25.01.2023 | Czytano: 9539

Trenerskie osobowości. Tercet D-M-W (+zdjęcia)

- Mam nadzieję, że Nowy Targ stanie się kuźnią talentów i że jeszcze niejeden zawodnik zasili drużynę narodową. Są tu świetne warunki do uprawiania hokeja – przepowiadał Andrzej Wołkowski, trener „Szarotek w latach 1953-55.


 
Jego przewidywania się sprawdziły, ale nie on był pierwszym szkoleniowcem seniorskiej drużyny z Nowego Targu. Działacze zdawali sobie sprawę, że trzeba garnącej się młodzieży myśli szkoleniowej, która skieruje ją na właściwe toru. Zaszczepi w nich nie tylko technikę, ale także taktykę, która już wtedy odgrywała znaczącą rolę. Od pomysłu do realizacji i pojawili się pierwsi trenerzy
 
Porucznik, który bronił polskiej bramki
 
Pierwsze poważne treningi przeprowadzał z Podhalem reprezentacyjny niegdyś bramkarz Jan Maciejko. Uczestnik kampanii wrześniowej, żołnierz AK, porucznik lotnictwa (ukończył Szkołę Orląt w Dęblinie).  To pod jego wodzą nowotarżanie odnieśli bardzo efektowne zwycięstwo nad Gwardią Kraków 7:1 (0:0, 4:1, 3:0). Strzelcami bramek w tym meczu zostali: Kazimierz Bryniarski 3, Jan Borowicz 2 oraz Zbigniew  Tarczoń i  Józef Pierończyk. Jan Maciejko był jedną z najbarwniejszych postaci w historii polskiego hokeja. Ci, którzy Go pamiętali w akcji - w bramce Cracovii i reprezentacji kraju - są do dziś pod wrażeniem jego występów. Mimo, że był „Krakusem” wiele zawdzięcza mu hokejowa społeczność Nowego Targu. To on będąc trenerem „Szarotek” wprowadził je na ogólnopolską arenę. W eliminacjach mistrzostw Polski Spójnia (pod taką nazwą występował zespół) obydwa mecze przegrała, ale pewnie wygrała finał C ( rozegrano w Nowym Targu),  zajmując dziewiąte miejsce.


 
Bramkarz - Wisły i  Cracovii (1933 - 52). 4- krotny mistrz Polski ( 1937, 46, 47, 49). Olimpijczyk z 1948 r., uczestnik mistrzostw świata z 1939 i 1947 r. W biało-czerwonych barwach rozegrał 28 spotkań. Gdy miał 38 lat był bliski wyjazdu na Olimpiadę do Oslo. Niestety, ze względów politycznych zabrakło dla niego miejsca w zespole. Wicemistrz Polski juniorów w pływaniu. Oprócz  Podhala trenował – Włókniarza Korony Kraków,  Cracovia, AZS Kraków, Gorce Nowy Targ,  Olszę Kraków.
 
Jeden z trójki muszkieterów
 
Jan Maciejko pracował zawodowo jako ekonomista w krakowskim przedsiębiorstwie, trzy razy w tygodniu dojeżdżał po południu do Nowego Targu, wyjeżdżał zaś z niego o 4 w nocy, by zdążyć na czas do pracy. Było to bardzo wyczerpujące, więc zrezygnował z prowadzenia drużyny. Z Nowym Targiem jeszcze raz się związał, trenując hokeistów Gorców Nowy Targ.  
 
Po nim szkoleniowy ster Spójni przejął drugi ze sławnych krakowskich olimpijczyków Andrzej Wołkowski. Pod jego kierunkiem zespół bardzo starannie przygotowywał się do sezonu na obozie w Katowicach. Sztuczne lodowisko umożliwiło szybsze osiągnięcie lepszej formy.
 
W grupie „stalinogrodzkiej” rywalizowali hokeiści z Nowego Targu, zajmując w niej piąte miejsce. W walce o utrzymanie się po dwóch zwycięstwach i remisie Spójnia ukończyła mistrzostwa na siódmym miejscu, a więc  dwa „oczka” wyżej niż w poprzednim sezonie. Ogromny wkład w utrzymanie się nowotarskiego zespołu w lidze miał grający trener – Andrzej Wołkowski. Grając na pozycji obrońcy, w decydującym meczu z Włókniarzem zdobył bramkę na wagę dwóch punktów w momencie największego załamania zespołu. Grający trener był świetnym dryblerem, ze  świetnym balansem ciała,  doskonałym technicznie i dysponował kapitalnym strzałem, ale…  wielu zarzucało mu egoizm. Niewątpliwie w latach 30-tych  był niekwestionowanym liderem, graczem klasy europejskiej. Razem z Marchewczykiem i Kowalskim, aż do wybuchu wojny, tworzyli etatowy pierwszy atak reprezentacji Polski. Przeszli do historii jako trójka muszkieterów.
 
Klub z Nowego Targu za jego kadencji odnosił pierwsze sukcesy na  międzynarodowej arenie. W 1954 roku, w Zakopanem, Spójnia odniosła  zwycięstwo nad czechosłowacką drużyną Slovak Tatry ze Starego Smokowca w niecodziennym stosunku 13:12. Spotkanie rewanżowe w CSR również zakończyło się wygraną nowotarżan  7:5.
 
Sezon 1954/55 na krajowych lodowiskach poświęcony był uformowaniu ligi, pomimo, że taka nazwa figurowała już oficjalnie na łamach prasy sportowej. Zespoły zaliczone do tzw. I ligi zostały podzielone na dwie grupy po 5 w każdej. Grano systemem mecz i rewanż. Bezkonkurencyjna w grupie I była drużyna obrońcy mistrzowskiego tytułu - CWKS Warszawa, która w 8 meczach straciła zaledwie punkt, remisując pod koniec pierwszej  rundy z Kolejarzem Toruń 4:4. Coraz lepiej poczynała sobie Sparta (poprzednio Spójnia) Nowy Targ. Był moment, że wydawało się, iż awansuje do finałowej czwórki, ale w decydującym meczu przegrała na własnym lodowisku z Kolejarzem Toruń 2:8. Nie pomógł nawet ofiarnie grający Jędrek Wołkowski i wspaniale interweniujący Stanisław Szlendak. Ostatecznie Sparta uplasowała się na  trzecim miejscu w grupie i przyszło jej walczyć  o dwa premiowane miejsca w tworzącej się  I lidze. Po bardzo zaciętej walce i zwycięstwie nad Spartą Cieszyn (11:7) oraz Unią Krynica 4:1 nowotarżanie   zajęli szóste  miejsce dające im prawo gry w pierwszej  lidze.
 
- Sparta zademonstrowała - szybkość, bojowość i nieustępliwość. Cechy te poparte coraz lepszym opanowaniem krążka zadecydowały, że wychowankowie Wołkowskiego z ciężkiej próby wyszli obronną ręką - tak skomentował Sport zakwalifikowanie się nowotarżan do ligi.
 
Był to ostatni sezon Wołkowskiego w Nowym Targu. Za jego rządów, po raz pierwszy, dwóch zawodników Sparty zostało powołanych do kadry narodowej - Kazimierz Bryniarski i Mieczysław Chmura.
 
- Mam nadzieję, że Nowy Targ stanie się kuźnią talentów i że jeszcze niejeden zawodnik zasili drużynę narodową. Są tu świetne warunki do uprawiania hokeja. Góralska młodzież wprost garnie się do tej dyscypliny sportu,  a nie trzeba dodawać, że charakter góralski odpowiada  tej dyscyplinie  - mówił żegnając się z Nowym Targiem Andrzej Wołkowski, autor książki „W pogoni za krążkiem”, w której opisał swoją karierę.


 
Wołkowski to 4-krotny mistrz Polski (1937, 46, 47). Olimpijczyk z 1936 r., uczestnik 5 turniejów o mistrzostwo świata (1935, 37 - 39, 47).  56 -krotny reprezentant kraju, strzelec 31 goli. Napastnik Cracovii (1933 - 49). Szkoleniowiec Górnika Katowice (1964-66), Górnika Murcki (1970 - 71), Partizanu Belgrad  - Jugosławia (1959/60), II -ligowej Odry Opole.  W Podhalu w ramach mistrzostw Polski rozegrał 22 spotkania i zdobył12 bramki.
 
Fanatyk hokeja i tenisa ziemnego
 
Trenerską pałeczkę po Wołkowskim  przejął Tadeusz Dolewski.  Był na liście olimpijczyków z St. Moritz (1948). W ostatniej chwili zastąpił go Zygmunt Ginter. Zmiana  dokonana już w czasie wyjazdu drużyny z przyczyn poza sportowych, nie była ujawniana przez ponad pół wieku. We wszystkich publikacjach olimpijskich  widniało nazwisko Dolewskiego.
 
Dolewski był fanatykiem hokeja i... tenisa ziemnego.  Z wielkim zapałem przystąpił do pracy w Nowym Targu.  Debiut jednak nie był  imponujący. W inauguracyjnym meczu - 20 listopada 1955 r. - nowotarżanie doznali w Warszawie sromotnej klęski z tamtejszym CWKS 11:1 (6:0, 3:0, 2:1). Pierwsze śliwki robaczywki - mówiono. I rzeczywiście... Podhale mimo, że przeżywało ogromne kłopoty finansowe i organizacyjne potrafiło się jednak zmobilizować i poprawić swoją pozycję z ubiegłego sezonu. Ostatecznie „Szarotki” uplasowały się na piątym  miejscu. Ponadto w klasyfikacji na najlepszego strzelca, po raz pierwszy na czołowym miejscu figurował zawodnik z Podhala - Kazimierz Bryniarski.


 
Drugi w historii polskiego hokeja ligowy sezon nazwać można czasem powrotów. Wszystkie kluby wróciły do starych nazw. Zupełnie dobrze w rozgrywkach radzili sobie Podhalanie, którzy poczynili kolejny krok naprzód, plasując  się na czwartym miejscu. Posiane ziarno zaczynało przynosić pierwsze plony. Obojętność przerodziła się w entuzjazm. Nowotarski hokej był jak rwąca górska rzeka, był żywiołem, który należało ująć w koryto planowanego szkolenia.  Stopniowo działacze uporali się i z tym problemem, choć czasem ręce opadały, jak  np. w 1956 roku, gdy pół drużyny  dostało powołania do wojska. W lidze barw „Szarotek”  broniło ( i to skutecznie !) zaledwie 10  hokeistów. Były zresztą nie tylko kadrowe kłopoty.  Podobnie jak teraz finansowe.  Działacze na czele z prezesem Augustynem Fuchsem jakoś sobie radzili. Wtedy każdy z członków zarządu otrzymywał zadanie bojowe - namówienia co najmniej trzech kibiców na składki...


 
Dylewski trzy sezony prowadził zespół „Szarotek”. W 40 meczach odniósł 18 zwycięstw i jeden raz zremisował. Krótko przebywał w USA i  Kanadzie (Toronto), gdzie zapoznał się z metodami szkolenia młodzieży. Kanadyjskie metody chciał przeszczepić na polski grunt, ale spotkał się z brakiem zainteresowania ze strony władz PZHL. Z Kanady przywiózł ubiór młodego hokeisty jako wzór dla PZHL. Władzie Związku nie wykazały jednak zainteresowania. Wtedy większe znaczenie przywiązywano do budowania seniorskich drużyn niż podstawowemu wychowaniu przyszłych adeptów hokejowej sztuki. Dolewski był  zapalonym tenisistą. Każdą wolną chwilę spędzał z rakietą tenisową w ręku. Grą tą zaraził wielu młodych ludzi na Podhalu. Uważał, że jest to wspaniały sport uzupełniający dla hokeistów. Szkolił także Partizan Belgrad - Jugosławia (61-63), KS Szczecin (63-67) i Stoczniowiec Gdańsk. Jako zawodnik grał w warszawskiej Legii i Polonii Bydgoszcz. 18-krotny reprezentant kraju, zdobywca 1 gola. Mistrz Polski (1951).
 
Stefan Leśniowski

Zdjęcie główne: Od lewej: Stanisław Różański, Stanisław Mrugała, Mieczysław Chmura
 
 

Komentarze









reklama