05.04.2009 | Czytano: 1475

Obrona lepsza niż atak(+zdjecia)

Spotkanie w koszykarskiej lidze dziewcząt miało spory ciężar gatunkowy. Zwycięzca zwiększał szansę, by sezon zakończyć na pierwszym miejscu. Nowotarżanki musiały jednak wygrać różnicą siedmiu punktów. I dokonały tego!

Podopieczne Mirosława Ćwikla zaczęły spotkanie bardzo spięte i praktycznie nic im nie wychodziło w ataku. Pierwsze punkty zdobyły dopiero po 5 minutach gry! Na szczęście dla nich, przyjezdne też miały niski procent skuteczności. Tylko dwa razy piłka po ich rzutach wpadła do dziury. W drugiej części kwarty trema gdzieś się ulotniła i piłka zaczęła bardziej słuchać gospodynie. Dobra gra w obronie, poprawna w ataku i po 10 minutach góralki prowadziły różnicą 6 punktów.

O drugiej ćwiartce należałoby jak najszybciej zapomnieć. Fatalna gra w ataku, a przede wszystkim sporo strat, pozwoliły nowosądeczankom objąć w 17 minucie prowadzenie 17:14. Przez siedem minut gospodynie zdobyły zaledwie 2 punkty! Trener bez przerwy zrywał się z ławki i instruował swoje zawodniczki. – „Za późno kryjemy”, „Cyrwuska nie klep przed sobą piłki”. Wydawało się, że nowotarżanki na przerwę zejdą z jednobramkowym mankiem. Na sekundę przed końcem przyjezdne prowadziły 19:18 i wtedy o czas poprosił Mirosław Ćwikiel. Rozrysował zawodniczkom akcję na tablicy, a te…wykonały polecenie bezbłędnie. Jachna rzutem za linii 625 cm dała dwupunktowe prowadzenie swojemu zespołowi.

Wydaje się, że ta akcja miała wpływ na przebieg pierwszych minut po przerwie. Miejscowe bardzo szybko odskoczyły na odległość 10 punktów, a mogły zdecydowanie wyżej, gdyby nie fatalna skuteczność z rzutów osobistych. Z kolei rywalki były bezbłędne w tym elemencie gry. Tylko z rzutów osobistych zdobywały punkty, bo agresywna gra góralek nie pozwoliła im na skuteczną podkoszową akcję, czy rzut z dystansu. Często wypychane były za linię boczną, miały ogromne kłopoty z rozpoczęciem akcji spod własnego kosza, często przekraczając limit czasu na przekroczenie linii środkowej boiska. Nowotarżanki dostawały więc piłkę w prezencie, ale skuteczność nadal pozostawiała wiele do życzenia.

- Nie zagraliśmy rewelacyjnie, a mimo to potrafiliśmy wygrać. W takich meczach uwydatnia się charakter drużyny – mówi trener Gorców, Mirosław Ćwikiel. – Dzięki agresywnej grze w obronie udało nam się przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę. Nasza świetna gra w obronie zmusiła rywalki do wielu niecelnych rzutów, strat piłek. Strata 35 punktów z drugą drużyną w tabeli uważam za spory sukces. Cieszy fakt, iż dziewczyny nie odpuszczały, nawet te, które miały na swoim koncie cztery przewinienia. W ataku troszkę się gubiliśmy, oddawaliśmy za darmo piłkę przeciwniczkom. Zabrakło Pytelewskiej, która ma kłopoty z kolanami, a jej wsparcie przydałoby się drużynie. Jest to zawodniczka, która potrafi w meczu zebrać kilka piłek z desek.


Gorce Steskal Nowy Targ – Żak Nowy Sącz 50:35
(12:6, 9:13, 16:7, 13:9).
Gorce Steskal: D. Cyrwus 5, Jachna 8, Piędel 11, Długopolska, Przybyło 2, Pudzisz, Szopińska 3, Kubowicz, Rokiciak 4, S. Cyrwus, Wolska 2, Jachymiak 15. Trener Mirosław Ćwikiel.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama