19.07.2021 | Czytano: 3302

Zostawił narty dla szybowców i został wicemistrzem kraju! (+zdjęcia)

Stanisław Biela z Areoklubu Nowotarskiego został wicemistrzem kraju w klasie Klub A. Zawody, trwające dziesięć dni, rozegrane zostały na lotnisku w Turbi k. Stalowej Woli.

Srebrny medal wylatał na szybowcu Promyk, polskiej produkcji. Do ostatniej konkurencji był na czele stawki i… - Zepsułem dolot w ostatniej konkurencji i spadłem na drugą pozycję. Z zajętego miejsca bardzo się cieszę – mówi Stanisław Biela.
 
Zawody trwają dziesięć dni. Odbyły się tylko cztery przeloty, kolejne pokrzyżowała pogoda. Rozgrywane są dwie konkurencje - wyścigowe i obszarowe. Wyścigowe, o której się mówi, że „to jest to, co tygrysy lubią najbardziej”, są wtedy, gdy pogoda jest stabilna. Z kolei obszarowe, gdy pogoda jest niepewna, mogą wystąpić np. burze. Dystans jest wyznaczany w danym dniu zawodów, w zależności od pogody i wynosi od 200 do 500 km. W obszarowej w trakcie trzech godzin trzeba w wyznaczonym obszarze wylatać jak najwięcej kilometrów. Nie można przylecieć przed czasem, bo wtedy prędkość się odejmuje.
 
Stanisław Biela od młodych lat zapowiadał się na sportowca. Poznałem go na szkolonych zawodach przełajowych, które rozgrywane były na nowotarskim lotnisku. Opiekunowie wychwalali go i wiązali z nim duże nadzieje. Przekonywali mnie, że to talent czystej wody i ma wielki potencjał w biegach i skokach narciarskich. Niebawem to się potwierdziło. W młodzieżowych zawodach zdobył tyle medali, że sam nie pamięta ile ich było.To wielokrotny mistrz kraju - w biegach, kombinacji norweskiej i skokach narciarskich. Mając 13 lat startował już w mistrzostwach Polski seniorów! Jako 16-latek zajął piąte miejsce w rywalizacji drużyn w kombinacji norweskiej w mistrzostwach świata juniorów. Był szósty indywidualnie w Zimowym Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy w Libercu. Już wtedy imponował wynikami na skoczni, więc porzucił  kombinację norweską i przeniósł się do skoków narciarskich. W 2015 roku wystąpił w konkursach Pucharu Świata i Pucharze Kontynentalnym.  W 2015 roku zajął siódme miejsce w Uniwersjadzie w Szczyrbskim Plesie, a brązowy medal wywalczył w rywalizacji drużynowej. Dwa lata później z Ałmaty przywiózł brązowy krążek z drużynówki.  W 2018 porzucił narty i zajął się szybownictwem.
 
- Porzuciłem narty ze względu na brak motywacji, po bardzo słabym sezonie – wyjawia. – Wiedziałem, że nie jestem w stanie dać z siebie więcej. Każdy z nas ma pewne granice. A także ze względów zdrowotnych. Trzeba było zamknąć pewien rozdział życia i podążać w innym kierunku. Lotnictwo zawsze mnie cieszyło. Zacząłem latać samolotami, ale patrzyłem na szybowce i stwierdziłem, że muszę spróbować. Sześć lat temu złapałem kontuzję. Leżąc w szpitalu pomyślałem, że muszę spróbować polatać na szybowcu. Kiedy tylko usiadłem za stery, to wiedziałem, że to stworzone dla mnie. Po prostu zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Zrobiłem licencję. Szybko zdobyłem wszystkie odznaki szybowcowe i pojechałem na zawody. Zdobyłem trzecie miejsce mistrzostwach Polski juniorków i trafiałem do kadry. To był szok, że tak szybko trafiłem do juniorskiej kadry. To był jednak ostatni rok, kiedy mogłem startować w tej kategorii. Może za rok znajdzie się dla mnie miejsce w seniorskiej reprezentacji, pierwszy poważny krok zrobiłem wicemistrzostwem kraju. Od dziewięciu lat jestem czynnym lotnikiem, a na szybowcu latam cztery lata. Z góry są piękne widoki, szczególnie gdy lata się nad Tatrami czy Alpami. Latałem także w Afryce, gdzie biłem rekordy Polski juniorów. Ustanowiłem dwa w przelocie szybowcowym w trójkącie zamkniętym i otwartym.
 
Te rekordy ustanowił w Gariep Dam (RPA) 17 grudnia 2019 roku. Odległość przelotu deklarowanego po trasie trójkąta – 647,300 km i odległość przelotu dowolnego po trasie trójkąta – 725,600 km.
 
O Stanisławie Bieli można powiedzieć, że jest fenomenem. Mało jest sportowców, którzy w trzech dyscyplinach sportu byli w kadrze narodowej. Takich zawodników jest niewielu nawet na świecie.
 
Stefan Leśniowski
 Foto Jakub Świst
 

Komentarze









reklama