12.02.2012 | Czytano: 951

„Pietruszka” w Sosnowcu

Konfrontacja „Szarotek” z Zagłębiem była o przysłowiową pietruszkę. Drużyny nie miały szans na poprawienie swych pozycji. Kibice Podhala liczyli, iż w meczu o nic, ich pupile zwyciężą i podbudują się psychicznie przed rozstrzygającymi bojami o życie. Kibicom zaś dadzą nadzieję, że będą w stanie powalczyć w play out o zwycięstwa.

Z myślą o play out tym trener Jacek Szopiński przemeblował ustawienia piątek. Do pierwszej formacji wstawił na środek Sulkę, a obronę tworzyli R. Mrugała z Dutką. Automatycznie w kolejnych formacja również nastąpiły przetasowania.

- Coś trzeba robić, by zmienić grę. Szukam optymalnego zestawienia, żeby drużyna lepiej się prezentowała w najważniejszych meczach, a przede wszystkim poprawiła skuteczność. Żeby też nie przytrafiały jej się głupie zagrania, po których tracimy gole – wyjaśnia trener Podhala, Jacek Szopiński. – Potraktowaliśmy ten mecz, jako przygotowanie do play out. Chciałem wzmocnić siłę pierwszego ataku. Formacja miała lepsze i gorsze momenty.

Nie można odmówić góralom tego, że nie walczyli, ale – jak zwykle - na nic to się zdało. Chociaż w 9 minucie objęli prowadzenie, wykorzystując przewagę liczebną. 10 minut później gospodarze doprowadzili do wyrównania, po rajdzie Ślusarczyka, który jak za najlepszych lat minął obrońcę i jak na patelni podał krążek do Bacy. Rajski nie zdołał się przemieścić na drugi słupek i „guma” znalazła się za jego plecami.

- W tej fazie meczu prowadziliśmy grę – twierdzi szkoleniowiec Podhala. – Stworzyliśmy więcej sytuacji podbramkowych, więcej strzelaliśmy, ale już tradycyjnie zabrakło skuteczności. W końcówce nadzialiśmy się na kontrę i padło wyrównanie. Druga tercja była fatalna w naszym wykonaniu. Popełniliśmy mnóstwo błędów, byliśmy w posiadaniu krążka i go traciliśmy. Do tego zbyt często odwiedzaliśmy ławkę kar. Sędzia dużo częściej dostrzegał nasze przewinienia, niż gospodarzy.

Na początku drugiej tercji w odstępie 65 sekund goście stracili dwa gole. Na 2:1 grając w osłabieniu. Kolejna w tym sezonie zła zmiana, zbyt duża ilość graczy na lodzie, kosztowała utratą bramki. Tej przypadłości górale jakoś nie potrafią w tym sezonie wyeliminować. Nie potrafią też wykorzystywać sytuacji, które sobie wypracują, a w grze defensywnej przytrafiają się im „wielbłądy”.

Na bramkę Duszaka odpowiedział Bomba, który z bliska pokonał Szydłowskiego. Wydawało się, że w ostatniej części meczu rezultat nie ulegnie zmianie, tym bardziej, iż sosnowiczanie w 51 minucie nie wykorzystali 60- sekundowej podwójnej przewagi. W 59 min. górale wycofali bramkarza, gdy jeden z zagłębiaków powędrował na ławkę kar i zagrali va banque. Neupauer zdobył kontaktowego gola, ale na wyrównanie zabrakło czasu.

- Trzecia tercja w naszym wykonaniu była dużo lepsza – przekonuje Jacek Szopiński. – Mecz się wyrównał, szkoda tylko, iż z wielu sytuacji wykorzystaliśmy tylko jedną.

Zagłębie Sosnowiec - MMKS Podhale Nowy Targ 4:3 (1:1, 3:1, 0:1)
0:1 Sulka (Ziętara, Różański) 8:23 w przewadze,
1:1 Baca (Ślusarczyk) 18:16,
2:1 Dołęga (Działo, Zdenek) 23:32 w przewadze,
3:1 Białek (Horny, Voznik) 24:37,
4:1 Duszak (Kostecki) 35:53 czterech na czterech,
4:2 Bomba (Jastrzębski, Michalski) 37:37,
4:3 Neupauer (Dutka) 58:37 w sześciu na czterech.

Sędziowali: Kryś (Katowice) – Adamoszek i Kaczyński (Bytom).
Kary: 26 ( w tym 10 min. za niesportowe zachowanie dla Kosteckiego) – 30 ( w tym 10 min. za niesportowe zachowanie dla Jastrzębskiego, za pogawędkę z liniowym) min.
Widzów 300.

Zagłębie: Szydłowski – Kuc, Duszak, Bernat, Twardy, Kostecki – Działo, Banaszczak, Szewczyk, Zdenek, Dołęga – Jaskólski, Voznik, Golec, Horny, Zachariasz – Kosakowski, Kostromitin, Ślusarczyk, Białek, Baca. Trenerzy: Mariusz Kieca i Krzysztof Podsiadło.
MMKS Podhale: Rajski – R. Mrugała, Dutka, Różański, , Sulka, Ziętara – W. Bryniczka, Łabuz, Kmiecik, Neupauer, Ćwikła – Landowski, K. Kapica, Bomba, Jastrzębski, Michalski – Landowski, Gacek, Szumal, Wielkiewicz, Puławski. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama