Minimalnym nakładem sił

Z sześciu tercji tylko dwie zagrali na swoim poziomie i wtedy rywal nie miał najmniejszych szans. To tylko świadczy o tym, iż nie był z najwyższej półki. Po 40 minutach pierwszego spotkania zanosiło się, że „Szarotki” zjadą z tafli pokonane. Nic im się nie układało. Grały ospale, niedokładnie, podania nie znajdowały adresata, bo były sygnalizowane i czytelne. Przeciwnik zawsze dostawił kija, przecinał podania. Wolne tempo odpowiadało tyszanom, którzy prowadzili 4:2. Ostra reprymenda trenera w drugiej przerwie pomogła, bo nowotarżanie wreszcie zaczęli się żwawiej poruszać. Gdy tylko przyspieszyli tempo akcji, to od razu pod bramką gospodarzy dochodziło do gorących scen. Cztery razy krążek znalazł drogę do siatki. Przy stanie 4:5 gospodarze wycofali bramkarza i Olchawski trafieniem do pustej bramki ustalił wynik meczu.

W rewanżu Podhalanie koncertowo zagrali w pierwszej tercji. Wygrali ją 5:0, a mogli jeszcze wyżej. Momentami bawili się z tyskimi hokeistami jak kocur z biedną przestraszoną myszką. Wydawało się, że padnie dwucyfrowa. Wysokie prowadzenie usatysfakcjonowało gości, którzy w kolejnych dwóch tercjach zwolnili tempo akcji i częstotliwość trafiania krążkiem do siatki rywala.

- Na pierwszy meczu przyjechaliśmy 30 minut przed jego rozpoczęciem i być może to miało wpływ na naszą postawę – mówi trener Podhala, Łukasz Gil. – Zadowolonym można było być tylko z dwóch tercji, z pierwszej w pierwszym meczu i z trzeciej w rewanżu.

MOSM Tychy – MMKS Podhale Nowy Targ 4:6 (1:0, 3:2, 0:4) i 4:7 (0:5, 1:1, 3:1)
Bramki dla Podhala; Puławski 2, Olchawski 2, A. Mielniczek, Wcisło (I mecz); Szal 2, Sz. Kolasa 2, Tomasik, Wcisło, Pacyga (II mecz).

Podhale: Niesłuchowski (II mecz: S. Mrugała od 40 Michałczak) – Plewa, Szal, Olchawski, Puławski, Kos – Wojdyła, Tomasik, Sz. Kolasa, A. Mielniczek, Pacyga – Stypuła, Wcisło. R. Mielniczek. Trener Łukasz Gil.

Stefan Leśniowski