06.03.2013 | Czytano: 1812

Podhale w finale!

„Szarotki” po raz drugi pokonały Legię i zapewniły sobie udział w finale play off. Finałowy przeciwnik o powrót do ekstraklasy nie został jeszcze wyłoniony, bowiem bytomska Polonia wzięła rewanż za porażkę u siebie z janowskim Naprzodem.

W przeddzień meczu spotkałem kapitana Podhala Kaspra Bryniczkę i zagadnąłem: - Wypadałoby mieć sobotę wolną. – Nie trzeba nam o tym przypominać. Jesteśmy zmobilizowani, wiemy o co walczymy. A sobotę? Każdy chciałby mieć wolną – odparł kapitan. I mają!

Mecz nie rozpoczął się szczęśliwie, bo dwukrotnie był przerwany w pierwszej tercji. Najpierw pleksa została rozbita, a później sędzia musiał skorzystać z pomocy medycznej. Te wydarzenia nie wpłynęły negatywnie na postawę „Szarotek”, podobnie jak dwa wykluczenia. W osłabieniu górale stworzyli trzy sytuacje i tylko dobra postawa Zborowskiego zapobiegła utracie gola. „Zbora” nie dał się pokonać Bombie, Neupauerowi i Bieli. Ale co się odwlecze… Przewaga przyjezdnych została udokumentowania w 10 minucie. Pierwsza formacja przeprowadziła koronkową akcję, w której krążek wędrował jak po sznureczku, od kija do kija, aż wreszcie Neupauer utonął w objęciach kolegów. Jeszcze raz Podhalanie umieścili „gumę” w bramce „Zbory”, ale sędzia dopatrzył się zagrania nogą i nie wznowił gry od środka lodowiska. Gospodarze tylko raz dostali w prezencie szansę na wyrównanie. W 17 minucie Kran nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Znalazł się w takiej sytuacji po zderzeniu nowotarskich defensorów.

Druga tercja zaczęła się mocnym akcentem górali, którzy już w 40 sekundzie zdobyli drugiego gola. Kolejne minuty ciągnęły jak włoski makaron. Dużo przerw w grze, obustronnych wykluczeń za nadmierną ostrość w grze. Przewaga należała do Podhala, ale w bramce legionistów stał Zborowski, który prezentował dyspozycję podobną do tej z 2010, kiedy to zdobywał mistrzowski tytuł, zatrzymując Cracovię. W samej końcówce tercji P. Ziętara otrzymał karę meczu, za rzekome uderzenie sędziego. Piszemy „rzekome”, bo tak naprawdę, to nikt nie zauważył tego uderzenia, a winowajca, do winy się nie przyznaje.
Początek trzeciej tercji dla warszawskiej drużyny, która grała w przewadze, jednak nie wykorzystała trzech świetnych sytuacji. Potem do głosu doszli górale i gdyby nie Zborowski, to… W 50 minucie sędzia obejrzał zapis wideo i nie uznał gola Podhala. „Sprawiedliwy” nie pozwalał grać, gdy tylko wyrzucał warszawiaka na ławkę kar, od razu na nią wędrował Podhalanin. Był bardzo czujny. Nie nadążał za akcjami, często przerywał grę jakby chciał zaczerpnąć powietrza. Czyżby był nieprzygotowany fizycznie do sezonu? Jego decyzje sprawiły, iż w końcówce doszło do boksersko – zapaśniczego pojedynku, w którym, ze strony Podhala, udział wziął łotewski obrońca. Ze strony Legii – Pawłowski. Wcześniej górale zdobyli trzeciego gola, który rozstrzygnął losy awansu Podhala do finału. Warto też odnotować ósmy mecz bez straconej bramki Tomka Rajskiego.

- Nie chcę komentować meczu. Najlepiej zrobiłby to obserwator spotkania. Ja gratuluję chłopakom zasłużonego zwycięstwa i osiągnięcia finału. Nie był to mecz, lecz szarpanina. Gdy graliśmy w pięciu na pięciu to mieliśmy znaczącą przewagę – powiedział trener Podhala, Marek Ziętara.

Legia Warszawa – MMKS Podhale Nowy Targ 0:3 (0:1, 0:1, 0:1)
0:1 Neupauer (Zarotyński, Łabuz) 9:37
0:2 F. Wielkiewicz (Landowski) 20:40
0:3 Bomba (Bryniczka, Adamovičs) 53:39

Sędziowali: Heltman – Wierucki, Byczkowski (wszyscy Gdańsk).
Kary: 67 – 58 min.
Stan rywalizacji play off: 0:2. Awans Podhala.

Legia: Zborowski – Wardecki (2), R. Solon, P. Wąsiński, K. Wąsiński, M. Solon – Porębski, Grzesik, Wołkowicz (2), Zdunek, Maciejko – Kran, Lehmann, Serwiński (4), Pesta, K. Szaniawski (14) – Pawłowski (10 + kara meczu), Stępiński, Vecher, Rostkowski. Trener Lubomir Vitošek.
MMKS Podhale: Rajski – Mrugała, Łabuz, Biela, Neupauer (2), Zarotyński – Talaga (2), Landowski, Bomba, Voznik (2), P. Ziętara (5 + kara meczu) –Adamovičs (10 + kara meczu), K. Kapica, Ćwikła, Bryniczka (2), F. Wielkiewicz –Tomasik, Gaczoł (2), Ištocy, D. Kapica, Stypuła. Trener Marek Ziętara.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama