01.03.2010 | Czytano: 3787

Fighter z Zaskala

Stanisław Piłat – to nazwisko starszym sympatykom boksu w Nowym Targu sporo mówi. Czempion, o którym już za życia krążyły legendy. Jedną z nich była walka z amerykańskim pięściarzem, który rzekomo miał mieć w rękawicy podkowę. Jego „dyszle” były wprost zabójcze.

Od czasów Stanisława Piłata mnóstwo wody przepłynęło w Dunajcu. Boksu na Podhalu nie było, a przecież wielu twierdziło, w tym sam brat wielkiego Zbigniewa Pietrzykowskiego, który próbował odradzić sztukę pięściarstwa w stolicy Podhala, że charakter górali jest stworzony do tego sportu. Tak samo twierdzą ludzie, którzy w ubiegłym roku powołali do życia sekcję bokserską w Stowarzyszeniu Sportów Walki „Krokus” Nowy Targ. Młodzi ludzie od razu zapełnili jej szeregi.
- Do sekcji zapisują się nie tylko młodzi ludzie, ale także starsi, którzy pragną utrzymać dobrą sylwetkę i kondycję. Młodych boks uczy respektu i szacunku dla innych, a także dla samego siebie i pomaga zapanować nad sobą w sytuacjach ekstremalnych. Również niektórym daje ogromną satysfakcję, gdyż startują już w zawodach i odnoszą pierwsze sukcesy – mówi Rafał Pyzowski, trener.

Taki sukces odniósł Wojciech Kościelak z Zaskala. Został strefowym mistrzem Polski w wadze półciężkiej ( do 81 kg). W zawodach, które rozgrywane były w Krakowie, góral w krwi i kości, w finałowej walce pokonał nowosądeczana Bartłomieja Turka.
- Moja naturalna waga to 75 kg, ale pod Wawelem nie miałem w tej kategorii przeciwnika i przesunięto mnie wagę wyżej – mówi. – Nie sprawiło mi to żadnych kłopotów. Walkę finałową wygrałem na punkty. W pierwszej rundzie zrobiłem rozpoznanie przeciwnika, a w drugiej przystąpiłem do frontalnego ataku. Starałem się uderzać seriami. Dobra praca nóg sprawiła, że moje ciosy dochodziły celu, osłabiając rywala, jednocześnie schodziłem z linii ciosów, nie dając się trafić przeciwnikowi. Jego ciosy fruwały w powietrze. W tym starciu zaakcentowałem swoją przewagę i w ostatniej rundzie starałem się ją utrzymać. Więcej, udało mi ją nawet powiększyć. Nie wdawałem się w bijatyki, trzymałem „gościa” na dystans.
Bokser z Zaskala stoczył 30 walk, z których 25 rozstrzygnął na swoją korzyść. Pięściarzem nie został z przypadku. – Smykałkę do boksu mam po ojcu, który boksował w BBTS Bielsko Biała – wyjawia. – On mnie wciągnął w ten sport, on udzielał pierwszych wskazówek. Trenuję od 2003 roku odkąd zacząłem się uczyć w liceum sportowym w Krakowie. Moją dewizą jest jak najwięcej trafiać, a najmniej dostawać.
Wojtek jest jednym z założycieli sekcji bokserskiej w Nowym Targu. – Treningi odbywają się dwa razy w tygodniu w poniedziałki i piątki – mówi. – Moim trenerem jest Rafał Pyzowski. Staramy się, by boks powrócił do łask na Podhalu. Materiał jest na dobrych fighterów. Potrafią na ringu pokazać góralską zadziorność i nieustępliwość. W grupie ćwiczy 15 zawodników, z których dwóch, trzech już zaczyna startować i mają predyspozycje do tego, by coś osiągnąć na ogólnopolskiej arenie.

Stefan Leśniowski 

Komentarze







reklama