13.03.2012 | Czytano: 1006

Zaciska się pętla

Coraz bardziej zaciska się pętla na szyi hokeistów Podhala. Przegrali trzeci mecz o życie i torunianom wystarczy jedna wygrana, by spuścić górali do pierwszej ligi. Miejscowi fani 30 sekund przed końcową syreną odpalili fajerwerki. Są niemal pewni, że jutro ich ulubieńcy postawia kropkę nad „i”.

Nowotarżanie mieli jedynie przebłyski dobrej gry, ale to okazało się za mało. Gospodarze byli w przekroju całego spotkania zespołem lepszym, mieli więcej zgry, przeprowadzali składniejsze akcje. Dobrze prezentowali się w liniach defensywnych i Podhale nie stwarzało zagrożenia pod ich bramką. Niemniej to przyjezdni dwukrotnie obejmowali prowadzenie. W 6 minucie Szumal po wtargnięciu do tercji gospodarzy wystrzelił spod nóg obrońcy i zaskoczony Plaskiewicz skapitulował. Riposta miejscowych była bardzo szybka, ale w 16 minucie przyjezdni jeszcze raz wyszli na prowadzenie. Bomba na raty pokonał ostatnią instancję przyjezdnych. Bramki wprowadziły zamieszanie w szeregi gospodarzy, ale Podhale nie potrafiło tego wykorzystać.

Odpowiedzialności „Szarotkom” wystarczyło na 30 minut. Potem zapomniały, iż torunianie są wyśmienici w wykorzystywaniu liczebnych przewag. Mieli tego najlepszy dowód w poprzedniej potyczce. Nie wyciągnęły wniosków, nie uczą się na błędach. Złapały kary i to się zemściło. Baranyk i Bomastek skarcił nowotarżan za brak dyscypliny taktycznej. Podhalanie również mieli okresy gry w przewadze, ale nie potrafili skierować krążka do bramki. Jak się zakłada „zamek” powinni się uczyć do torunian. Ci tak długo czarowali w tercji rywala, że opuścili ją dopiero wtedy, gdy zdobyli gola.

W trzeciej tercji Podhale „próbowało” grać, ale brakowało zawodnika, który wziąłby ciężar gry na swoje barki, który potrafiłby skutecznie zakończyć akcję, a czas płynął. Wystarczył kolejny kiks i Wróbel dokonał dzieła zniszczenia. Sfrustrowani nowotarżanie w końcówce zaczęli odwiedzać ławkę kar. Tylko cud mógłby ich uratować od degradacji.

- Powinniśmy wgrać, ale brak nam cierpliwości i odpowiedzialności – twierdzi trener Podhala, Jacek Szopińdski. – Łapiemy debilne kary, tracimy siły i bramki. W trzeciej tercji postawiliśmy wszystko na jedną kartę, mieliśmy sytuacje, ale… Szkoda, że Ziętara i Jastrzębski nie trafili do pustej bramki. Przegraliśmy bitwę, ale jutro czeka nas kolejna. Nie poddajemy się, walczymy do końca.

- Ostatni krok jest najtrudniejszy – przekonuje Jacek Kubowicz. – Musimy wszystko zrobić, by ten piąty mecz był najcięższy dla torunian. Nie mamy nic do stracenia. Wygranie trzech meczów pod rząd wydaje się nieosiągalne, ale takie sytuacje się zdarzają. Kolejny raz brak drużynie odpowiedzialności. Łapiemy kary i faulujemy nie w sytuacji zagrożenia, bo byłoby to wybaczalne. Jakość graczy toruńskich jest zdecydowanie wyższa. To świetnie widać po akcjach i golach, które zdobyli. Były nieporównywalnie ładniejsze. Ponadto potrafią grać przewagi, potrafią się bronić w osłabieniach. Nie wybijają krążka na ślepo, potrafią go przetrzymać, odegrać do partnera.

Nesta Karawela Toruń – MMKS Podhale Nowy Targ 4:2 (1:2, 2:0,1:0)
0:1 Szumal 5:59,
1:1 K. Kalinowski (Lidtke) 7:09,
1:2 Bomba (Wielkiewicz, Szumal) 15:57,
2:2 Baranyk (Gaisins, Bomastek) 29:03 w przewadze,
3:2 Bomastek (Bluks) 33:36 w przewadze,
4:2 Wróbel (Jankowski) 54:09.

Sędziowali: Radzik (Nowy Sącz) – Hyliński (Oświęcim), Klich (Sosnowiec).
Kary: 12-16 min.
Widzów 1000.
Stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 3:1

Nesta: Plaskiewicz – Bluks, Gaisins, Bomastek, K. Kalinowski, Baranyk – Smeja, Koseda, Wróbel, Ziółkowski, Jankowski – Gimiński, Lidtke, Dziegiel, Kuchnicki, Marmurowicz – Winiarski, Chrzanowski, Minge. Trener Jaroslav Lechocky.
MMKS Podhale: Rajski – Dutka, K. Kapica, Różański, Jastrzębski, Ziętara – Łabuz, W. Bryniczka, Kmiecik, Naupauer, Michalski –R. Mrugała, Landowski Bomba, Wielkiewicz, Szumal. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama