03.02.2012 | Czytano: 888

Czarny piątek

To był czarny dzień Podhala. Zaczął się od oświadczenia zarządu. Wszystkich poruszyło, chociaż nie zaskoczyło, bo od dłuższego czasu się o tym mówiło, iż po zakończeniu rozgrywek poda się do dymisji i zgodnie ze statutem wyznaczy termin Nadzwyczajnego Walnego Zebrania Członków Klubu.

Brak płynności finansowej skłonił zarząd do podjęcia takich kroków. Działacze twierdzą, że płynność finansowa została zachwiana przez brak środków, zadeklarowanych przez władze Miasta na pomoc pierwszej drużynie.

„Ogólna niechęć oraz wykorzystywanie tego pięknego sportu do celów politycznych wymusza taką mocną reakcję zarządu” – czytamy w dalszej części oświadczenia podpisanego przez prezesa Mirosława Mrugałę.

Nie wiadomo czy ta decyzja miała wpływ na postawę hokeistów, gdyż ci byli już w drodze do Jastrzębia. Niewiele zabrakło, a „Szarotki” nie wyjechałyby na mecz. 34-stopniowy mróz nad Dunajcem spowodował, iż nawalił system grzewczy w autobusie. Trwały gorączkowe ruchy, które na szczęście zakończyły się happy endem. – Nie było to idealne grzanie, ale dało się wytrzymać – powiedział trener Podhala, Jacek Szopiński.

Jego podopieczni nie sprawili niespodzianki. Gospodarze z powagą potraktowali górali, niezastosowalni ulgowej taryfy, bo nie mogli sobie na nią pozwolić, jeśli myślą o grze w wielkiej czwórce. Już w pierwszej tercji zepchnęli gości do defensywy. W pierwszej części gry trzykrotnie umieszczali krążek w nowotarskiej bramce.

W drugiej tercji goście dzielnie odpierali ataki jastrzębian i sami wyprowadzali kontrataki. Kosowski jednak nie dał się pokonać ani Czuyowi, ani Ziętarze ani też Neupauerrowi, który z Toruniem zdobył cztery gole. Jastrzębianie wysoko prowadząc nie forsowali wysokiego tempa, ale w końcówce, w odstępie 72 sekund, zdobyli dwa gole do szatni. Tego drugiego na sekundę przed syreną, a zaraz na początku ostatniej części gry Labryga zaskoczył ostatnią instancję przyjezdnych. Gdy chwilę później Urbanowicz wpisał się na listę strzelców, gospodarze spuścili z tonu, nie zamierzając ustanawiać rekordów strzeleckich.

- Zagraliśmy katastrofalnie – twierdzi Jacek Szopiński. – Najsłabszy mecz w tym roku. Nie poznawałem drużyny. Brakowało w naszej grze odpowiedzialności, dostatecznej agresji i zaangażowania. Dobry okres mieliśmy przez 10 minut drugiej tercji, ale to za mało, tymbardziej, iż pięć „setek” nie wykorzystaliśmy. Dobrze bronił Kosowski. Musimy szybko wymazać to spotkanie z pamięci.

JKH GKS Jastrzębie – MMKS Podhale Nowy Targ 7:0 (3:0, 2:0, 2:0)
1:0 Drzewiecki (Kulas, Ivičič) 4:41,
2:0 Lipina (Salamon, Rompkowski) 9:04,
3:0 Ivičič ( Kulas, Kąkol) 17:06,
4:0 Bordowski (Bryk) 38: 47,
5:0 Lipina ( Urbanowicz, Bordowski) 39:59,
6:0 Labryga (Lipina, Urbanowicz) 40:50,
7:0 Urbanowicz 44:52.

Sędziowali: Wolas – Hyliński (Oświęcim) i Bernacki (Sosnowiec).
Kary: 8- 12 min.
Widzów 800.

JKH: Kosowski – Labryga, Bryk, Danieluk, Lipina, Bordowski – Górny, Ivičič, Urbanowicz, Drzewiecki, Marzec – Rompkowski, Dąbkowski, Kulas, Kąkol, Strużyk – Pastryk, Kogut, Salamon. Szczurek. Trener Jiři Reznar.
MMKS Podhale: Rajski – K. Kapica, Sulka, Różański, Czuy, Ziętara – W. Bryniczka, Łabuz, Kmiecik, Neupauer, Michalski – R. Mrugała, Dutka, Bomba, Wielkiewicz, Szumal – Landowski, Ćwikła, Jastrzębski, Puławski. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama