19.01.2014 | Czytano: 1645

Kompromitacja Hofera

Walter Hofer rządzi skokami? Może to pytanie wydać się dziwne, ale jest zasadne, po tym czego dokonał w Zakopanem. Pod koniec pierwszej serii trener Austriaków Alexander Pointner z ogromnymi pretensjami rzucił się na Waltera Hofera, krzycząc rzucił chorągiewką o ziemię.

Hofer ugiął się pod szantażem i sędziowie zdecydowali, że Thomas Diethart i Andreas Wellinger powtórzą swoje skoki po Kamilu Stochu. Warunki jednak zupełnie nie pozwalały na kontynuowanie rywalizacji. Gwizdy rozległy się na trybunach. Pogoda do spółki z członkami jury robiła wszystko, by o tym konkursie mówiło się źle. Warunki do skakania były fatalne. Porywisty wiatr hulał nad Wielką Krowią, a do tego deszcz i wysoka temperatura sprawiała, iż śnieg był tępy. Przerwano pierwszą serię konkursu Pucharu Świata. Wcześniej przez złe warunki atmosferyczne anulowano serię próbną. Z opóźnieniem rozpoczęto skakać od nowa. Dokończono pierwszą serię i… o 17 miała być rozegrana finałowa. Na szczęście jury poszło po rozum do głowy i zakończyło rywalizację. Jeśli można mówić o rywalizacji, bo to nie miało nic wspólnego z równymi szansami. Każdy skoczek miał różne warunki. Po zakończeniu skoku było widać rozczarowanie zawodników.

Loteryjny konkurs wygrał Norweg Anders Bardal (131,5 m) przed Słoweńcem Peterem Prevcem (124,5 m) i Niemcem Richardem Freitagiem (129 m). Najlepszy z Polaków Maciej Kot uzyskał 126,5 m i zajął dziesiąte miejsce. Trzy miejsca niżej sklasyfikowany został Klemens Murańka (117,5 m), a 15. był Krzysztof Biegun (126,5 m). Kamil Stoch (126,5 m) zajął 17. miejsce, a Piotr Żyła - 19. (118,5 metra). W czołowej trzydziestce znalazł się także Jan Ziobro. Skok na 119 metrów dał mu 21. lokatę. Stoch utrzymał żółtą koszulkę lidera.

Niezwykle pasjonująco w polskim kontekście zapowiadał się konkurs. Miał być ostatnią eliminacją do ekipy olimpijskiej. Dzisiaj wieczorem poznamy pięciu szczęśliwców, którzy wyjadą do Soczi.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama