16.07.2010 | Czytano: 3570

Kolusz i Zapała chcą zostać, ale... (+zdjecia)

Marcin Kolusz i Krzysztofa Zapała byli podstawowymi zawodnikami mistrzowskiego Podhala. Jakoś o reprezentantach kraju zrobiło się cicho w sezonie przygotowawczym. Z MMKS Podhale Nowy Targ nie trenowali, nie podpisali również kontraktów. Co u nich słychać?

Obaj pracują na pełnych obrotach, bo cykl przygotowawczy rozpoczęli w połowie czerwca. Postanowiliśmy skontrolować jak przebiegają ich zajęcia. Gdy złożyliśmy im wizytę, zmagali się z ciężarami w siłowni Olimp. Wcześniej przeprowadzili rozgrzewkę i pobiegali. Ich przygotowania sponsoruje restauracja Aula.

- Trenujemy indywidualnie według nakreślonych planów przez byłego czterystumetrowca Jerzego Włodarczyka wyjawia Marcin Kolusz. - Pod okiem Włodarczyka trenowaliśmy dwa tygodnie, teraz według jego rozpiski. Dzisiaj rozpisaną mieliśmy siłownię. Początkowo pracowaliśmy nad wytrzymałością ogólną, wydolnością i wytrzymałością siłową. Teraz pracujemy nad wytrzymałość szybkościową, szybkością i dynamiką. Ćwiczymy od 15 czerwca. Treningi mamy krótkie, ale bardzo intensywne. Raz jest to 45 minut, drugim razem 75, a jeśli idziemy w góry, to trening trwa nawet powyżej trzech godzin. Od 2002 roku do sezonu przygotowuję się z Jerzym Włodarczykiem i jestem z tej współpracy zadowolony. Nawet grając w Czechach, gdzie byłem związany 12-miesięcznym kontraktem i musiałem być z drużyną, w trakcie wakacji miałem dodatkowe zajęcia rozpisane przez niego.

Popularny „Kazek”, czyli Krzysztof Zapała również nie pierwszy raz korzysta z harmonogramu nakreślonego przez byłego świetnego lekkoatletę. – Tydzień przed play offem – przyznaje się. – Jego metody treningowe bardzo mi przypadły do gustu. Jest konkretnym szkoleniowcem.

Hokeiści wędrowali po siłowni, zmieniając przyrządy. Na każdym wykonali kilka powtórzeń na różne partie mięśniowe. Nadzorowała zajęcia Aleksandra Małecka. Radziła jak ułożyć sylwetkę, by ćwiczenie było skuteczne.

Kolusz i Zapała ćwiczą dla siebie, bo jak na razie to tylko Bóg raczy wiedzieć, jakie barwy będą reprezentować. Obaj deklarują, że najlepiej chcieliby u siebie kontynuować karierę, ale...

- Od czterech miesięcy deklaruję chęć pozostania w Podhalu, ale jakoś nic nie chce drgnąć w tym temacie – mówi Marcin Kolusz. - Zapewne działacze MMKS nie mają pieniędzy, by podpisać kontrakt jaki obiecywali jeszcze w maju. Pieniążki miały być mniejsze, ale rozłożone na dwanaście miesięcy. Zapewne plany pokrzyżowały baraże. Chciałbym zostać w Nowym Targu, ale nie kosztem rodziny. Z hokeja żyję i chcę zarabiać, tym bardziej, iż jestem w pełni sportowego życia. Czekanie na lepsze jutro już nadwyręża moją cierpliwość. Nie ukrywam, że miałem propozycję z innych klubów, ale kwota za moje przejście jest zaporowa. Na warunki polskich klubów mało realna.

W innej sytuacji jest „Kazek”, który jest wolnym graczem. – Rozmowy się toczą, ale do końca czekam co się tutaj wykluje – mówi Krzysztof Zapała. – Jeśli sternicy MMKS nie zapewnią mi odpowiednich warunków finansowych, to będę musiał poszukać sobie innego miejsca do wykonywania zawodu. Wszystko jest w fazie oczekiwania aż do wyjścia na lód. Niewidomą jest tylko z jaką drużyna rozpocznę przygotowania specjalistyczne. Poinformowałem o tym prezesa Mirosława Mrugałę. Na razie mój telefon milczy.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama