17.02.2013 | Czytano: 1619

„Szarotki” w finale mistrzostw Polski

- Zwycięzców się nie sądzi. Źle rozpoczęliśmy barażowy turniej, z dużymi problemami. Po pierwszym meczu wydawało się, że wszystko się rozsypało. Wypadło nam dwóch kluczowych graczy z pierwszej piątki, ale trudności nas zahartowały – twierdzi trener juniorów młodszych Podhala, Ryszard Kaczmarczyk.

Jego podopieczni wygrali barażowy turniej o prawo gry w finałach mistrzostw Polski w hokeju na lodzie. Po pierwszym dniu w nowotarskim obozie były markotne miny. Niespodziewana porażka z Sosnowcem 0:1 oraz kontuzje Michalskiego i Sulki, ale w kolejnym dniu ograli torunian, a na zakończenie turnieju Stoczniowca. 

Wczoraj gdańszczanie ulegli Zagłębiu 2:4, a dzisiaj sosnowiczanie w takim samym stosunku przegrali z Toruniem. Nowotarżanie w ostatnim występie musieli ograć gospodarzy przynajmniej jedną bramką. Wygrali pewnie, a ponieważ trzy zespoły miały identyczną ilość punktów (po jednym meczu przegrali), o kolejności decydowała dodatkowa tabela. W niej górale byli najlepsi i zajęli pierwsze miejsce. Drugim awansującym są sosnowiczanie.

- Miałem pretensje do zawodników, że zbyt luzacko podeszli do konfrontacji – mówi Ryszard Kaczmarczyk. – Rywal grał bez dwóch najlepszych zawodników, którzy dostali 10- minutowe kary. Topornie nam szło. Po 40 minutach prowadziliśmy 3:0, ale zmarnowaliśmy sporo dogodnych sytuacji. Rywal też miał swoje okazje. Przy stanie 2:0 sędzia nie uznał im bramki, dopatrując się zagrania ręką. Mogło być różnie. W trzeciej tercji trzy gole zdobyte przez Wronkę w identyczny sposób uspokoiły mecz. Przeprowadził indywidualne akcje, mijając dwóch rywali, rozkładając bramkarza na lodzie i posyłając „gumę” do pustej bramki.

MMKS Podhale Nowy Targ – Stoczniowiec Gdańsk 6:0 (2:0, 1:0, 3:0)
Bramki dla Podhala: Wronka 3, Panczakiewicz, Kmiecik, Podlipni.

MMKS Podhale: B. Kapica (52 Buczek) – Dębowski, M. Pyszkowski, Kuraś, Wronka, Kmiecik – Jaśkiewicz, Kudasik, Panczakiewicz, Siuty, Jachimczyk –Podlipni, W. Pyszkowski. Trener Ryszard Kaczmarczyk.

Tekst Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama