26.06.2012 | Czytano: 1758

Klasa A:Dwadzieścia sześć mgnień ligi(cz.I)

Sezon 2011/12 w podhalańskiej klasie A dobiegł końca. Jak każdy miał swoich mniejszych i większych wygranych oraz tych, którzy najchętniej zapomnieliby o minionych sześciu miesiącach. Zapraszamy do podsumowania tego wszystkiego, co działo się przez 26 kolejek na boiskach podhalańskiej klasy A. Dzisiaj pierwsza część podsumowania. Kolejka po kolejce, czyli…

Przeżyjmy to jeszcze raz …

1. Z perypetiami
Z tygodniowym opóźnieniem ruszyła najważniejsza liga na Podhalu, często nazywana Serie A i do tego z perypetiami. Nie odbyło się spotkanie w Lipnicy Wielkiej. Chabówka nie mogła skompletować składu, gdyż spora część zawodników uprawnionych do gry przebywała na wczasach. Trochę to dziwne tłumaczenie, bo wszyscy wiedzieli, kiedy startuje liga. W dodatku rozpoczęła zmagania od nominalnej drugiej kolejki. Bardziej wtajemniczeni twierdzili, iż Chabówka nie miała dostatecznej liczby graczy zarejestrowanych w ekstranecie. Sędziowie odgwizdali walkower. Od mocnego uderzenia rozpoczął Orkan, który rozgromił beniaminka z Kacwina, na jego placu gry 6:0! Patryk Filipek ustrzelił hat - tricka w ciągu 10 minut. Frycowe zapłacił też beniaminek z Czarnej Góry. Późniejsza rewelacja jesieni przegrała 0:1 z Podhalem na „własnych śmieciach”. Zwycięskiego gola zdobył Łukasz Ślusarek z 40 metrów ! Czarni do 85 minuty prowadzili 3:0 i wydawało się, że jest po sprawie. Tymczasem Orawa w odstępie 120 sekund złapała kontakt i nerwowo zrobiło się w końcówce. Z kolei w Ludźmierzu goście z Rabki prowadzili 2:0 i starcili trzy punkty w 2 minucie doliczonego czasu gry.

2. Szałowa kolejka
Przegrali możni. Jarmuta po raz drugi, tym razem w Lipnicy. Babia Góry wystąpiła już pod wodzą nowego trenera. Osłabiona Zapora pokonała Czarnych, a Lubań musiał uznać wyższość beniaminka z Czarnej Góry. Pierwsze skrzypce w zespole Granitu grał Andrzej Gogola. Pierwsze, historyczne zwycięstwo w tej klasie rozgrywkowej wywalczyła Błyskawica. Okupiła stratą Łukasza Gałowicza, po starciu z Grzegorzem Hajnosem. Zablokowała się strzelba Orkanowi, który uległ Wiatrowi. W meczu na szczycie Wierchy rozstrzelały Orawę, a Huragan Chabówkę.

3. Tygrys bez zębów
Huragan zgłaszał akces do wzięcia udziału w wyścigu o pierwsze miejsce. Sceptycy, którzy twierdzili, iż prawdziwe jego oblicze poznają na boisku tygrysa ligi, musieli uderzyć się w piersi. Tygrys ze Szczawnicy był bez zębów. Bardziej przypominał łagodnego kotka, który dał się zagłaskać. Jarmuta, która w końcówce ubiegłego sezonu przegrała awans, miała straszyć i odkuć się. Tymczasem była dostarczycielem punktów, największą niespodzianką in minus. Babia Góra nie grzeszyła stabilnością formy. Już wszyscy widzieli w niej czarnego konia, po wysokiej wygrane, ale, w ciągu siedmiu dni, przeszła ogromną metamorfozę. Zlała rywala i sama dostała lanie. Orkan obnażył wszystkie słabości, szczególnie w obronie zespołu trenera Suma. Trzecie z rzędu lanie zebrała Chabówka. Nawet własny teren nie pomógł. Granit podbudowany wygraną z Lubaniem, udzielił gospodarzom surowej lekcji futbolu. Goście od 69 minuty grali w dziesiątkę, ale potrafili wykorzystać najsłabsze ogniwa gospodarzy. Załatwili ich w 80 sekund, zdobywając trzy gole. Bohaterem był Janusz Sarna. Dokonał nie lada wyczynu, w odstępie 43 sekund zdobył dwie bardzo ważne bramki. Do tego przy czwartym golu „maczał palce”.

4. Huragan przestał wiać
Moc Huraganu osłabła. Sposób na jego zatrzymanie znaleźli tylmanowianie. Potknięcie dotychczasowego lidera wykorzystał Orkan, który lepszym bilansem bramek wyprzedził piłkarzy z Waksmundu. Rewelacją był beniaminek z Czarnej Góry. Pojechał do Zapory i w brutalny sposób ją… przerwał. W Kluszkowcach z niedowierzaniem patrzyli jak wbija sześć „gwoździ”. A przestrzegano przed sezonem – uważajcie na Granit. To może być czarny koń rozgrywek. Wszystko wskazywało na to, że fachowcy mieli rację. Smutek w Szczawnicy. Jarmuta zamykała ligową tabelę. Była jedynym zespołem, który jeszcze nie zdobył punktu. Wydawało sie, że jadąc do zbitej w poprzednich meczach Chabówki zdoła się odbudować. Nic z tego. Pacjent był chory i wymagał szybkiej reakcji lekarza, by zatrzymać infekcje. Z nietęgimi minami wyjeżdżali z Nowego Targu Czarni. Chyba najstarsi górale nie pamiętają, kiedy takie lanie dostali. 9:1 to kompromitujący rezultat nawet jak na ten szczebel rozgrywek. Hat tricka ustrzelił Łukasz Ślusarek, ale nie klasycznego. Beniaminek z Kacwina wywiózł cenny punkt z Jabłonki. Tego chyba nikt się nie spodziewał, tym bardziej, że gospodarze w 61 minucie prowadzili 3:1.

5. Bezkompromisowy beniaminek
Beniaminek z Czarnej Góry nie zwalniał tempa. Nie czuł debiutanckiej tremy i nie straszni mu były tuzy ligi. Miał już na rozkładzie Lubań i Jarmutę, a więc teamy, które w poprzednim sezonie nadawały ton rywalizacji. Granit poukładany w defensywie, a z przodu dysponował żądłami niemiłosiernie kłującymi. Świetnie zespołem dyrygował Krzysztof Sarna. Bramki nie zdobył, ale po spotkaniu kibice skandowali jego nazwisko. Na górze tabeli status quo. Drużyny Orkana, Huraganu i Lubania również wygrały swoje potyczki. Rabianie wykorzystali własny teren, chociaż przez moment kibicom drżało serce. Tylmanowianie i waksmundzianie wrócili bogatsi o trzy punkty z wyprawy do Kacwina ( ci pierwsi) i Lipnicy (drudzy). Czarni z Chabówką zamiast grać, sędziowali i spotkała ich za to kara. Bohaterem spotkania został Bartosz Mrożek, który ustrzelił hat tricka. „Robi wszystko, by w Chabówce nikt nie płakał” – powiedział jeden z kibiców. Zapora przyjechała w dziesiątkę do Rabki i o dziwi po trzech kwadransach prowadziła. Potem uszło z niej powietrze i po przerwie straciła cztery gole.

6. Lider na łopatkach
Klęska lidera w Nowym Targu. Tego chyba nikt się nie spodziewał, po dotychczasowej postawie Orkana. Z porażką można się było liczyć, ale nie w takich rozmiarach. Sześć razy piłka trzepotała w siatce piłkarzy z Raby Wyżnej. Hokejowy wynik padł też w Tylmanowej. Wszyscy ostrzyli sobie zęby na wspaniały mecz, a wyszedł zakalec. A to za sprawą Wierchów, które tylko fragmentami prezentowały grę predysponującą ją do „możnych” ligi. Mecz toczył się pod dyktando gospodarzy. Kolejny mecz na szczycie rozegrano w Waksmundzie. Emocji nie było zbyt dużo. Akcji godnych reporterskiego notesu jak na lekarstwo. Toteż zespoły rozeszły się bezbramkowym remisem. Dla beniaminka z Czarnej Góry był to cenny punkt, bo został liderem. Zakończyła się zwycięska seria Chabówki i to chyba w najmniej spodziewanym momencie. Podejmowała beniaminka z Kacwina i dała sobie strzelić pięć goli. Szwankowała u gospodarzy gra w obronie. Odnotować należy pierwsze punkty Jarmuty. Zdobyte dość szczęśliwie, golem z 90 minuty, przez zawodnika rezerwowego. W derbach Orawy padł remis. 2:0 prowadziła Orawa, ale lipniczanie w odstępie 120 sekund zdołali odrobić straty. Tym samym na wyłonienie piłkarskiego króla Orawy trzeba było czekać do wiosny. Zapora tym razem zagrała w komplecie, ale nie sprostała ludźmierzanom. Główną przyczyną był brak skuteczności, a także fenomenalna forma bramkarza Wiatru Grzegorza Byrnasa.

7. Rekord Świętka
Huragan wiał mocno w Czarnym Dunajcu do 47 minuty. W tym czasie „czerwona latarnia” tabeli nie mogła sobie z nim poradzić. Dopiero, gdy troszkę spuścił z tonu, gospodarze uratowali twarz. Jarmuta odniosła drugie zwycięstwo, tym razem jednak na boisku rywala. Do tego efektowne z beniaminkiem z Kacwina. Błyskawica straszyła tylko w pierwszej połowie, wszyscy oczekiwali na burzę z gradobiciem po zmianie stron, a tymczasem słoneczko zaświeciło szczawniczanom. Szczepan Michalik ustrzelił hat tricka, chociaż nie klasycznego. Dwa trafienia zaliczył po przerwie, a trzecie, decydujące, które odcięło prąd gospodarzom w 59 minucie. Orkan nie miał litości dla Zapory, ale tylko w pierwszej części meczu. W drugiej połowie oszczędził rywala i dlatego nie doszło do kompromitacji. Grzegorz Byrnas zatrzymał tylmanowian, broniąc wiele soczystych strzałów, w tym „jedenastkę”. Podhale ograło Orawę 5:2. Arkadiusz Świętek wpisał się do historii podhalańskich rozgrywek, strzelając dwa gole w doliczonym czasie gry, wcześniej również trafił do „sieci”. Derby Rabki nie były zbytnio emocjonujące. Wierchy pewnie ograły( 3:0) sąsiadów zza miedzy.

8. Gol z 60 metrów!
Wydarzeniem była akcja z 89 minuty w Szczawnicy. Grzegorz Borucki strzałem z 60 metrów pokonał bramkarza Wierchów. To bezprecedensowe wydarzenie dało Jarmucie komplet punktów. Liderem nadal pozostał Huragan, który był mocniejszy od Błyskawicy. Ta straszyła błyskami, ale nie miała, czym grzmieć. Kroku waksmundzianom dotrzymywali tylmanowianie, którzy w pierwszej połowie zapewnili sobie zwycięstwo z Orkanem. Ten jakoś na wyjedzie nie potrafił być skuteczny. Tabele zamykały - Orawa i Czarni. Ci ostatni urwali punkt rewelacyjnemu beniaminkowi z Czarnej Góry. W dodatku na jego, bardzo nieprzyjaznym terenie. Czarna rozpacz w Jabłonce. Już nie tyle porażki, ale styl, w jakich przegrywa Orawa były niepokojące. Krzysztof Truty z Wiatru wszedł w drugiej połowie na boisko i zmienił oblicze zespołu, który przegrywał. Brakowało mu zawodnika z instynktem strzeleckim. Gdy pojawił się na murawie, po dwóch minutach wpisał się na listę strzelców, doprowadzając do wyrównania. To był dopiero początek jego festiwalu strzeleckiego. Jeszcze dwa razy znalazł sposób na golkipera z Chabówki.

9. Status Quo
Tabela nawet nie drgnęła. Żadna z drużyn nie zamieniła się miejscami. Wydawało się, że Wierchy zawieszą liderowi wysoko poprzeczkę, ale tak się nie stało. Zbyt krótko rabczanie grali w piłkę, a do tego zagrali bez trenera, który nie dotarł na mecz i jego miejsce na ławce zajął prezes Tomasz Traczyk. Huragan wykorzystał każde zawahanie. Beniaminkowie nie rozstrzygnęli, który z nich jest lepszy, padł remis 1:1. Podhale odniosło kolejne przekonywujące zwycięstwo (4:2) nad Zaporą. W takich samych rozmiarach odprawił Chabówkę Orkan, który w pierwszej godzinie dał się wyszumieć przeciwnikowi, a potem przystąpił do niszczycielskiej roboty. Wykonał ją perfekcyjnie, a jak zwykle decydujące słowo należało do duetu Patryk Filipek, Robert Możdżeń. Jarmuta tylko na chwilę złapała oddech, ale nadal nie mogła odnaleźć formy z poprzedniego sezonu. Grała mało widowiskowo i z ogromną ilością błędów w defensywie. Wiatr wykorzystał tylko trzy z nich. Szczawniczanie mogli dziękować Borkowskiemu, bo ten na potęgę marnował sytuacje, nawet sam na sam. Czarni drugi raz z rzędu zremisowali. Jeszcze 4 minuty przed końcem objęli prowadzenie z Lipnicą, ale dwie minuty później go stracili.

10. „Mały farmer”
Huragan i Lubań nie zwalniają tempa, tak pisano zaraz po zakończonej kolejce. Niemniej zimowa przerwa musiała zweryfikować ten osąd. Otóż tylmanowianie na boisku ograli Podhale 3:0, ale potem wykryto, iż w ich zespole grał nieuprawniony zawodnik i punkty im odebrano. W dole tabeli Czarni hokejowym rezultatem pokonali beniaminka z Kacwina, a Orawa nadal pikowała w dół i miała problemy ze skompletowaniem składu. Do Chabówki przyjechała gołą jedenastką, a nie skompletowałaby jej, gdyby na boisko nie wszedł trener. Jarmuta z Orkanem przegrywała 0:2 i mało było takich, którzy liczyli na jej metamorfozę. A jednak zdołali podnieść się z kolan i w drugiej połowie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. „Mały farmer”, czyli Piotr Sarna był bohaterem potyczki Granitu z Wiatrem. Pseudonim wzięty z Ameryki, gdyż pracował tam na farmie. To dla rozróżnienia, bo Sarnów w Czarnej Górze na pęczki. Zdobył dwa gole, harował na całej długości i szerokości boiska. Z kolei w zespole Czarnych w meczu z Błyskawicą (5:0) pierwsze skrzypce grał Marcin Pająk. W pierwszej połowie nie mógł się wstrzelić, zmarnował dwie „setki”, ale po przerwie zaliczył hat tricka.

11. Prokuratorzy w akcji
Nosił wilka razy kilka, ponieśli i wilka. Tak można powiedzieć o Huraganie, który został powstrzymany w Rabie Wyżnej. Po godzinie gry nic nie zapowiadało końcowego scenariusza. Waksmundzianie prowadzili 2:0 i grali z przewagą jednego zawodnika. Lubań również odwrócił losy spotkania. Po trzech kwadransach przegrywał z Zaporą 0:2, ale po przerwie już dominował i wygrał 3:2. „Prokuratorzy” PPPN zmienili decyzję i odebrali zwycięstwo Lubaniowi, gdyż przeprowadzili niewłaściwą zmianę. Po przerwie wprowadzili zawodnika na boisko nie zgłaszając tego sędziemu. Beniaminkowie wygrali swoje spotkania. Podhale szybko ustawiło sobie mecz z Chabówką i potem kontrolowało przebieg wydarzeń na murawie. Piłkarzom z Babiej Góry nie pomógł nawet występ grającego trenera w bramce. Sum musiał trzy razy wyjmować futbolówkę z siatki, po strzałach futbolistów z Kacwina. Również Granit wzbogacił się o trzy „oczka” wywożąc je z gorącego terenu Ludźmierza. Wreszcie zwycięstwa doczekali się fani Orawy, chociaż z drżącym sercem oczekiwali na ostatni gwizdek. Od 50 minuty musieli w dziesiątkę bronić jednobramkowego prowadzenia.

12. Gole Borkowskiego
Kolejne punkty odebrano Lubaniowi. Wygrał 6:0 z Babią Góra, ale na nic się to zdało. Znowu w zespole z Tylmanowej wystąpił gracz ukarany żółtymi kartkami. Odebrano też hat –trick Sylwestrowi Kurnycie. Najwięcej goli zdobył Marcin Borkowski z Wiatru. Cztery razy posyłał piłkę do bramki Czarnych. Ci mają ogromne kłopoty ze składem. Dziwiło, że u siebie rozpoczęli mecz w dziewiątkę, a od 28 minuty musieli w ósemkę odpierać skomasowane ataki gości. Ileż razy psioczyli kibice na Borkowskiego, że marnuje wyśmienite sytuacje. Kiedyś musiał nastać jego dzień. Chyba długo będzie miał w pamięci datę 23 października 2001. Zdobył cztery gole w odstępie 11 minut. To rekord klasy A. Huragan grając na pół gwizdka rozprawił się z „czerwoną latarnią” tabeli. Kluszkowianie przywieźli trzy punkty z Chabówki, a Jarmuta u siebie ograła Podhale. Granit w swoim stylu rozpoczął od huraganowych ataków i już po kwadransie prowadził 2:0, które dowiózł do końcowego gwizdka arbitra.

13. Huragan na szczycie
Ostatnia kolejka jesiennej rundy (nominalnie miała być pierwsza) przyniosła potknięcie Huraganu w Nowym Targu, ale waksmundzienie nie stracili mistrzostwa jesieni (vide wyżej). Postacią meczu był 16-letni Patryk Wronka. Wierchy ograły Babią Górę na jej terenie 3:1, a beniaminek z Kaciwna nie miał nic do powiedzenia w Ludźmierzu. Jego armaty zawodziły, o wiele lepiej nastawione celowniki mieli gospodarze. Były król strzelców, Wojciech Siuta, po dłuższej przerwie wrócił na boisko, i przypomniał sobie jak zdobywa się gole. Dwukrotnie pokonał bramkarza Błyskawicy. Orawa nie dała rady Granitowi na własnym boisku, a kluszkowianie Jarmucie. W Tylmanowej mieliśmy pojedynek napastników ze świetnie dysponowanym bramkarzem Chabówki. Mając za plecami takiego fachmana, goście próbowali się odgryzać faworytowi. Kilka razy go postraszyli, a szczególnie w końcówce, po zdobyciu kontaktowego gola.

14. Jak wytrawny bokser
W Wielką Sobotę ruszyła wiosenna kolejka. Do meczu na szczycie doszło w Waksmundzie, gdzie lider podejmował wicelidera. Te dwie drużyny wysforowały się na czoło stawki w …zimowej przerwie. Decyzje WGiD sprawiły, iż Lubaniowi, odebrano dziewięć punktów i… koronę. Hit nie był porywającym widowiskiem. Podhale prowadziło grę, ale nie potrafiło tego udokumentować bramkami. Huragan niczym wytrawny bokser, pozwolił się wyszumieć mieszczanom i jak tylko spostrzegł, że ten opuścił gardę, zadał nokautujące ciosy. Antybohaterem meczu został Daniel Żółtek - był dwunastym graczem Huraganu. Pomógł mu w zdobyciu obu goli. Za pierwszym razem sam zaskoczył Rabiasza, a w drugim przypadku podarował gospodarzom karnego. Do sporej niespodzianki doszło w Chabówce, gdzie poległ Lubań. Wydawało się, że tylmanowanie podrażnieni decyzjami podokręgu, udowodnią na boisku, że zasługiwali na rycerzy jesieni. Nie zwalniał tempa rewelacyjny beniaminek z Czarnej Góry. Podobnie jak jesienią nadal imponował skutecznością i grą na wysokim „C”. Rozgromił Orawę, która nie „wyleczyła” się zimą i nadal zżerała ją choroba jesieni. Wiatr rozgromił Błyskawicę 0:4 na jej boisku, a Czarni szczęśliwie ograli Orkan 1:0. Bohaterem meczu okrzyknięto Marka Czyża – stara gwardia nie rdzewieje. Rocznik 67 wrócił z Korony Piekielnik i kto wie czy koledzy z drużyny nie postawili mu „coś niecoś” na święta, bo uratował im trzy punkty. Szczawniczanie, którzy mieli kiepską jesień, za wszelką cenę nie chcieli dopuścić do powtórki scenariusza z Zaporą. Udało się!

15. Ekspresowe badania
Piłkarze Huraganu nie zwalniali tempa. Wygrali kolejne spotkanie, a że najgroźniejsi rywale stracili punkty, zwiększyli przewagę. Coraz głośniej myślało się w Waksmundzie o awansie do wyższej ligi. Dramatyczny mecz stoczyło Podhale z Granitem. Zakończyło się wynikiem nierozstrzygniętym 1:1, ale do akcji wkroczył WD PPPN i przyznał zwycięstwo Podhalu. W zespole z Czarnej Góry grał nieuprawniony zawodnik. Orawa wreszcie wygrała z Czarnymi. Derby Lubania i Jarmuty zacięte były tylko do momentu utraty przez gości trzeciej bramki. Huragan był jednak czujny i nie dał się zepchnąć z pozycji lidera. Zachował się jak cwany lis, to co miał wykorzystał. Wygrał 2:0 w Kluszkowcach. Błyskawica zaskoczyła Orkan kontratakami i wywiozła komplet punktów z gorącego terenu. W Rabce mecz z Wiatrem rozpoczął się z 30 - minutowym opóźnieniem, gdyż gospodarze nie mieli kart zdrowia. Arbiter nie chciał rozpocząć gry. Goście dziwili się, w jaki sposób rabczanie załatwili sobie badania w tak krótkim czasie. Dwa karne zdecydowały o remisie 1:1 Chabówki z Babią Górą ( z nowym trenerem).

16. Bramkowe łowy
Huragan po raz pierwszy potknął się i to na „własnych śmieciach”. Tylmanowianie, podrażnieni porażką z Chabówką, rozpoczęli marsz w górę tabeli. Pierwsi o ich sile przekonali się waksmundzianie. Miał to być hit, ale jego poziom pozostawiał wiele do życzenia. Z grupy pościgowej bramkowe łowy urządzili sobie piłkarze z Nowego Targu. Ograli Czarnych hokejowym rezultatem. 11 bramek było pokłosiem dziurawych jak ser szwajcarski linii defensywnych. Mimo to gole były przedniej urody. W pościg za Huragan rzucili się także czarnogórzanie, niemniej „Jeziorowcy” wysoko zawiesili im poprzeczkę. Jarmuta w 83 minucie dopiero okazała swoją wyższość z Chabówką. Remisowo zakończył się pojedynek Babiej Góry z Wiatrem, a Orawa nadal rozczarowywała, tym razem nie sprostała beniaminkowi z Kacwina. Aspiracje do mistrzostwa zaczęły zgłaszać Wierchy, po wygranej 3:0 nad Orkanem.

17. Dar dla Podhala
Do sporego kalibru niespodzianki doszło w Chabówce. Lider przegrał (drugi mecz z rzędu) i stracił fotel przodownika. Skorzystało z tego daru Podhale, które urządziło sobie ostre strzelenie z Kacwinem. Mieszczanie tym samym zrewanżowali się przeciwnikowi za porażkę 1:3 na ich terenie. Trzy gole Łukasza Ślusarka i asysta robią wrażenie. Straty odrabiają tylmanowianie. Rozpędzona maszyna nie została powstrzymana przez rewelacyjnego beniaminka z Czarnej Góry. Granit nieźle prezentował się w polu, ale nie wypalił w najważniejszym momencie. Atakują Wierchy, które od 20 minuty grały w Jabłonce z przewagą jednego gracza i wymęczyły zwycięstwo. Pierwsze zwycięstwo wiosną doniósł Orkan. Ujarzmił Wiatr, który w samej końcówce przestał stawiać opór. W odstępie 4 minut ludźmierzanie dali sobie wbić trzy gole, z czego dwa w doliczonym czasie gry. Gospodarze już w 40 sekundzie objęli prowadzenie i wydawało się, że pójdą za ciosem. Tymczasem rozstrzelali się między 89 a 93 minutą, zdobywając trzy gole. Odblokował się Patryk Filipek. Czarni wreszcie pokazali, że potrafią zdobywać gole. W pierwszych 45 minutach nie szło im zdobywanie goli, ale jak po przerwie złapali „cug”, to poszło jak z płatka. „Jeziorowcy” z bagażem pięciu goli wracali do domu.

18. Ścisk w czołówce
Dawno tak ciekawie nie było. Aż trzy zespoły legitymowały się identycznym dorobkiem punktowym, a ten czwarty do „brydża” tracił do nich jeden punkt. Na czele pozostało Podhale, mimo porażki w Rabce. Pozycję lidera obroniło tylko dzięki lepszej różnicy bramek. Skuteczna pogoń tylmanowian. Lubań co prawda potknął się w pierwszej kolejce w Chabówce, ale okazało się, że to były pierwsze śliwki robaczywi. Potem wygrał cztery kolejne potyczki. O niespodziankę, nie pierwszą tej wiosny, postarali się futboliści z Chabówki. Przed tygodniem strącili z fotelu lidera Huragan, teraz rozprawili się z rewelacją jesieni. Czarnogórzanie, po tym jak odebrano im punkt za potyczkę w Nowym Targu, wyraźnie się zatkali. Ponieśli drugą porażkę z rzędu. Tym razem bardzo bolesną, bo padli we własnej twierdzy i stracili kontakt z zespołami bijącymi się o awans do wyższej ligi. Prezes Stanisław Wojtusiak wreszcie miał powody do zadowolenia. Jego Babia Góra po raz pierwszy wiosną schodziła z murawy w glorii zwycięzców. Wydawało się, że Orkan po zwycięstwie w poprzedniej kolejce odnalazł formę. Wystarczyła ona tylko na pierwszą połowę, drugą zdominowali miejscowi. Na dole status quo. Najsłabsze zespoły – Zapora, Czarni i Orawa - jakby się umówiły i straciły ważne punkty. Los Orawy, klubu wielce zasłużonego dla podhalańskiej piłki, zawisł nad krawędzią. Wgrała za tzw. sześć punktów Błyskawica z Zaporą.

19. Wierchy się wyłamały
Ekspresowe tempo gry nie służyło piłkarzom. Tylko dwa dni przerwy odbiło się na „fizyce” zawodników. Mecze nie były zbyt wysokich lotów. Sporo szarpanej, chaotycznej gry. Akcji godnych odnotowania też nie za wiele. Z czwórki, która szła łeb w łeb wyłamali się tylko rabczanie. Zgubili punkty dość niespodziewanie nad Jeziorem Czorsztyńskim, z zespołem niesamowicie zdeterminowanym walką o utrzymanie się. Pozostała trójka – Podhale, Huragan i Lubań - zgarnęła komplet punktów, chociaż nie przyszło jej to łatwo. Nowotarżanie od 23 minuty grali w dziesiątkę, ale nie dali się Wiatrowi. Kryzys formy dopadł rewelację jesieni Granit. Czarnogórzanie przegrali trzeci mecz z rzędu. Dali się rozstrzelać, chociaż nie ilość straconych goli jest najważniejsza, ale styl w jakim doznali porażki. Granit zatracił gdzieś waleczność, polot i pazerność na wygrywanie, którymi zadziwiał wszystkich w pierwszej rundzie i na początku drugiej. Na dole też ciekawie. Zaciekle ze strefy spadkowej próbowali wydostać się Czarni. Z trudnego wyjazdu do Chabówki przywieźli punkt. Zapora z kolei rozprawiła się w mającymi wysokie aspiracie rabczanami. Tylko Orawa nie zdobywa punktów. Nawet u siebie polegała, ze słabo spisującym się wiosną Orkanem. To w tej chwili główny kandydat do spadku.

20. Wyczyn Karczmarczyka
Z czołówki wygrały tylko Wierchy i zrównały się punktami z Podhalem i Lubaniem. Tylmanowianie ulegli rabczanom, a Podhale zgubiło punkty w Rabie Wyżnej. Nowotarżanie od 3 minuty grali w dziesiątkę. Nie oddali jednak przodownictwa w lidze. Na szpicy tłok, bo czwarty Huragan, który również dał plamę w Czarnej Górze, miał punkt mniej. Do szpicy dołączył Granit, który przebudził się po trzech z rzędu porażkach. Do prowadzącej trójki tracił cztery „oczka”. Na dole nadal na czerwono świeciła Orawa i nie dawała żadnych optymistycznych sygnałów, by zgasić „czerwoną latarnię”. Ani myślała odbić się od dna. W derbach Orawy nie miała nic do powiedzenia, została rozbita przez lipniczan. Najgroźniejszym żądłem był Tomasz Lach – nominalny stoper, po raz pierwszy zagrał w ataku i trzeba przyznać, że spisywał się jak rasowy napastnik. Zdobył gola, zaliczył asystę, był jak osa natrętny w polu karnym Orawy. W Czarnym Dunajcu odnotowano rekord pobytu na boisku. Niespełna dwie minuty. Wyczynu dokonał Karczmarczyk. Gdy zobaczył czerwony kartonik, nie musiał udawać się pod prysznic, bo ani się nie zbrudził, ani nie spocił. W meczu tym postacią numer jeden był Senegalczyk Diop z Jarmuty. Nie pierwszy raz tej wiosny imponował spokojem w liniach defensywnych, a także skutecznym włączaniem się w akcje ofensywne. Niebezpieczny przy stałych fragmentach gry. Świetny przegląd sytuacji, szybkość i zwrotność. Festiwal goli w Kacwinie (9). Po 25 minutach wydawało się, że gospodarze zmiażdżą piłkarzy z Chabówki. Prowadzili 3:0 i mieli jeszcze kilka wybornych sytuacji. Wystarczyły jednak dwa stale fragmenty gry i goście wrócili do gry. Ale co się odwlecze… Tego czego nie udało się zrobić gospodarzom do przerwy, zrobili w drugich trzech kwadransach. Rozstrzelali przeciwnika, a największy udział w sukcesie miał Łukasz Gałowicz, który trzy razy użądlił rywala.

21. Ciemności egipskie
Niedługo liga zejdzie do podziemia. Nieznana będzie pora i miejsce rozgrywania spotkań i to nawet dla arbitrów, a mecze rozgrywane będą podczas zapadających ciemności – pisaliśmy. W takich okolicznościach rozpoczęła się ta kolejka, na raty, w …piątek. W Kluszkowcach podejmowano Orkan. Mecz toczył się przy zapadających ciemnościach, a ponieważ na stadionie brak jupiterów od razu skomentowano, że rozgrywany był w ciemnościach egipskich. Niektórzy dodawali, iż przy zapalonych świeczkach.

Z czołówki zawiodły tylko Wierchy, które przegrały derbowy pojedynek z Chabówką. To była sporego kalibru niespodzianka, bo oba zespoły walczyły o różne cele. Rabczanie o najwyższa zaszczyty, a ich rywale o byt. Podhale, Lubań i Huragan zgarnęły komplet punktów. Podhale rozgromiło praktycznie już spadkowicza z Orawy (10:2), chociaż w 25 minucie był remis 2:2. To było wszystko, na co było stać Orawę, na co pozwolili nowotarżanie. Przewaga techniczna, taktyczna mieszczan ani przez moment nie podlegała dyskusji. A przy okazji urządzili sobie bramkowe łowy. Mirosław Sulka przypomniał sobie jak kiedyś był królem strzelców, jak zdobywa się gole. Ustrzelił hat trick. Na ten wyczyn potrzebował 21 minut. Trener ściągnął go z boiska po trzech kwadransach, jak zauważyli koledzy, by nie pobił strzeleckiego rekordu.

- Sezon spisaliśmy już na straty. Gramy młodzieżą. Dajemy się jej ograć – powiedział kierownik Orawy, Piotr Łukaszczyk.

Więcej potu musieli wylać futboliści Lubania i Huraganu. Ci ostatni zmienili trenera. Jan Kunka zmienił na tym stanowisku Adama Chlebka. Nowo-stary trener rzutem na taśmę zgarnęli komplet punktów z Czarnymi. Huragan zwycięskiego gola zdobył w 89 minucie, a doliczonym czasie gry może mówić o dużym szczęściu, gdyż Pająk nie wykorzystał rzutu karnego! Lubań dopiero w końcówce udowodnił wyższość na Wiatrem. Tylmanowianie mieli problemy z pokonaniem świetnie dysponowanego Grzegorza Byrnasa. Granit w cztery minuty (między 32 a 36), zdobywając trzy gole znokautował Babią Górę. Jarmuta z Błyskawicą rozpoczęła od wysokiego „C”. Zepchnęła rywala do głębokiej defensywy, zdobyła szybko dwa gole, a potem utuliła siebie i kibiców do snu.

22. Łeb w łeb
Zespoły Podhala i Lubania szły łeb w łeb. Nie dały się rywalom, zainkasowały bardzo cenne punkty na wyjeździe, w przeciwieństwie do Huraganu i Wierchów. Huragan uległ beniaminkowi z Kacwina, a rabczanie nie potrafili wykorzystać atutu własnego boiska z Jarmutą. Granit zrównał się punktami z Huraganem i zgłaszał akces do korony. W czołówce panował potworny ścisk. Aż sześć drużyn walczyło o mistrzostwo i prawo gry w wyższej klasie rozgrywkowej. Na dole w czarnych kolorach maluje się przyszłość Czarnych. Nie sprostały u siebie Granitowi. Wydaje się, że materiał już się zużył, a młodzi nie potrafią wspomóc starszych graczy. Wygrała Orawa z Zaporą, ale wszyscy orzekli, że był to łabędzi śpiew. By pozostać w lidze musiałaby wygrać wszystkie spotkania i liczyć, iż ktoś z trójki Babia Górą, Chabówka i Zapora nie wygra meczu. Czarni do tych zespołów tracili siedem „oczek”, a było do zdobycia dwanaście, a więc miały większe szanse wyprzedzenia któregoś z rywali. Głęboki oddech wzięła Błyskawica, po wygranej z Huraganem.

23. Orawa out
Zapadło pierwsze rozstrzygnięcie. Orawa definitywnie pożegnała się z liga. W Tylmanowej pozostawiła po sobie dobre wrażenie, chociaż porażka 1:4 wskazywałaby na coś innego. Świetny występ zaliczyła w Lubaniu młodzież - Talarczyk, który zdobył dwa gole, aktywny debiutant Kołodziej i F. Piszczek. Pasjonująca walka zapowiada się na dole o wydostanie się z przedostatniego miejsca. Czarni walczą. Nawet kontuzjowany Marcin Pająk włączył się do walki. On i Bartłomiej Tylka zostali bohaterami drużyny. Pająk zaliczył dwie asysty, a Tylka zdobył dwa gole. Tylka rozruszał towarzystwo, bo początkowo mecz był nudny jak przysłowiowe flaki z olejem. Od momentu zdobycia przez niego bramki mecz nabrał rumieńców. Zmusił gości do otwartej gry. Do zdobycia pozostało jeszcze 9 punktów i na dole wszystko się może jeszcze zdarzyć. Zapora i Babia Góra przegrały i mają tylko cztery „oczka” przewagi i w następnej kolejce zmierzą się ze sobą. To będzie mecz o życie.

Podhale ograło Zaporę i utrzymało pozycję przodownika. Lider tabeli zagrał jak wytrawny bokser. Nie szalał, ale też nie dał się zepchnąć do narożnika, lecz spokojnie, jakby oszczędnie inicjował akcje. Nowotarżanie po drugim trafieniu spuścili z tonu, szczególnie w liniach defensywnych poczynali sobie niefrasobliwie. Popełniali sporo błędów, obdarowywali przeciwnika prezentami, a najbardziej Leoniaka. Ten widocznie był bardzo wybredny, gdyż nie każdy prezent mu się „widział”. Wybrał tylko jeden.

Liderom po piętach deptał Granit. Tracił tylko cztery „oczka”. Męczył się z Błyskawicą, ale wielkość drużyny poznaje się po tym, że jak nie idzie, to potrafi przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Rabczanie też nie są jeszcze bez szans przy sprzyjających im „wiatrach” do premii. Cichaczem do towarzystwa na podium dołączyła Jarmuta, wyskakując za pleców przeciwników niczym Filip z konopi. Tylko Huragan nie wykorzystał szansy i własnego boiska. Trochę popadało, boisko zrobiło się śliskie i z potężnego Huraganu zrobił się wicherek, który nie potrafił sforsować Wierchów.

24. Hit dla Podhala
W Nowym Targu doszło do meczu na szczycie. Bardzo ważnego dla Podhala i Lubania. Nic dziwnego, że trybuny stadionu miejskiego po raz pierwszy szczelnie się wypełniły. Ponad 500 kibiców przyszło obejrzeć szlagier, przy czym 2/3 to fani Lubania. Ktoś nawet zażartował, iż cała Tylmanowa zjechała do stolicy Podhala. Markotni ją opuszczali. Ich ulubieńcy przegrali bardzo ważne spotkanie i mistrzostwo się od nich oddaliło. Chyba nikt nie spodziewał się tak łatwego zwycięstwa nowotarżan (4:1). Tym bardziej, iż zagrali bez „jedynki” w bramce, która za cztery żółte kartki musiała pauzować. Ci, którzy liczyli, iż losy pojedynku będą ważyły się do ostatnich sekund – srodze się zawiedli. Największy zawód przeżyli liczni kibice z Tylmanowej. Chyba nie poznawali swojej drużyny w drugich trzech kwadransach – bezradnej, popełniającej mnóstwo błędów w defensywie, dającej się ośmieszać przez 16 –letniego Patryka Wronkę - puszczał im piłeczkę między nogami, zakładając „siatę”, obiegał, dogrywa i strzelał. Zdobył dwa gole, a przy jednym „maczał palce”. Mały wzrostem, ale wielki duchem gracz. Czy można się dziwić, iż zainteresowana jest nim wielka Barcelona. Był w ubiegłym roku na testach w galaktycznej drużynie, w lipcu jedzie kolejny raz.

Rywale do głównej premii sami się wykruszali. Granit przez to, że stracił dwa punkty, dodajmy w trzeciej minucie doliczonego czasu gry, tracił już do lidera sześć „oczek”. O mistrzostwie mógł już zapomnieć. Jedynie powalczyć o drugie miejsce i bronić się przed atakującym podium Huraganem. Ten rozgromił Wiatr, ale zbyt późno zaczął wiać z siłą adekwatną nazwie. Chrapkę na „pudło” miały jeszcze Wierchy, a i Jarmuta nie powiedziała ostatniego słowa.

Bardzo ciekawa sytuacja wytworzyła się na dole. Orawa już pożegnała się z ligą, ale pokonała Chabówkę, czym skomplikowała sytuację tej drużynie. Przed drugim miejscem spadkowym dzielnie się bronili Czarni. Komplet punktów przywieźli z Kacwina. Do Chabówki tracili dwa, a do Zapora jedno „oczko”. Spokojnego snu nie mieli jeszcze w Lipnicy i Kacwinie.

25. Podhale mistrzem!
Najważniejsze rozstrzygniecie sezonu 2011/12 zapadło. Podhale wygrywając wyjazdowe spotkanie w Chabówce awansowało do piątej ligi ( później rezultat został zweryfikowany jako walkower na korzyść nowotarżan za grę Piotra Filipka, który nie pauzował dwóch spotkań po 10 żółtej kartce). To duży sukces, zważywszy, iż piłka w blisko 40-tysięcznym powiatowym mieście przeżywała głęboki kryzys. Ostatni raz mieszczanie w okręgówce grali w sezonie 1998/99, ale tylko sezon. Później był już zjazd po równi pochyłej. Doszło nawet do likwidacji sekcji i to w okresie, gdy juniorzy Podhala świetnie radzili sobie w lidze międzywojewódzkiej. Zabrakło w klubie i w mieście pieniędzy na dwa wyjazdy do Dębicy. Za odbudowę wziął się Marek Dudek, który przygarnął futbolistów do unihokejowej Szarotki. Ta balansowała na krawędzi klasy A i B. Dopiero Krzysztof Antos i Grzegorz Wrona, na bazie B-klasowej Szarotki, w 2009 roku, powołali oddzielny klub NKP Podhale. W ubiegłym roku awansował do klasy A. Walka toczyła się jeszcze o najniższy stopień podium. Pretendowały do niego trzy zespoły – Granit, Huragan i Jarmuta. Szczawniczanie byli w najgorszej sytuacji, bo musieli liczyć na potknięcie rywali i ograć mistrza w Nowym Targu. Zacięta walka toczyła się o utrzymanie. Orawa już dawno spadła, ale nie miała jeszcze towarzysza do wylewania łez. Wygrali Czarni, wyprzedzając Zaporę i Chabówkę, które to zespoły przegrały rywalizację z Lubaniem i Podhalem.

26. Pożegnanie Zapory
Ostatnie dwie zagadki zostały wyjaśnione. Zapora podzieliła los Orawy i w przyszłym sezonie zobaczą ją kibice na boiskach klasy B. Kluszkowianie, gdyby ograli Chabówkę u siebie, to spuściliby rywala do klasy niższej. Jeziorowcy” musieli wygrać, goście byli w ciut bardziej komfortowej sytuacji, bo wystarczał im remis. Te fakty zdeterminowały taktykę. Gospodarze po samobójczym trafieniu i pięknym lobie Jaworskiego z 50 minuty prowadzili 2:0. Wydawało się, że to nad jeziorem będą świętować. Tymczasem gospodarzom zabrakło pary i piłkarze z Chabówki nie tylko odrobili straty, ale wyszli na prowadzenie. Gospodarze dopiero w 90 minucie uratowali remis, który nic im nie dawał.

Ostatnią kolejkę nie wszyscy potraktowali poważnie. Dla zespołów, które już o nic nie walczyły była to piknikowa niedziela. Mistrz i wicemistrz polegli, ale wystawili rezerwowe składy. Podhale przed meczem odebrało medale i puchary, ale na boisko wybiegła całkiem inna jedenastka niż ta, która zapewniła stolicy Podhala awans do piątej ligi. Trener Krzysztof Leśniakiewicz postawił na młodość. Juniorzy dali się zaskoczyć staremu lisowi Grzegorzowi Boruckiemu, piłkarzowi, który na podhalańskich boiskach jest profesorem, jeśli chodzi o wykonywanie stałych fragmentów gry, a szczególnie rzutów wolnych. Od 26 minuty gospodarze grali w dziesiątkę, gdyż Daniel Żółtek w sytuacji ratunkowej sfaulował szarżującego Szczepana Michalika.

Huragan nie wykorzystał okazji, by wskoczyć na „pudło” Huragan, bo zaledwie zremisował z ostatnią Orawą. Ponieważ Granit przegrał w Rabie Wyżnej, a Jarmuta zwyciężyła mistrza, do wyłonienia trzeciej drużyny sezonu potrzebna była dodatkowa tabela. Z niej najlepszy był zespół z Czarnej Góry.


Niebawem kolejny odcinek podsumowania, a w nim mnóstwo statystyk i ocenia poszczególnych zespołów, wybór najlepszych graczy i objawień sezonu. Zapraszamy!

Stefan Leśniowski

Komentarze







Tabela - Klasa A

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Lubań Maniowy - Zapora Kluszkowce II 8 24
2. Orawa Jabłonka 7 19
3. Bór Dębno 8 18
4. AP Wisła Czarny Dunajec 8 15
5. Przełęcz Łopuszna 8 14
6. Czarni Czarny Dunajec 8 10
7. Wierchy Lasek 8 10
8. Zakopane 8 10
9. Skalni Zaskale 8 9
10. Granit Czarna Góra 8 8
11. GKS Łapsze Niżne 8 7
12. Dunajec Ostrowsko 8 6
13. Lokomotiv Chabówka 7 5
14. Jarmuta Szczawnica 8 4
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama