18.12.2016 | Czytano: 2659

Co to był za mecz!

- Nasze potyczki ze Staniątkami są naprawdę zażarte. Mega wiele emocji. Właściwie było wszystko to za co można kochać kobiecą siatkówkę. Walka do końca, całkowite zmiany sytuacji i do właściwie ostatniej piłki nie wiadomo było kto wygra – mówi trener Aktywnych, Ryszard Szawernoga.

Taka siatkówkę chciałoby się zawsze oglądać. Zmienność nastrojów, zmienność wyniku. Niesamowita walka trwała dwie godziny i 10 minut. Niestety bez happy endu dla rabianek. Z pustyni rękoma nie wracają. Przywożą jeden punkt.

- Pierwszy set do stanu 17:16 dla nas pozytywny – relacjonuje trener. - Skutecznie odpieraliśmy atak rywalek. Niestety jedna udana zmiana w zespole gospodarzy, wejście Kieć na zagrywkę, straszliwie skomplikowało nam sytuację. W jednym ustawieniu straciliśmy zbyt wiele punktów i odrobić się tego nie dało. Brakowało też trochę zagrywki, która odrzuciłaby rywalki od siatki. Dopiero w drugim secie zaczęła ona funkcjonować. Do połowy seta graliśmy wręcz koncertowo (19:12 prowadziliśmy). Niestety po raz kolejny dobre wejście zaliczyła kapitan rywalek, co przy naszych błędach doprowadziło do bardzo emocjonującej końcówki. O tym, że było nerwowo niech świadczy fakt upomnień za opóźnianie gry dla obydwu trenerów. Sędziowie zgubili też jeden punkt dla nas, ale los był sprawiedliwy i wygrywamy 26:24. W trzeciej partii Salos zdecydowanie poprawił przyjęcie i grało się trudniej. Brakowało nam troszkę kończącego ataku ze środka, co wykorzystały rywalki. Były też lepsze na siatce. W czwartym secie sytuacja się odwraca z korzyścią dla nas. Minimalizujemy błędy w zagrywce, włącza się do gry blok i szybko odjeżdżamy rywalkom. Nie pomagają zmiany w zespole gospodyń. Dobra zagrywka i skuteczne kontry ustawiają nam grę. Tie-break niestety nie zaczyna się optymistycznie. Salos nas ciśnie od początku zagrywką (nie mylą się wcale) i szybko odjeżdżają na 9:2. Dziewczyny walczą do końca, niwelujemy do 9:7, lecz z zagrywką Arnaki nie radzimy sobie, brakuje też trochę skuteczności w ataku. Spotkania z liderem nie musimy się wstydzić. Mecz stał na bardzo dobrym poziomie, a każda z dziewczyn dała z siebie tyle, ile mogła. Do końcowego sukcesu brakło naprawdę niewiele. Warto podkreślić, że grając z wymagającym rywalem fajnie spisywały się nasze przyjmujące (prócz tych przestojów, o których wspomniałem). Ogromnym wsparciem byli dla nas nasi kibice, którzy licznie zjawili się na trybunach. Nasi kibice byli głośniejsi niż gospodyń, które same musiały się wspierać. To przykre, bo to naprawdę utalentowane dziewczyny. Pomagały nam też dopingiem młode adeptki siatkówki z KS Gorce Nowy Targ, które na hali w Staniątkach rozgrywały turniej mini-siatkówki. Mecz prawie jak u siebie.

SL Salos Staniątki - SMS Aktywni Raba Wyżna 3:2 (25:20, 24:26, 25:19, 18:25, 15:9)
SL Salos: Kaczmarczyk, Krzysiek, Biederman, Warot, Arnaki, Janik K., Janik A. (libero), Romańska (libero) oraz Romaniec, Kieć, Angielska, Curzydło, Pociask.
SMS Aktywni: Lubińska, D. Hudomięt, Waśko, Krasińska, Grzybacz, Stasiak, K. Hudomięt (libero) oraz Suwada.

Stefan Leśniowski

Zd. A. Habina
 

Komentarze







reklama