16.01.2010 | Czytano: 1356

Grzechy młodości (+zdjęcia)

- Planowo są tylko punkty, bo gra w naszym wykonaniu była mizerna. W głowach zawodników jest zakodowane, że z przeciwnikiem teoretycznie słabszym nie trzeba grać na maksimum. To błędne rozumowanie – surowo ocenia występ swoich podopiecznych trener MMKS, Jacek Szopiński.

„Pasy” miały być łatwym kąskiem. Wszyscy byli o tym przekonani, również hokeiści. Tym bardziej, iż od pierwszych minut rywal miał trudności z opuszczeniem własnej tercji, a co dopiero z konstruowaniem akcji zaczepnych. Próbował coś wskórać w liczebnej przewadze, ale ...na próbach się tylko kończyło. Natomiast górale w pierwszej tercji jakoś nie mieli ochoty do oddawania strzałów na bramkę Czyszczonia. W tercji krakowian wymieniali „gumę” metoda tysiąca podań, kręcili różnego rodzaju kręciołki, z których nic nie wynikało. Do 30 minuty utrzymywał się bezbramkowy rezultat. To był ogromny sukces Cracovii. Bramkę strzeżoną przez Czyszczonia odczarował dopiero Michalski, potem już poszło i na drugą przerwę „Szarotki” schodziły prowadząc 3:0.

- W pierwszej połowie meczu sporo było z naszej strony niecelnych podań, bezsensownych strat krążka w sytuacjach kompletnie nie wymuszonych przez rywala - ocenia Jacek Szopiński. – To prawda, że większość czasu spędziliśmy w tercji krakowian, ale za dużo kiwaliśmy się, kręcili po rogach, a za mało strzelali. Jeśli już zdecydowaliśmy się na strzał, to był anemiczny. Mieliśmy dużą przewagę, ale nic z niej nie wynikało.

Młodzi nowotarżanie nie potrafią utrzymać koncentracji przez pełne 60 minut. Prowadząc 4:0 znowu nastąpił „błogostan” i...stracili dwa gole. – To można nazwać brakiem odpowiedzialności – twierdzi trener „Szarotek”. – Strata krążka w swojej strefie, przy grze w osłabieniu, w dodatku, gdy mamy go na kiju. Uczulam zawodników, że w każdym meczu trzeba grać ma maksimum swoich możliwości, bo przeciwnik może coś przypadkowo strzelić i sensacja gotowa. Chłopcy muszą zrozumieć, że przeciwnik bardziej nas będzie szanował jak odczuje to na swojej skórze.

Dopiero po stracie goli górale wzięli się solidnie do roboty i przybyszom spod Wawelu zaaplikowali kolejne cztery gole.

Problemem „Szarotek” są kary. Już nie jedno spotkanie przegrali, bo „gotowały” im się głowy. Najbardziej irytują kary w tercji ataku, kiedy nic takiego się nie dzieje, by sięgać po nieprawidłowe zagranie. – Tym razem przeciwnik był słaby i nie skarcił nas – zauważa Jacek Szopiński. - Niby walczymy o „gumę”, ale jakieś niekontrolowane odruchy sprawiają, że ktoś uderzy kijem, zahaczy i podetnie. To są grzechy wieku młodzieńczego. Zawodnicy muszą się uczyć odpowiedzialności. Bardzo dużo jest sytuacji, że zawodnik przychodzi sobie pograć, a nie grać. Musimy to zmienić.

MMKS Podhale Nowy Targ – Cracovia II 8:2 (0:0, 3:0, 5:2)
1:0 – Michalski – Woźniak – Cecuła (30:51),
2:0 – Kos – Puławski (34:00 w przewadze),
3:0 – Leśniowski – Marek (34:38),
4:0 – Szumal – Puławski (41:19),
4:1 – Kozendra (45:21 w podwójnej przewadze),
4:2 – M. Kopczyński (46:42),
5:2 – Tylka (47:00),
6:2 – Zwinczak – Leśniowski (54:10),
7:2 – Kos – Puławski – Szumal (55:17),
8:2 – K. Kapica – Michlaski (57:02).

MMKS Podhale: Tobiasiewicz; K. Kapica – Cecuła (4), Wróbel (6) – Nenko, R. Mrugała – Marek (2); Woźniak – K. Sulka – Michalski, Szumal (4) – Puławski (2) – Kos, Zwinczak – Leśniowski – Tylka. Trener Jacek Szopiński.
Cracovia II: Czyszczoń; Kozendra (6) – Ł. Sznotala, Mainka (2) – Sz. Pasiut, Filipowicz – Wolny; Bryła – Karcz – M. Kopczyński, Sobol – Majoch (2) – Kawalec, Worotyński – Koza – Kraus. Trener Dominik Salomon.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama