21.02.2010 | Czytano: 1394

Niczym czołg ( + zdjęcia )

- Jestem ciekaw jak dziewczęta zaprezentują się po wczorajszym morderczym pojedynku z „Białą Gwiazdą”. Czy starczy im sił? - zadawał sobie pytanie szkoleniowiec Gorców, Mirosław Ćwikiel przed pierwszym gwizdkiem.

Tymczasem to co zobaczyliśmy w wykonaniu jego dziewcząt w pierwszych 10 minutach śmiało można nazwać poezją. Zmiażdżyły skawianki pressingiem. Parły do przodu niczym czołg, miażdżąc po drodze wszystko co napotkały. Przyjezdne miały problemy z wprowadzeniem piłki do gry. Wrzucały ją prosto w ręce góralek, które natychmiast dziurawiły kosz. Jeśli nie udało się przechwycić piłki zaraz pod koszem, to Gorce czyniły to na połowie boiska. Nacisk góralek z każdą minutą się nasilał. Rywalki popełniały błędy 8 sekund, a jeśli już udało się im założyć ofensywną akcję, to gospodynie świetnie broniły, wymuszając błąd 24 sekund. W pierwszej kwarcie przyjezdne zdobyły tylko jeden punkt z rzutu osobistego. Przegrały tą część 28:1.W drugiej kwarcie zagrała w myśl regulaminu drugą piątką i mecz się wyrównał.

– Pierwsza piątka jest uderzeniowa. Ona też zaczynała spotkanie z Wisłą. Z kolei druga piątka jest na przetrzymanie. Ma za zadanie utrzymać wynik, żeby nas przeciwniczki nie doszły. Liczyłem się z tym, że nie podwoimy przewagi. W tych dwóch kwartach graliśmy tylko z nastawieniem na odcinanie dwóch zawodniczek. One były podwajane. O ile w pierwszej czyści meczu przyniosło to bardzo dobry efekt, to w drugiej ćwiartce nie udało nam się upilnować rywalki. Dlatego też był gorszy rezultat. Niemniej dzięki punktom Jachymiak (9) i Jachny (6) utrzymaliśmy prowadzenie – tłumaczy Mirosław Ćwikiel.

- Jeśli tak dalej pójdzie to padnie setka – przepowiadał Witold Chamuczyński, który chciał się zakładać z zawodniczkami, że jeśli na tablicy pojawi się trzycyfrowa liczba, to w poniedziałek nie będą miały treningu. Żadna się nie odważyła. Czyżby przeczuwały, iż druga połowa nie będzie zachwycająca w ich wykonaniu?
O trzeciej ćwiartce chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Gospodynie miały zbyt dużo strat, niecelnych rzutów i wykorzystały to przyjezdne, które tą cześć wygrały różnicą pięciu punktów. W ostatniej kwarcie skuteczność wróciła, a jedynie nie było już tak mocnego pressingu.

- W kolejnych kwartach z uwagi na spore prowadzenie często zmieniałem skład, by każda z dziewcząt przebywała jak najdłużej na parkiecie. Nie sprzyja to zrozumieniu się na boisku. Niemniej było kilka przedniej marki przechwytów Rokiciak, która kończyła kontrataki zdobyczami punktowymi – mówi trener Gorców. – Graliśmy na wysokim procencie skuteczności. Przeciwnik jednak nie zmusił nas do większego wysiłku. Gra mojego zespołu zasługuje jednak na uznanie, zwłaszcza po wczorajszym morderczym pojedynki z Wisłą. Najlepszą zawodniczką była Rokiciak, którą jednak przed jak i trakcie spotkania należało ciągle pobudzać. Bardzo dobre spotkanie rozegrała Piędel, a należy zapominać, że jest to zawodniczka o rok młodsza od pozostałych. Obydwie były praktycznie nie do zatrzymania i gdyby nie wcześniej ustalona taktyka, to ich zdobycze punktowe byłyby okazalsze. Zwrócić należy też uwagę na siedem zbiórek Przybyło i sześć Wolskiej.

Gorce Steskal Nowy Targ – CKiS Skawina 82:43 (28:1, 19:14, 8:13, 27:15)
Gorce Steskal: D. Cyrwus 2, Jachna 8, Piędel 22. Długopolska 4, Przybyło, S. Cyrwus 2, Szopińska, Kubowicz, Rokiciak 29, Wolska 4, Jachymak 11, Pudzisz. Trener Mirosław Ćwikiel.

Tekst + foto Stefan Leśniowski 

Komentarze







reklama