19.04.2009 | Czytano: 3195

Przebrane za Świętego Mikołaja

Zapewne nie tak wyobrażały sobie nowotarżanki pierwszy półfinałowy pojedynek play off z Osową. Przed pierwszym gwizdkiem arbitra były pełne optymizmu, a już po końcowej syrenie miały marsowe miny. Porażka co prawda jeszcze nie wyklucza ich z gry o finał, ale poniesiona na własnym parkiecie znacznie minimalizuje szanse.

- Dopóki piłeczka w grze wszystko się jeszcze może zdarzyć – mówią nowotarżanki i zapewniają, że tanio skóry w Gdańsku nie sprzedadzą.

Początek spotkania był bardzo udany. Już w czwartej minucie miejscowe unihokeistki objęły prowadzenie po strzale z dystansu M. Bryniarskiej. Trzeba przyznać, że bramkarka z Gdańska nie popisała się przy tej interwencji. Radość z prowadzenie nie trwała długo. Gapiostwo obrony i 32 sekundy później Krzystyniak - jedna z trzech nowotarżanek występująca w brawach gdańskiej ekipy – doprowadziła do wyrównania. Gospodynie grały zrywami. Potrafiły rozegrać kapitalną akcję, by za moment doprowadzić swojego trenera do szewskiej pasji. Ale jak miał nie krzyczeć, skoro jego podopieczne w odstępie niespełna dwóch minut podarowały dwa prezenty przybyszom znad morza? Jakby przebrały się za Świętego Mikołaja! Końcówka jednak należała do góralek, które zdołały odrobić straty.


Gdańszczanki bojowymi okrzykami zaczarowały swoją świątynię.


Przez pół drugiej odsłony gospodynie posiadały przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Dlatego, iż pod bramką rywalek grały bardzo nerwowo i chaotycznie. Gdańszczanki nie miały więc problemu z zażegnywaniem niebezpieczeństwa i wyprowadzaniem groźnych kontrataków. Gdy po jednej z nich zdobyły gola, z góralek uszło powietrze. Zaczęły popełniać proste błędy w obronie, co bezlitośnie wykorzystały przyjezdne, schodząc na przerwę z trzybramkową zaliczką.


Mecz czas zacząć…

Mimo wysokiego prowadzenie, trener gdańszczanek, gdy jego zespół stracił gola, zaczął dmuchać na zimne i poprosił o czas dla drużyny. – Nie było potrzeby prowadzić tak otwartej gry jaką dziewczyny nam zafundowały – twierdzi szkoleniowiec gości, Bogdan Zajdziński. – Cofnęliśmy się, by spokojnie dowieźć zwycięstwo do końcowego gwizdka. Przez dwie tercje mecz był bardzo zacięty, co zresztą potwierdzają moje statystyki. Oba zespoły oddały sporo strzałów. W moim na wyróżnienie zasłużyły wszystkie formacje. Pochwalić należy debiutującą w seniorkach Maję Stenkę. W zespole gospodyń rewelacyjnie zagrała Agata Sarna.


Sygnał do jego rozpoczęcia dali pp. Ryszard Kaczmarczyk i Mariusz Sąder

A oto co powiedziała najlepsza zawodniczka w nowotarskim zespole. – Jakbyśmy zagrały pełne 60 minut tak jak w trzeciej tercji, to wynik na pewno byłby lepszy. Popełniliśmy masę prostych błędów, które kosztowały nas porażkę. Dało się zauważyć, że gramy fazowo. Mamy dobre i złe momenty. W tych momentach kiedy stoimy, tracimy gole, z sytuacji, z których nie powinny wpaść. Play off jeszcze się nie skończył. Jeszcze pokażemy na co nas stać – zakończyła wypowiedź wojowniczym akcentem Agata Sarna.


Piłeczka trzepocze w siatce gdańszczanek. Gorce prowadzą 1:0….

- Przegraliśmy na własne życzenie – zauważa trener Gorców, Arkadiusz Pysz. – Porażkę zawdzięczamy zbyt dużej ilości strat piłeczki przy jej wyprowadzaniu do strefy ataku. Trochę też szczęścia nam zabrakło w trzeciej tercji. Mogliśmy zdobyć 2-3 bramki i zapewne w innej tonacji byśmy teraz rozmawiali. O losach pojedynku zadecydowała druga odsłona, w której stanęliśmy, pozostawiając przeciwniczkom zbyt dużo swobody i pozwalając z łatwością dochodzić do czystych pozycji strzeleckich. W trzeciej tercji taktyka polegała na tym, by atakować przeciwnika jak najwyżej, już na jego połowie, by ten nie mógł rozwinąć akcji zaczepnej.


…potem częściej „piąteczki”, po zdobytej bramce, przybijały sobie unihokeistki znad morza.

Kolejne pojedynki rozegrane zostaną w Gdańsku dopiero za miesiąc. – Ten miesiąc powinien być dla nas zbawienny – twierdzi Arkadiusz Pysz. – Musimy solidnie potrenować i przygotować odpowiednią strategię gry.


Wynik poszedł w świat….

Gorce Nowy Targ – Energa Osowa Gdańsk 4:7 (3:3, 0:3, 1:1)
1:0 – M. Bryniarska – Sral (3:29),
1:1 – Krzystyniak – Waksmundzka (4:01),
1:2 –Kwiecińska – Chomnicka (13:02),
1:3 – Krawczyk – Stenka (14:50),
2:3 – Sral (18:17), 3:3 – Sarna (19:42),
3:4 – Mroch (28:53),
3:5 – Kwiecińska – Chomnicka (29:27),
3:6 – Chomnicka – Zajdzińska (35:04),
4:6 – Chowaniec (53:07),
4:7 – Jurkowska – Stelmasiewicz (56:19).

Sędziowali: Ryszard Kaczmarczyk i Mariusz Sąder z Nowego Targu.
Stan rywalizacji play off: 0:1

Gorce: Guzik; M. Bryniarska – Chlebda, Grynia – Fuła; Piekarczyk – Sral – E. Bryniarska, Chowaniec – Sarna – Siuta, Kaczmarczyk, Timek. Trener Arkadiusz Pysz. Asystent Jacek Michalski.

W drugim półfinale:
Multi Killers Kraków – Absolwent Siedlec 2:4 (stan rywalizacji play off 0:1).


Pod obydwoma bramkami walczono twardo. Nie było zmiłuj. Tutaj Monika Guzik powstrzymuje atak gospodyń.



Monika Guzik ( z lewej), Magda Krzystyniak i Monika Waksmundzka – trójka nowotarżanek w barwach Osowy.



Trener ustala taktykę na trzecią tercję…

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama