21.10.2012 | Czytano: 1062

Zaspany hokeista

Juniorzy Podhala wracają na tarczy z Tychów. W niedzielę zaprezentowali koszmarny hokej, aż żal było patrzeć. To, że skończyło się nikłą porażką, mogą zawdzięczać tylko bramkarzowi. Przywożą jeden punkt, zdobyty w sobotę. Przegrali dopiero po rzutach karnych.

- Dziwnie to zabrzmi, ale to był pierwszy mecz, z którego jestem zadowolony – mówi trener „Szarotek”, Ryszard Kaczmarczyk. – Widziałem chęć gry u zawodników. Fajny debiut odnotować należy najmłodszym. Przed meczem Kudasik i M. Pyszkowski w obronie oraz Siuty w ataku, mieli tremę, ale szybko im minęła. Co nas pogrążyło? Głupie straty i przewożenie „gumy”. W takich okolicznościach straciliśmy dwa gole, a jedną bramkę w osłabieniu, bo jeden z zawodników zaspał na ławce i spóźnił się ze zmianą. W końcówce meczu byliśmy stroną przeważającą, wyrównaliśmy i mieliśmy świetne sytuacje, by w regulaminowym czasie rozstrzygnąć spotkanie na swoją stronę. P. Wielkiewicz położył już bramkarza na lodzie i… trafił w boczną siatkę. Inna rzecz, że był przy tym faulowany. Z kolei Pustułka nie trafił do pustej bramki. Karne to już loteria i ona przychylna była gospodarzom, którzy w drugiej serii zdobyli zwycięską bramkę. U nas rzutów karnych nie wykorzystali: Kolasa, R. Mielniczek i P. Michalski. O rewanżu nie warto wspominać. Dramat. Przegralibyśmy wyżej, gdyby nie świetna postawa między słupkami Stołowskiego. Żal było patrzeć, co wyprawialiśmy. Dzieliła nas różnica co najmniej dwóch klas. 

MOSM Tychy – MMKS Podhale Nowy Targ 4:3 K (1:1, 2;1, 0:1, 0:0) i 6:4 (2:2, 1:0, 3:2)
Bramki dla Podhala: P. Wielkiewicz, P. Michalski, Pustułka (I mecz); A. Mielniczek 2, R. Mielniczek 2 (II mecz).

MMKS Podhale: Michałczak – S. Plewa, Kudasik, A. Mielniczek, Pustułka, R. Mielniczek – Sulka, Dębowski, Kmiecik, P. Michalski, P. Wielkiewicz – Gołębiowski, M. Pyszkowski, Kolasa, Siuty, Łukaszka. W drugim meczu bronił Stołowski. Trener Ryszard Kaczmarczyk.

Tekst Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama