W pierwszych 20 minutach nie oglądaliśmy goli, ale nie znaczy to, że nie było okazji, by krążek posłać do bramki. Ciekawa tercja, szybka, ze zmieniającymi się sytuacjami. Na bramkę przyszło nam czekać aż pół meczu. Była to bramka samobójcza. Pociecha stracił krążek po uderzeniu ze skrzydła Pulkkinena. Lecącą nad głowami zawodników gumę próbował jeszcze zatrzymać Fuczik, lecz bramkarz tyszan nie trafił w nią czysto kijem i krążek trafił do siatki. Ponieważ w hokeju nie ma goli samobójczych, do protokołu strzelców trafił ten, który był ostatni przy krążku.
Gospodarze jeszcze wzmogli tempo swoich akcji. Kilka znakomitych okazji miał Dupuy. Kanadyjczyk wyraźnie nie miał jednak dnia. W zdobyciu bramki wyręczył go obrońca Nilsson. Szwed w trakcie gry w przewadze huknął mocno spod niebieskiej zaskakując zasłoniętego bramkarza GieKSy.
W ostatniej tercji tyszanie nadal atakowali, ale nie wykorzystali liczebnej przewagi. Katowiczanie natomiast bezlitośnie rozklepali obronę gospodarzy, gdy grali pięciu na czterech i po podaniu Magee krążek do pustej bramki skierował Fin Lehtonen. Gospodarze przez ostatnie 35 sekund grali sześciu na czterech (wycofali bramkarza), lecz nie zdołali doprowadzić do remisu. Obrońcy tytułu są w połowie drogi do ponownego sięgnięcia do złota.
GKS Tychy - GKS Katowice 1:2 (0:0, 1:1, 0:1)0:1 Pulkkinen (29:55)
1:1 Nilsson – Mroczkowski – Boivin (38:50 w przewadze)
1:2 Lehtonen – Magee – Olsson (58:05)
Stan rywalizacja do czterech wygranych 0:2
Tychy: Fuczik – Pociecha, Kaskinen, Szedivy, Komorski, Szturc - Ciura, Bizacki, Juhola, Galant, Jeziorski - Younan, Nilsson, Mroczkowski, Boivin, Dupuy – Ubowski, Jaśkiewicz, Gościński, Starzyński, Marzec. Trener Andriej Sidorenko.
Katowice: Murray – Rompkowski, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Kolusz, Wajda, Szimek, Monto, Magee – Varttinen, Wanacki, Lehtonen, Pulkkinen, Olsson – Mrugała, Musioł, Hitosato, Smal, Krężołek. Trener Jacek Płachta.
Stefan Leśniowski