22.12.2012 | Czytano: 1917

Niepokonani Sablikova i Szymański(+foto)

Na rozgrywanych w Zakopanem AMŚ łyżwiarzy szybkich dwójka panczenistów Czeszka Martina Sablikova i Polak Jan Szymański kontynuowali zwycięską passę z dwu pierwszych dni.

Sablikova do dwu złotych medali na 3000 i 1500 metrów dołożyła złoty krążek na swoim koronnym dystansie 5000 metrów. Bliska zdobycia medalu na tym dystansie była zakopianka Angelika Fudalej. Zajęła 4 miejsce a do srebra zabrało jej nieco ponad 3 sekundy. Warto jednak podkreślić, że był to dopiero drugi start w życiu Angeliki Fudalej na 5 km. Zawodniczka AZS Zakopane oczywiście ustanowiła w tym biegu swój rekord życiowy. Sablikova poprawiła rekord toru. Tak naprawdę tylko medaliści wśród mężczyzn uzyskali rezultaty nieco lepsze od Czeszki na tym dystansie, co jednoznacznie świadczy o klasie tej łyżwiarki. Czeska multimedalistka w biegu na 1000 metrów nie wystartowała. Czy mogła pokonać ją zwyciężczyni tego dystansu Natalia Czerwonka tego się nie dowiedzieliśmy, chociaż nasza panczenistka bardzo marzy i liczy na pokonanie Sablikovej. Czerwonka wygrała, ale bardzo nieznacznie nad swoją koleżanką z kadry Luizą Złotkowską. Kolejna z reprezentantek Porońca Poronin, Złotkowska chociaż nie jechała w parze z Czerwonką na podstawie międzyczasów długo prowadziła, ale jednak na drugim okrążeniu trochę osłabła i musiała zadowolić się srebrnym medalem. Obie nasze panczenistki uzyskały jednak bardzo dobre rezultaty, bo zwyciężczyni miała zaledwie o 0,3 sekundy gorszy czas od rekordu zakopiańskiego toru. Warto jednak zaznaczyć, że lód w czwartek wcale nie był najszybszy, bo pogoda była pochmurna. 

Szymański po nieoczekiwanym zwycięstwie w biegu na 1000 metrów pewnie wygrał swój koronny dystans 5000 metrów. W pozostałych biegach student poznańskiego AWF-u i zawodnik Porońca Poronin już nie startował. Pod jego nieobecność rywalizację panczenistów na najdłuższym dystansie 10 km wygrał Norweg Martin Bjertenes. Drugie miejsce zajął zakopiańczyk Sebastian Druszkiewicz, ale chyba nie może być zadowolony ze swojego występu wszak przystępował do rywalizacji z najlepszym rekordem życiowym a uzyskał czas o ponad minutę gorszy od swojego najlepszego rezultatu. Rywalizacja sprinterów była wewnętrzną sprawą Polaków. Wygrał były mistrz świata juniorów Artur Nogal a drugie miejsce zajął Maciej Biega.

- Po dwu latach od wywalczenia tytułu mistrza świata juniorów zostałem mistrzem świata akademików, mam nadzieję, że już niedługo uda mi się wywalczyć jakiś medal w seniorskich mistrzostwach świata. Po tych tu startach jestem dobrej myśli - powiedział po biegu panczenista Marymontu Warszawa.

Nie udało się natomiast sięgnąć po złoty krążek Luizie Złotkowskiej. Lepsza od łyżwiarki Porońca Poronin była Białorusinka Ksenia Saduska. Wygrała ze Złotkowską zaledwie o 0,09 setnych sekundy, przy czym w drugim biegu obie zawodniczki uzyskały identyczny czas.

- W tym sezonie był to mój dopiero drugi start na tym dystansie, więc potraktowałam go, jako sprawdzian przed zbliżającymi się wielobojowymi mistrzostwami Europy, gdzie „pięćsetka” otwiera rywalizację - powiedziała panczenistka Porońca Poronin.

Dla Luizy Złotkowskiej był to trzeci srebrny medal na tych mistrzostwach poprzednie dwa zdobyła w biegu na 3000 i 1000 metrów. Startująca też w wyścigu na 500 metrów zwyciężczyni jednego kilometra Natalia Czerwonka miała w pierwszym biegu upadek i nie ukończyła konkurencji.

- Jeżeli już miało się coś złego mi przytrafić to dobrze, że tutaj a nie na mistrzostwach Europy czy świata. Jestem jednak zadowolona ze swojego tu startu, bo w biegu na 1000 metrów uzyskałam czas niewiele gorszy od rekordu toru a przecież lód w tym dniu wcale nie był najszybszy. Widać, zatem że forma jest i z optymizmem oczekuję kolejnych startów na najważniejszych imprezach w tym sezonie, chociaż dopadło mnie tu lekkie przeziębienie- oceniła swój występ zawodniczka Cuprum Lubin.

Dwoma ostatnimi konkurencjami AMŚ były wyścigi drużyn. Polska ekipa zakończyła je zdobyciem dwu medali złotego przez kobiety i srebra przez mężczyzn. W wyścigu pań nasz kraj reprezentował drugi „garnitur” polskich panczenistek: Angelika Fudalej, Aleksandra Goss i Katarzyna Dmańska-Ksyt. Startowały w parze z reprezentacją Kazachstanu. Prowadziły przez cały dystans sześciu okrążeń i chociaż rywalki mocno naciskały w końcówce nasze dziewczyny nie pozwoliły sobie odebrać złotych medali. Niestety ta sztuka nie udała się panom. W biegu jechali przeciwko Norwegom i chociaż długo prowadzili to jednak w końcówce wyraźnie osłabli i dali się zdystansować Skandynawom. W polskiej drużynie jechało dwu łyżwiarzy szybkich z Zakopanego Sebastian Druszkiewicz i Andrzej Gąsienica-Laskowy, trzecim był Wojciech Baran z Błyskawicy Domaniewice.

Akademickie Mistrzostwa Świata w Zakopanem to pierwsza tej rangi impreza łyżwiarzy szybkich po II wojnie światowej i chyba głównie z tego powodu zapisze się w historii łyżwiarstwa. Niewątpliwie jej rangę podniosły starty aktualnie jednej z najlepszych panczenistek świata Martiny Sablikowej. Zawody zorganizowane na otwartym torze przebiegały sprawnie, co jest bez wątpienia zasługą wyrobionej kadry zakopiańskich działaczy łyżwiarskich i sędziów. W parze za sprawną organizacją podążały polskie zawodniczki i zawodnicy, którzy „u siebie” startowali prawie w najsilniejszym składzie. Z liczących się w Polsce zawodników zabrakło tylko Artura Wasia, Konrada Niedźwiedzkiego, Zbigniewa Bródki i Katarzyny Bachledy-Curuś. Niestety poza Sablikową konkurenci nie pochodzili z najwyższej półki, dlatego na występy i medale naszych łyżwiarzy szybkich na tych mistrzostwach trzeba patrzeć też przez ten pryzmat. Tym niemniej polscy panczeniści ścigają światową czołówkę, mimo iż w Polsce nie ma toru przykrytego dachem, co w obecnych czasach jest ewenementem na skalę światową.

Tekst i zdjęcia Ryb

 

 

Komentarze







reklama