01.02.2014 | Czytano: 1136

Złote dni skoczków

Tego nikt się nie spodziewał. Wczoraj Jakub Wolny został mistrzem świata juniorów, a dzisiaj po złoty medal sięgnęła drużyna. Wolny jest drugim mistrzem świata po Mateusz Rutkowskim z naszego kraju.

W Val di Fiemme nasza drużyna zaliczana była do faworytów i nie zawiodła. Po pierwszej serii prowadziła z przewagą 20 punktów nad Austriakami. Najkrótszy skok oddał Krzysztof Biegun, wylądował na 92,5 metra. Wolny poszybował sześć metrów dalej, Klemens Murańka skoczył 100,5 metra, a Aleksander Zniszczoł - 101,5 metra.

Przewaga stopniała po pierwszych dwóch skokach drugiej serii - Zniszczoł i Wolny uzyskali po 96,5 metra. W trzeciej kolejce Biegun uzyskał 102 metry. Polacy mieli 26 – punktową przewagę nad Austriakami i tylko kataklizm mógł im odebrać zloty krążek. O mały włos, a doszłoby do kataklizmu, bo w ostatniej serii Murańka wyraźnie źle wyszedł z progu i wylądował na zaledwie 93. metrze. Na szczęście Austriacy nie odrobili wszystkich start, przewaga zmalała do zaledwie 4,6 pkt. Brąz wywalczyła Norwegia.

Klemens Murańka zawiódł. Dzień wcześniej, w konkursie indywidualnym, był największym przegranym MŚJ. Podczas treningów latał bardzo daleko. Zapewne chciał udowodnić Łukaszowi Kruczkowi, że niesłusznie skreślił go z reprezentacji olimpijskiej. Jednak w konkursie nie wytrzymał presji, podobnie jak w drużynówce. Zepsuł pierwszy skok. Potwierdził opinie, iż odporność psychiczna nie jest jeszcze jego mocną stroną. Za to w drugiej próbie pokazał, że ma wielki talent. Jednak skok na odległość 102 metrów nie wystarczył, by znaleźć się na podium. Wystarczyła tylko do zajęcia ósmego miejsca.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama