13.02.2010 | Czytano: 1075

Podhale trenowało na...betonie (+zdjecia)

To, że nowotarskie lodowisko jest bublem, stałych jego bywalców nie trzeba przekonywać. Od początku, gdy przeprowadzono remont ( już gwarancja minęła) są kłopoty z utrzymaniem dobrej jakości lodu, a „mistrzowie” przetargu i właściciele obiektu ( miasto) narażali (ją) się na falę krytyki. Ostatnio już nawet na śmieszność.

Latem są problemy z zamrożeniem tafli, bo – jak twierdzi pierwszy człowiek w mieście – upały doskwierają. Widocznie „konstruktorzy” zapomnieli, że Nowy Targ leży w najcieplejszej strefie na globie. Tutaj latem nawet zamrażarki nie działają! Jak więc może działać lodowisko.

Problemy były z bandami, które trzeba było ślubami   wzmacniać, bo... lód je rozpierał. Dziury były tak duże, że kciuk wchodził między łącze elementów bandy. Oczywiście wtedy zadziałała cenzura burmistrza. Sprawcom wykrycia afery chciano zatkać usta. Jak za czasów komuny. Zamiast wyciągnąć konstruktywne wnioski. Ale burmistrz i jego świta jest nieomylna. W zarodku nie wzięto tego w karby i teraz są lata mordęgi i wstydu. Chociaż „wstyd” w odniesieniu do władzy nie jest  zbyt trafny.

Równocześnie szyby pękały jak choinkowe bańki, bo...ktoś zapomniał gumowych podkładek. Nad taflą lodową zwieszono ekrany dźwiękochłonne, bo akustyka była ...pożal się Boże. Okazały się kolejnym niewypałem. Gdy nasiąkły wodą, spadały jak dojrzałe jabłka z jabłoni. Blisko było tragedii na ślizgawce. Dziewczynce tuż przed nosem spadł ekran. O tym, że na zapleczu jest smród i brud, już tomy papierów wypisano. Ostatnio z okazji Polonijnych Igrzysk.

To, że na obiekcie brakuje kompetentnej osoby, prawdziwego gospodarza, mogliśmy się przekonać kolejny raz podczas dzisiejszego treningu Wojasa. Drużyna, która w poniedziałek przystąpi do decydującej fazy mistrzostw Polski musiała trenować na połowie lodowiska. Dlaczego? – Krytykowaliście, że nie widać było punktów wznowień i linii, więc postanowiono je poprawić. Nie, nie malowali. Jesteśmy przekonani, że rolba ściągnęła tyle lodu, by mogły być widoczne. Bo nagle centymetr lodu był za bramkami – dywagowali zawodnicy i pokazywali odpryski lodu. Efektem „udoskonaleń” były dziury w lodzie. Hokeiści jeździ po...betonie.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama