Ludzie z pasją
Felietony
Nasi Olimpijczycy
Tabele
Galerie
Jego zespół był najlepszy także w sezonie zasadniczym. Przegrał tylko dwa mecze w lidze, odniósł 22 zwycięstwa, a drugą Unię wyprzedził o 15 „oczek”. Układ sił po turnieju finałowym nie uległ zmianie. Oświęcimianie byli rywalem górali i podobnie jak wcześniej nie mieli nic do powiedzenia. Zresztą wynik mówi sam za siebie.
- Pierwsza tercja była super w naszym wykonaniu – relacjonuje trener Podhala, Ryszard Kaczmarczyk. – Zagraliśmy agresywnie i rywal był bezradny. Nie potrafił zawiązać akcji zaczepnej, a jeśli już, to tylko wtedy, gdy graliśmy w osłabieniu. Wtedy też oddawał strzały. Zdominowaliśmy tą fazę meczu i powinniśmy prowadzić, co najmniej 3-4 bramkami. Tymczasem z niczego straciliśmy gola do szatni na 2:1. Wydawało się, że po przerwie będą emocje. Zapowiadało się na nie, bo rozpoczął się festiwal kar. Przez 12 minut graliśmy w osłabieniu o jednego, bądź dwóch graczy mniej. W końcówce w odstępie kilkunastu sekund zdobyliśmy dwa gole, a trzeciego do szatni. Gdy na początku ostatniej odsłony po raz szósty zapaliło się czerwone światełko za bramką oświęcimską, stało się jasne, że rywal już się nie podniesie. Byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym i zasłużenie wygraliśmy.
MMKS Podhale Nowy Targ – Unia Oświęcim 7:2 (2:1, 3:0, 2:1)
Bramki dla Podhala: Michalski 2, Mielniczek 2, Wielkiewicz 2, Stypula.
MMKS Podhale: Michałczak ( 50 Kapica) – Tomasik, S. Plewa, Stypuła, Gacek, Mielniczek – Wojdyła, J. Plewa, Wielkiewicz, Szlaga, Olchawski – Dębowski, Sulka, Michalski, Wronka, Kmiecik – Szal, Jachimczyk, Pawlik, Pustułka, Kolasa. Trener Ryszard Kaczmarczyk.
Brązowy medal wywalczyli hokeiści z Torunia, po zwycięstwie 6:3 nad Sanokiem.
Stefan Leśniowski
