W półfinale Pucharu Kontynentalnego, rozgrywanym w Krakowie turnieju, „Pasy” pokonali słowacką drużynę HK Poprad po serii rzutów karnych oraz włoskie Asiago Hockey w dogrywce. Dzięki temu „Pasy” awansowały do turnieju finałowego, który odbędzie się w przyszłym roku w dniach 7-9 stycznia.
We wtorek krakowianie przegrali z liderem GKS Katowice 2:4 i trener Rudolf Rohaczek uznał, iż przyczyną porażki był źle skonstruowany terminarz, który po trudnym turnieju uwzględnił tylko jeden dzień przerwy. Torunianie tracą ostatnio punkty, we wtorkowej kolejce przegrali z JKH GKS Jastrzębie 0:5. I pomyśleć, że tak świetnie zaczęli sezon, byli nawet liderami. „Stalowe Pierniki” w ostatnim czasie pogrążone są w kryzysie. W pięciu ostatnich potyczkach zdobyły tylko dwa punkty.
Po 40 minutach wynik był bezbramkowy. Wynik sugerujący bezbarwną, nudną grę. Tymczasem spotkanie było bardzo dobre, akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Sytuacji bramkowych było w multum i to tych z gatunku stuprocentowych. Napastnicy mieli jednak rozregulowane celowniki i z bramkarzy (Zabolotny i Studziński) zrobili bohaterów. Nawet mając przed sobą pustą bramkę nie potrafili w niej ulokować krążek. Cracovia w 35 minucie nie wykorzystała karnego (Nemec).
W trzeciej tercji drużyny opadły z sił, tempo akcji już nie było takie jak w poprzednich odsłonach. W 51 minucie goście wyprowadzili zabójczą dwójkową kontrę. Wydawało się, że torunianie dowiozą zwycięstwo do końcowej syreny. Tymczasem 109 sekund przed końcem tercji trener Rohaczek wycofał bramkarza. Torunianie dwukrotnie wybijali na uwolnienie, dwa razy przegrali wznowienie i po 29 sekundach gospodarze doprowadzili do wyrównania. 10 sekund przed zakończeniem dogrywki Woroszyło zdobył „złotą b ramkę”.
Comarch Cracovia – HK Energa Toruń 2:1 D (0:0, 0:0, 1:1; 1:0)
Bramki: Csamango 59. Woroszyło 65 - Huhdanpaa 51
Stefan Leśniowski