13.03.2010 | Czytano: 1134

Kraków w szoku (+zdjecia)

- Zostawiliśmy serce na lodzie, mimo iż przegrywaliśmy 2:0 po indywidualnych błędach walczyliśmy z emanującą wolą zwycięstwa – powiedział trener „Szarotek” po drugiej wygranej pod Wawelem.

Konia z rzędem temu kto przypuszczał, że Podhale po raz drugi okaże się lepsze od obrońcy mistrzowskiego tytułu. Kibice Cracovii są w szoku. Bardzo żywiołowo reagujący stadion gdy Ivičič zdobywał gola zamarł na chwilę.
Początek spotkania nie zapowiadał, że górale po raz drugi okażą się lepsi. W piątkowym spotkaniu Malasiński wyeliminował z gry L. Laszkiewicza. Wydawało się, że ten wariant taktyczny zostanie przez szkoleniowców Podhala utrzymany. – Zapewne tak myślą krakowianie, więc trzeba było troszkę pokombinować - mówił Milan Jančuška przed spotkaniem. Inny wariant wyeliminowania pierwszej piątki Cracovi początkowo wydawał się, że będzie nietrafny. „Laszka” miał być kryty dopiero w tercji górali. Tymczasem najlepszy polski hokeista miał zbyt dużo swobody, miejsca do rozpędzenia się, więc hasał dowoli. To on był współautorem pierwszego trafienia „Pasów”. Wszedł jak w masło w nowotarską defensywę i wystrzelił. Bramkarz Podhala sparował krążek, ale przy biernej postawie obrońców starszy z Laszkiewiczów wpakował go do siatki. Goście grali bardzo nerwowo, jakby to oni, a nie krakowianie musieli wygrać. Bardzo niedokładnie rozgrywali „gumę”. Straty jej powodowały, iż nadziewali się na kontry i pod bramką „Zbory” dochodziło do dantejskich scen W 9 minucie górale grali w osłabieniu. Łabuz zgubił krążek i poszła kontra. Strzał Pasiuta został obroniony, lecz krążek przechwycił Piotrowski, objechał bramkę i za moment hala eksplodowała z radości. 14 sekund później Baranyk z niewinnej akcji „szczurem’ pokonał Radziszewskiego. Za moment Zapała trafił w słupek i w końcówce dominowała już Cracovia. Idealnych sytuacji nie wykorzystali: L. Laszkiewicz, Łopuski i Słaboń. Temu ostatniemu świetną okazję wypracował...sędzia. Krążek odbił mu się od łyżwy trafił do środkowego pierwszego ataku w korytarz międzybulikowy.

Druga tercja słaba w wykonaniu obu zespołów. Hokeiści mieli ogromne problemy z celnością podań. Mnożyły się błędy, zawodnicy prześcigali się w rozdawaniu prezentów, jakby to był okres świat Bożego Narodzenia. Koncert pomyłek rozpoczął Dutka, który o tej tercji będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Najpierw nie trafił bodiczkiem Łopuskiego i ten miał otwartą drogę do bramki, który z takiej uprzejmości nie mógł nie skorzystać. W 37 minucie z kolei był łaskawy dla Radwańskiego, myląc Zborowskiego (krążek odbił mu się od kija). Święty Mikołaj grał także w koszulce w pasy, z tym, że na bramce. Nie popisał się przy strzale Sulki z niebieskiej linii, kiedy krążek majestatycznie wtaczał się do bramki. W 31 minucie Bakrlik stał mu pod nosem i pozwolił mu dołożyć łopatkę kija do strzału Ivičiča. Na początku trzeciej odsłony kolejny raz czeski napastnik zaskoczył „Dziurę”, zmuszając trenerów Cracovii do posadzenia go na ławce.
- Nie zwalałbym całej winy na „Radzika” – twierdzi szkoleniowiec „Pasów”. – Zawdzięczamy mu finały mistrzostw Polski, świetne występy w Pucharze Kontynentalnym. Każdemu może się zdarzyć słabszy dzień. Szkoda, że przytrafiło się w walce o złoty medal.

Jego miejsce między słupkami zajął Rączka. Ten skapitulował tylko raz w 47 minucie kiedy to nowotarżanie grali z przewagą jednego zawodnika. Ivičič strzałem z niebieskiej linii pokonał wychowanka nowotarskiego hokeja. – Jesteśmy najlepsi – wykrzyknął.
Od tego momentu „Szarotki” bardzo mądrze broniły wyniku, nie pozwalając krakowianom na rozwinięcie skrzydeł, na dłuższe przebywanie w swojej tercji. Jeśli było gorąco pod bramką „Zbory” bezceremonialnie wybijali gumę byle dalej od własnej tercji. Mistrzowie Polski byli bezradni, nie mieli pomysłu na zmianę niekorzystnego rezultatu.
- Przez dwie tercje graliśmy to co zakładaliśmy – powiedział Rudolf Rohaček.Za łatwo jednak tracimy bramki, natomiast sami na nie musimy ciężko pracować. W trzeciej tercji przeciwnik mądrze kontrolował grę. Nie składamy broni, Podhale dwa razy wygrało w Cracovii my możemy w Nowym Targu.

- Jestem pełen podziwu dla chłopaków. Bardzo dobrze zagrali taktycznie – ocenił trener Podhala.
Jeden z krakowskich dziennikarzy sugerował, iż sędziowie zrewanżowali się góralom za błędy jakie popełnili w piątym meczu w Tychach. – To ich problem – odrzekł szkoleniowiec „Szarotek”. – Mam prośbę do Wydziału Sędziowskiego, by lepszych delegował na kolejne potyczki – powiedział Rudolf Rohaček.
Przyjechaliśmy do Krakowa, aby powalczyć i uzyskać jak najlepsze wyniki. Teraz zagramy dwa mecze w Nowym Targu, gdzie wspierać nas będzie publiczność. Nie będą to z pewnością łatwe spotkania, bo Cracovia się nie podda i zechce odrobić straty - podsumował "Zbora".

Cracovia – Podhale Nowy Targ 4:5 (2:1, 2:2, 1:2)
1:0 – D. Laszkiewicz – L. Laszkiewicz (2:45 w przewadze),
2:0 – Piotrowski - Pasiut (8:23 w osłabieniu),
2:1 – Baranyk - Sroka (8:37 w przewadze),
3:1 – Łopuski - (21:26),
3:2 – Sulka - Gaj (22:34),
3:3 – Bakrlik – Ivičič - Dziubiński (30:26),
4:3 – Radwański – Csorich (36:48),
4:4 – Bakrlik (41:25),
4:5 – Ivičič – Zapała (46:50 w przewadze)
Stan rywalizacji play-off: 0:2
Sędziowali: Wolas i Porzycki (Oświęcim) oraz Smura, Kubiszewski (Katowice).
Kary: 28 – 16 min
Widzów 2000

Cracovia: Radziszewski (41:25 Rączka); Csorich (2) – Bondarevs, Dudaš (4) – Dulęba, Kłys – Wajda, Guzik – Landowski; L. Laszkiewicz – Słaboń – D. Laszkiewicz (4), Radwański – Musial – Łopuski, Piotrowski – Pasiut – Drzewiecki (2), Biela (2+10) – Rutkowski (4)– Witowski. Trener Rudolf Rohaček.
Podhale: Zborowski; Ivičič – Sulka, Dutka (2) – Sroka (2), Łabuz – D. Galant; Kapica – Zapała (2) – Kolusz (2), Baranyk – Voznik – Bakrlik, Malasiński (4) – Dziubiński – Kmiecik (2), Ziętara – Bryniczka (2) - Gaj. Trener Milan Jančuška.

Tekst Stefan Leśniowski, Kraków
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama