnie zakończył karierę, zajął się turystyką kajakową. Często zabierał nas na różne wyprawy po rzekach i jeziorach. W ten sposób wszyscy zaraziliśmy się kajakarstwem i jak mówi tata: „ Stary kaczor ruszył na wodę, a małe kaczki poszły za nim”.

Jego macierzystym klubem są Pieniny. W roku 2005 przeniósł się do Krakowa, do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. - Dopiero tam poważnie zająłem się kajakarstwem – przyznaje. - Pływając w kadrze narodowej juniorów zdobyłem z bratem Mateuszem i Jakubem Chojnowskim złoty medal mistrzostw Europy juniorów w Nottingham (2006), indywidualnie uplasowałem się na 9. miejscu. Rok później w Krakowie, na zawodach tej samej rangi, zająłem 4. miejsce indywidualnie. Skończywszy wiek juniora przeszedłem do kategorii młodzieżowców. Startując w Solkan (Słowenia) w młodzieżowych mistrzostwach Europy w 2008 roku z Grzegorzem i Mateuszem sięgnęliśmy po brązowy medal w konkurencji K1x3, a indywidualnie zająłem 16. lokatę. Rok później startowałem MME bez sukcesów, lecz w mistrzostwach Polski seniorów zająłem 3. miejsce indywidualnie, a w konkurencji zespołowej z Grzegorzem i Mateuszem stanęliśmy na najwyższym stopniu podium. W tym roku zająłem 2. miejsce w zespole z Mateuszem i Michałem Pasiutem podczas MME w Lipsku. Przed nami jeszcze kilka startów, w tym na mistrzostwach Polski seniorów, na których będę bronił brązu indywidualnie i złota w zespole.

Rafał, to rocznik 1992. – Po raz pierwszy samodzielnie zacząłem pływać w wieku 6 lat – wspomina. - Początki były ciężkie, ale jakoś wytrzymałem i teraz mogę się cieszyć z sukcesów. Otrzymałem powołanie do kadry 15-latków i już mogę się pochwalić mistrzostwem Europy juniorów ( 2008) i wicemistrzostwem świata juniorów (2008) w drużynie. W ubiegłym roku indywidualnie w tej samej rangi zawodach zająłem 5 i 7 miejsce. W tym roku stanąłem na najniższym stopniu podium w czempionacie Starego Kontynentu. Jestem dwukrotnym mistrzem kraju juniorów z 2009 i 2010 r.

Henryk (rocznik 1986) to młodzieżowy mistrz Europy w K1 x 3 (2005, 2006), wicemistrz Europy seniorów w zespole z 2006 roku oraz wielokrotny medalista mistrzostw Polski.

Mateusz ( rocznik 1988) rozpoczął międzynarodowe starty od wygrania zawodów Nadziei Olimpijskich na Słowacji w 2004 roku. - Rok później święciłem triumf w Pre World i drugi byłem w zespole w mistrzostwach Europy juniorów. Rok 2006 zakończyłem złotym medalem mistrzostw świata juniorów i brązowym w zespole seniorów i mistrzostw Europy juniorów indywidualnie. Mam w swojej kolekcji wszystkie kolory medali z młodzieżowych mistrzostw Europy w drużynie. Po ten z najszlachetniejszego kruszcu sięgnąłem w 2007 roku, rok później stanąłem na najniższym stopniu podium, a w tym roku zostałem wicemistrzem – wymienia swoje sukcesy dwukrotny mistrz Europy seniorów w K1x3 (2008, 2010), wielokrotny medalista mistrzostw kraju.

W „wielkim świecie” kobieta ma pierwszeństwo, ale my łamiemy reguły i płeć piękną zostawiliśmy sobie na deser. Joanna, po mężu Mędoń (rocznik 1983) to świeżo upieczona wicemistrzyni Europy w K1 x3, wielokrotna medalistka mistrzostw Polski. Rośnie jej w domu konkurentka, córka Małgorzata, która w tym samym dniu co mama sięgała po srebrny medal w Bratysławie, wygrała zawody Pucharu Pienin w swojej kategorii wiekowej( rocznik 2000). - Robicie takie wielkie „halo”, bo mama zdobyła srebrny medal. Ja mam złoty. No i kto jest lepszy? – pytała dziadków rezolutna mała.

Wielkie nadzieje rodzina wiąże z Iwoną ( 1991), która już odnosi sukcesy na krajowych torach w kategorii juniorek. Uczestniczyła też w mistrzostwach świata i Europy w tej kategorii wiekowej.

Na koniec ta, która dba o to, by nic nie brakowało jej pociechom. - Bez mamy Barbary nie byłoby sukcesów. Spieszy im z pomocą 24 godziny na dobę – twierdzi Maria Ćwiertniewicz i cytuje słowa piosenki wykonywanej przez Mieczysława Fogga.

Jedynie serce matki uczuciem zawsze tchnie
Jedynie serce matki o wszystkim dobrze wie
Dać trochę ciepła umie i każdy ból zrozumie

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama