19.07.2012 | Czytano: 1508

Otworzyć się na hokejowy świat

Kibice hokeja w Nowym Targu z pewnością z rozrzewnieniem wspominają, gdy ich zespół wygrywał Interligę. Było to okno na świat, możliwość skonfrontowania sił z rywalami prezentującymi inny styl gry. Po roku polskie kluby ( w Interlidze występowała Unia i GKS Tychy) zrezygnowały z uczestniczyły w niej. Czas pokazał, iż była to błędna decyzja.

Słoweńcy i Węgrzy, którzy byli naszymi rywalami oraz Austriacy kontynuują rozgrywki, chociaż pod inną nazwą, z korzyścią dla drużyn narodowych. Biało – czerwoni ogrywali te nacje. A teraz? Nie możemy im podskoczyć. Do sukcesu w Interlidze poprowadził „Szarotki” Andrzej Słowakiewicz. On nie może przeboleć, że polskie drużyny kiszą się we własnym sosie, że nie próbują podnosić swoich umiejętności z lepszymi. Próbuje to zmienić. Niespodziewanie pojawiła się ku temu okazja.

Obecnie przebywa na treningach z grupą młodych polskich hokeistów ( tylko dwóch z Podhala), którzy pod okiem wybitnych fachowców trenują na lodzie w Namestovie. Przebywa tam również ekipa Junosti Mińsk z Michaiłem Zacharowem, graczem, który kiedyś grał w Podhalu. Nieopodal obóz rozbiła ekipa Birkutu Kijów, której szefuje również znany z występów w koszulce z szarotką na piersi, Witalij Semenczenko. Dodajmy, że o miejsce w tej drużynie walczy wychowanek nowotarskiego hokeja Kacper Guzik. Semenczenko jest wysłannikiem głównego sponsora Biruku, by nakłonić zespoły ze Słowacji, Czech do gry w nowo powstającej lidze międzynarodowej. Udało mu się. Oprócz wymienionych krajów, również zespoły z Ukrainy i Białorusi zgłosiły akces gry.

- Byłem zdziwiony, gdy się spotkaliśmy, iż nie biorą pod uwagę polskich klubów – mówi Andrzej Słowakiewicz. – Zaproponowałem mu wizytę w Polsce, by obejrzał stadiony. Na razie wymogi ligi, która jeszcze nie ma nazwy, spełnia obiekt w Tychach. Z pewnymi zastrzeżeniami dopuszczone byłyby hale w Sanoku i Jastrzębiu. Podjąłem się rozmów z klubami, które chciały zaangażować się w te rozgrywki. Liga, wstępnie ustalono, składać się będzie z 16 drużyn. Obwiązywać będzie w pierwszym pilotażowym sezonie, system pucharowy. W miesiącu byłyby dwa mecze, od października do lutego. Jest miejsce dla dwóch polskich zespołów. W projekt ten nie wejdzie Podhala, co bardzo zdziwiło zarówno Semenczenkę i Zacharowa. Nie mogli pojąć jak można było tak ogromny potencjał młodzieżowy zmarnować. Kręcili tylko głowami i pytali: kto pogrzebał dorobek wielu pokoleń? Nie zdajemy sobie sprawę jak przez spadek dużo straciliśmy nie tylko na krajowej, ale przede wszystkim międzynarodowej arenie. Dużo wody w Dunajcu upłynie za nim odbudujemy sportowo poziom drużyny. Daj Boże, żeby znaleźli się sponsorzy i Podhale wróciło na pozycje zajmowane od początku swego istnienia. Ale wracając do tematu, to Semaczenko wyjeżdża do Kijowa i po rozmowach z sponsorem przedstawi system, regulamin rozgrywek i przede wszystkim zespoły, które będą w lidze występowały. Miejmy nadzieję, że będą w niej polskie klubu, albo przynajmniej jeden pilotażowo. Chociaż po rozmowach z działaczami mam pewne obawy. Niby pozytywnie wyrażają się o projekcie, ale zaraz zastanawiają się: czy nie za dużo będzie meczów? Czy też podróże nie będą meczące? Szef szkolenia PZHL scedował to na kluby. Te na dniach mają mi dać odpowiedź. Szkoda byłoby, żebyśmy nie skorzystali z udziału, tym bardziej, iż sponsor pokrywa wszystko.Klub ma tylko zabezpieczyć obiekt i sędziów zapłacić. Toż to jest kura znosząca złote jaja i nawet przez moment nikt nie powinien się zastanawiać. To może być ostatnia szansa otwarcia się polskiego hokeja na świat. Jeśli nie wychylimy nosa poza naszą ligę, to będziemy jeszcze bardziej pikować. Ukraińcy są tym projektem żywo zainteresowani, bo Donieck, a w przyszłym roku Birkut zagrają w KHL. Drużyny uciekają im z ligi, a pozostałe muszą z kimś grać. Junost również przymierza się do KHL i aby ograć się występować będzie w nadchodzącym sezonie w wyższej rosyjskiej lidze.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama