20.02.2012 | Czytano: 1490

Kluczowa zagrywka

W Ryglicach doszło do ważnej konfrontacji dla układu tabeli czwartej ligi siatkówki mężczyzn. Zwycięzca meczu otwierał sobie drogę do walki o możliwość awansu do wyższej klasy rozgrywkowej.

- Pierwszy set stał na bardzo wysokim poziomie – mówi kapitan TS Podhalański, Karol Majewski. - Mam wrażenie, że był to najlepszy set w lidze. Bardzo mocne zagrywki, przyjęcia „w punkt”, dynamiczne ataki z wszystkich stref; słowem siatkówka na poziomie. Gra toczona punkt za punkt w aż do stanu 28:28. Mieliśmy wtedy trzy piłki setowe przy własnej zagrywce i wszystkie wylądowały na aucie. Takich błędów nie wolno popełniać. W tym upatruję powód naszej porażki 33:31.

Drugi set bardziej techniczny, niż siłowy. Zaczął się od inicjatywy i prowadzenia TSP. Kilka punktów przewagi nie wystarczyło. Gdy w polu zagrywki meldowali się zawodnicy Ryglic przyjmujący gości byli w opałach. Stosowali odmienne zagrywki. Cieślikowski szybującą, zmieniającą kierunek lotu, a Świątański mocną skręcającą do pierwszej strefy.

- Zamrozili nas w ustawieniach i nie mogliśmy zdobyć punktu – żali się kapitan czarnodunajeckiego zespołu. - Nie pomagały zmiany, przerwy na żądanie. Gospodarze odskoczyli i wygrali seta.

Kolejna partia to walka od samego początku. - Nasza gra wyglądała bardzo dobrze – przekonuje Karol Majewski. - Wygraliśmy mnóstwo pojedynków na środku. Mrożek skutecznie wyblokowywał i odpowiadał skutecznym atakiem. Dobrze pracował Kroma. Potrafiliśmy odnaleźć słabą stronę rywala, niższego zawodnika na bloku. Przez tą strefę wyprowadzaliśmy większość akcji, a kończącym atakiem imponował Gut, który potwierdził opinię, że jest najlepszym zawodnikiem na tej pozycji w lidze. Kilka obron i pojedynczych bloków Budza na atakującym Banachu, przesądziło o naszej wygranej.

Czwarty set to wciąż walka na całego. Żadna z drużyn nie chciała ustąpić ani o krok. Ryglice miały widoczną przewagę na zagrywce, a TSP nieznaczną w ataku i prowadziło. Aż do momentu, gdy w polu zagrywki zameldował się Świątański, który nie wstrzymywał ręki. Zagrywkę trzeba było bronić i gospodarze odskoczyli na 23:19. Wtedy miała miejsce niecodzienna sytuacja. Po wystawie wykonanej z najwyższym trudem jednorącz sędzia orzekł piłkę niesioną i przyznał punkt rywalowi. Zaprotestował kapitan TSP i po uwzględnieniu „reklamacji” decyzja została cofnięta. Gospodarz zepsuł zagrywkę. Kilka rewelacyjnych obron i wyprowadzonych kontrataków TSP doprowadziło do po 24. Mimo gorącego dopingu kibiców TSP z maskotką suczka Zarą, przy drugiej piłce setowej gospodarze dopięli swego.

- Mimo dobrej gry, wróciliśmy bez punktu i może go zabraknąć w końcowym rozrachunku– mówi Karol Majewski. - Niedosyt pozostał. Obecność Łowasa (zabrakło z powodów osobistych) mogłaby coś zmienić, a na pewno dałaby nam kilka punktów z zagrywki. Pozostałe wyniki kolejki były dla nas korzystne, co pozwoliło nam utrzymać czwarte miejsce. Nie jesteśmy jeszcze na straconej pozycji w walce o awans. Trzeba wygrać dwa ostatnie spotkania. Ostatnie z Feniksem u nas (3. marca) może okazać się języczkiem u wagi.

KS Ryglice – TS Podhalański Czarny Dunajec 3:1 (33:31, 25:15, 20:25, 27:25)
TS Podhalański: Majewski, Budz, Bulanda, Gut, Mrożek, Kroma, Gacek, Apostoł, Wojdyła, Dziedzic. Trener: Bogusław Palarz.

W innych meczach grupy finałowej:
Mszanka Mszana Dolna – Feniks Dobczyce 3:2, Tarnovia – Bobowa 3:1.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama