14.03.2013 | Czytano: 2516

Być, albo nie być

„Być, albo nie być – oto jest pytanie”. Tymi słowami zaczyna się najsłynniejszy, w historii literatury, monolog. Wypowiada go legendarny książę Danii, na kartach równie sławnego dramatu Williama Szekspira „Hamlet”. Od soboty to pytanie będzie przewijać się w najważniejszej bitwie sezonu w pierwszej lidze.

W finale play off skrzyżują kije dwa utytułowane zespoły, które pragną powrócić do elity. Od sukcesu zależeć będą dalsze losy hokeja w tych miastach. Zwycięzca może być tylko jeden. Ktoś będzie się radował, a ktoś płakał. Nie da się ukryć, że dla najbardziej utytułowanego klub w historii polskiego hokeja, 19- krotnego mistrz kraju, będzie to walka o przetrwanie hokeja w Nowym Targu.

Na drodze do wymarzonego celu staje bytomska Polonia, sześciokrotny mistrz kraju. Największe sukcesy klub święcił w latach osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych. Wtedy sięgał po mistrzowskie korony. Polonia w sezonie 1980/81 awansowała do ekstraklasy. Bracia Emil i Tadeusz Nikodemowiczowie z katowickim Baildonem nigdy nie mogli sięgnąć po wymarzone mistrzostwo kraju. Zawsze na drodze stawały „Szarotki”. Wybitni szkoleniowcy musieli zadowolić się srebrnymi medalami ( cztery razy). Dopiero z Polonią udało im się osiągnąć szczyt. Dokonali tego dzięki wzmocnieniom. Po likwidacji Baildonu drużynę Polonii wzmocnili reprezentanci kraju – Tadeusz Obłój, Czesław Drozd, Krzysztof Ogiński i Jan Piecko. Tutaj narodziło się wspaniale troi polskiego hokeja – Mariusz Puzio, Adam Goliński i Dariusz Czerwiec. W tym klubie grali też - Janusz Syposz, Zbigniew Bryjak, Andrzej Kądziołka, Marek Stebnicki (obecnie prezes klubu), Krystian Sikorski, Jerzy Christ i Franciszek Kukla - podpory reprezentacji kraju. Nie zabrakło też wychowanków Podhala. Obronę trzymał Mieczysław Łaś, bramki strzegł Gabriel Samolej, gole zdobywał Leszek Jachna. Wcześniej w barwach Polonii występowali - Jan Ruchała i Leszek Bizub.

- Bez wątpienia czekają nas bardzo ważne konfrontacje – mówi kapitan „Szarotek”, Kasper Bryniczka. – Jesteśmy jednak pozytywnie nastawieni. Nikt rywala się nie boi. Finałowe mecze traktujemy jak każde inne. Jeśli zagramy na swoim normalnym poziomie, to nie powinniśmy mieć większych problemów. Wygraliśmy w cuglach sezon zasadniczy i co prawda play off rządzi się swoimi prawami, lecz jesteśmy przygotowani do walki na sto procent. Ważne, że wszyscy są zdrowi i zmobilizowani do walki. Zabraknie Edgara Adamovičsa, ale w ostatnim meczu wystąpi, bo mam nadzieję, że będą trzy mecze. Wygraliśmy z Polonią cztery mecze i wiemy jak należy z nią grać. Trzeba narzucić wysokie tempo. Wydaje mi się, że trzech tercji w szybkim tempie bytomianie nie wytrzymają. Ważny jest sobotni mecz, jeśli go wygramy będziemy mieli świetną pozycję wyjściową.

- Każdy mecz jest bardzo ważny, niezależnie czy u siebie, czy na wyjeździe – mówi trener Podhala, Marek Ziętara. – Nie raz już play off to udowodnił. Każdy mecz to oddzielna historia. Polonia to nie jest ten sam zespól co w sezonie zasadniczym. Do decydującej rozgrywki przystąpi w zmienionym składzie. Nie ma co ukrywać, Polonia dokonała bardzo dużych wzmocnień. Zasilili ją czescy zawodnicy - Filip Stoklosa i Patrik Brana oraz hokeiści Stoczniowca – Mateusz Strużyk, Jakub Stasiewicz, Marek Wróbel i Krzysztof Kantor oraz Daniel Minge z Torunia. Siła polonistów jest większa niż w sezonie zasadniczym. Od początku tygodnia przygotowujemy się do pierwszej konfrontacji. Mamy odprawy taktyczne, analizujemy przeciwnika na wideo. Wszystkie niuanse przeciwnika zostały przerobione. Na ten moment, jeśli nic się nie wydarzy, nie będę mógł skorzystać tylko z Łotysza Edgara Adamovičsa. To naprawdę spore osłabienie. W dotychczasowych meczach Łotysz pokazał się z dobrej strony, był mocnym punktem defensywy. W zasadzie po to go ściągnąłem, żeby pomógł nam w finale. Niestety wydarzenie w Warszawie uniemożliwiło mu grę w dwóch meczach. Nie chcę tego komentować, bo szkoda zdzierać gardło. Musimy radzić sobie bez niego. Wrócił po kontuzji Mateusz Michalski.

Oto skład Polonii z ostatniego półfinałowego meczu z Naprzodem: Szydłowski (Kraus) - Urban, Vrana, Puzio, Stoklasa, Radwan - Kantor, Banaszczak, Gawlina, Kukulski, Kłaczyński - Owczarek, Stępień, Strużyk, Wróbel, Stasiewicz - Kogut, Mazur, Wieczorek, Bajon, Minge. Trener Andrzej Secemski.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama