14.02.2013 | Czytano: 2113

Najtrudniejszy pierwszy krok

„Najtrudniejszy pierwszy krok, zanim innych zrobisz sto” – śpiewała Anna Jantar. Ten refren piosenki pasuje jak ulał do hokeistek MMKS Podhale, które po 18 miesiącach pracy zdecydowały się na odważny krok – przystąpienia do rozgrywek ligowych.

Być może nie zdawały sobie sprawy, co ich czeka z zespołami pracującymi i grającymi już wiele lat w ekstraklasie. Chciały spróbować, więc spróbowały. Przegrały wszystkie spotkania, większość bardzo wysoko. Wszyscy martwili się, czy porażki nie zniechęca dziewczęta do kontynuowania przygody z kijem i kauczukowym krążkiem. Trzeba im na plus przypisać, że nie rzuciły sprzętem w kąt. Nie zważając na obrywane razy, grały dalej. 

- Nikt z zespołu nie ubył, to o czymś świadczy – mówi trener Zbigniew Podlipni. – Mimo sromotnych porażek sezon oceniam pozytywnie. Zdawałem sobie sprawę, że dziewczęta wypływają na zbyt głęboką wodę, że ze swoimi umiejętnościami mogą się utopić. Mogły jeszcze rok się doskonalić w hokejowym rzemiośle, ale wtedy nie zagrałyby tylu spotkań. Nie wiedziałyby na jakim są etapie zaawansowania sportowego. Nie wiedziałyby jak ten objazdowy spektakl wygląda. Była to dla nich sroga lekcja, a zarazem bardzo kosztowna, bo wszystko pokrywały z własnej kieszeni. No cóż, lekcje kosztują. One dalej muszą się uczyć. Cieszy, że zdobyły kilka bramek. Kilka meczów zagrały super jak na swoje możliwości. Zrobiły pierwszy krok, ale to nie znaczy, że kolejne będą łatwiejsze. Przystępując do ligi nie miały przygotowania fizycznego, kondycyjnego. Nasze treningi skupiały się głównie na nauce jazdy na łyżwach. One jeszcze się przewracają. Nie można było się skupić na schematach zagrywek piątkowych, bo słabo podawały i przyjmowały krążek. Jak cofnę się wstecz, gdy obejmowałem zespół, to jest duży postęp. Przystępując do ligi nie tylko one, ale także ja nie miałem pojęcia na temat żeńskiego hokeja. Nie przypuszczałem, że są zawodniczki dobrze wyszkolone technicznie, świetnie jeżdżące na łyżwach, z mocnym strzałem. Porównałbym je z umiejętnościami młodzików.

Bacznym obserwatorem poczynań pań był trzykrotny olimpijczyk Gabriel Samolej, równocześnie trener bramkarek w drużynie narodowej.

- Dzielne dziewczyny – twierdzi. – Zdecydowały się grać, mimo iż dopiero od 18 miesięcy trenowały i przed ligą nie rozegrały żadnego prawdziwego meczu. To zbyt krótki okres, by równać się z zespołami ogranymi. Zapewne zdawały sobie z tego sprawę. Chciały i sprawdziły swoje umiejętności. Uważam, że był to dobry krok, bo spotkania są bardziej wymagające i kształcące niż sam trening. Mecze obnażyły niedostatki, teraz trzeba w pracy je eliminować. Pomimo wysokich przegranych, braku umiejętności technicznych i słabej jeździe na łyżwach, pokazały charakter, serce do walki. W tym bardzo młodym zespole jest potencjał. Widać gołym okiem, że dziewczyny zrobiły postępy. Szkoda byłoby, gdyby zespół przestał istnieć. Uważam, że z każdym sezonem będzie grał lepiej. Za dwa, trzy lata będzie zdobywał punkty. Hokej kobiecy jest amatorski, wszystkie wyjazdy opłacają dziewczęta z własnej lub rodziców kieszeni. Potrzeba im sponsora.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama