Tymczasem pierwsza tercja była remisowa. Gospodarze szybkom objęli prowadzenie, ale szybko przybysze znad morza doprowadzili do wyrównania. To chyba przekonało gdańszczan w tym, że można napsuć sporo krwi Podhalanom. Stoczniowcy, w porównaniu z pierwszym meczem, nie popełnili tylu błędów, dobrze bronili i wyprowadzali kontrataki.
Obraz gry zmienił się w drugiej odsłonie. Podhale wreszcie się wstrzeliło, znalazło sposób na gdańskiego golkipera. W tej części meczu górale trzy razy umieścili krążek w siatce. Niestety nie wykorzystali faule gości, którzy złapali w tej odsłonie 12 minut kary. Żadnej z przewag nie potrafili wykorzystać.
W 40 minucie było ostro, graczom puściły nerwy, a w efekcie posypały się kary meczu. Kaunisto i Brooks z jednej strony oraz Majoch i Kamiński z drugiej, a 8 sekund wcześniej jeden z hokeistów znad morza musiał pójść na ławkę kar za nadmierną ilość graczy na tafli. No i tą przewagę górale wykorzystali. Nadal ławki kar były zbyt często odwiedzane. Podhale w tej części meczu dorzuciło jeszcze jednego gola.
MMKS Podhale Nowy Targ – Stoczniowiec Gdańsk 7:1 (1:1, 3:0, 3:0)
1:0 Bochnak – Szlembarski – Kamiński (1:20)
1:1 Drozd Niekurzak (5:14)
2:1 Worwa – Jarczyk (25:08)
3:1 Horzelski – Worwa – Kamiński (27:26)
4:1 Kamiński – Majoch (36:28)
5:1 Bochnak – Szlembarski (42:34 w przewadze)
6:1 M. Gach – Horzelski – Jarczyk (48:51)
7:1 Łojas - Worwa (58:39)
MMKS: B. Kapica – Horzelski, Majoch, Worwa, Słowakiewicz, Kamiński – Szlembarski, Pudzisz, Bochnak, J. Malasiński, Jarczyk – Nykaza, Bryniarski, M, Gach, Żółtek, Łojas. Trener Marek Ziętara.
Stoczniowiec: Woicenka - Brooks, Kaunisto, Laskowski, Drozd-Niekurzak, Kamliuk - Aleniewski, Osmolowski, Piwowarski, Fruczek, Furman - Guczek, Bielowssow, Krawcow, Trzebiatowski, Ziniak - Wróbel, Kaczyński. Trener Rafał Cychowski.
Stefan Leśniowski










