22.12.2011 | Czytano: 1133

Lwiątka stały się groźnymi lwami

- Śmiało mógłbym oglądnąć jeszcze jedną tercję. Nawet kosztem późnego powrotu do domu. Jak ten mecz szybko minął – mówił Andrzej Klimowski, jeden w wielu fanów z Nowego Targu, którzy zasiedli na trybunach Zimnego Stadionu w Popradzie, by śledzić zmagania miejscowych „Lwów” z najlepszym teamem KLH, SKA Sankt Petersburg.

Początek nie zapowiadał wielkich emocji, jakie towarzyszyły 4500 widowni w trzeciej tercji. Gospodarze, niesieni na fali dopingu z lwiątek przemienili się w groźne lwy. Lwiątka przez pół meczu były bezradne, niepotrafiące wypracować sobie groźnej akcji. Poruszały się wolno, podawały niedokładnie, pozwalały rywalowi na bardzo dużo. Oczywiście ten korzystał z ich dobrodziejstwa. Jak przystało na lidera KHL miał w swoich rękach wszystkie atuty. Goście byli szybsi, sprawniej kombinowali i strzelali z każdej nadarzającej się okazji. Nawet wtedy, gdy wydawało się, że nic z tego nie będzie. Z takiego nic, wpadła druga bramka. Rosjanin wstrzelił krążek na bramkę Duby, ten go odbił i mimo, iż popradczan miał go na kiju skiksował. Krążek wrócił na kij Makarowa. Ten nie zastanawiając się wrzucił go pod bramkę, gdzie stojący Monachow zmienił jego lot, a ten na ramieniem bramkarza wylądował pod „łatą”.

Gdy goście na początku drugiej tercji zdobyli trzeciego gola, a Nedorost przegrał pojedynek sam na sam z Štěpankem, który chwilę później obronił karnego wykonywanego przez Sigalet, wydawało się, że jest po meczu. Wierzyła tylko publiczność, która niezrażona wysokim prowadzenie przyjezdnych ciągle domagała się gola. „My chcemy gol” – krzyczała. Pupile nie lekceważą żądań fanów. Z minuty na minutę rozkręcali się, a pierwszy gol sprawił, iż z niewinnych lwiątek stali się groźnymi lwami.

Trzecia tercja rozpoczęła się od mocnego uderzenia. Przez 3 minuty i 36 sekund grano bez przerwy. Sędziowie zagwizdali dopiero, gdy krążek wylądował w bramce SKA. Publiczność oszalała z radości. Doping jeszcze bardziej nabrał na sile. Gospodarze zaciekle atakowali, dążąc do wyrównania. Na przeszkodzie jednak stanął świetnie dysponowany Štěpanek. To, co obronił w ostatnich 90 sekundach, gdy gospodarze wycofali bramkarza, to nie do uwierzenia. Potwornie kotłowało się pod jego świątynią, dobijano na trzy, cztery razy, a on ze stoickim spokojem odpierał wszystkie ataki.

Organizatorzy jak mogą starają się uatrakcyjnić widowiska. W każdym meczu czymś oryginalnym zaskakują. Po raz pierwszy hymny obu państw zostały odśpiewane przez zespół folklorystyczny.

- Wiedzieliśmy, że czeka nas trudny mecz i przystąpiliśmy do niego maksymalnie skoncentrowani – mówi trener SKA, Miloš Řiha. – W pierwszej tercji wiedliśmy prym na tafli. Nie pozwoliliśmy gospodarzom na rozwinięcie skrzydeł, realizowaliśmy nakreśloną taktykę. Po strzeleniu trzeciego gola, taktyka się rozpadła. Każdy chciał strzelić gola, a przy tym popełnialiśmy katastrofalne błędy, faulowaliśmy. Pozwoliliśmy gospodarzom wrócić do gry, którzy w trzeciej tercji postawili wszystko na jedną kartę i atakowali non stop. Ostatkiem sił udało nam się dowieźć korzystny rezultat do końcowej syreny. Z pierwszych dwóch piątek mam siedmiu graczy kontuzjowanych, kończyliśmy mecz na dwie formacje, dlatego zabrakło nam sił.
- Dostaliśmy dwa przypadkowe gole – mówi szkoleniowiec „Lwów”, Radim Rulik. – Goście wypracowywali sobie doskonałe sytuacje, ale dobrze bronił nasz bramkarz. Przegrywając 0:3 emocje opadły, zaczęliśmy szybciej jeździć, grać kombinacyjnie i dużo strzelać. Szkoda, że tak nie graliśmy od początku. Zasłużenie wróciliśmy do gry, posiadaliśmy inicjatywę w trzeciej tercji, mieliśmy swoje szanse. Przeciwnik tylko się bronił. Wyrównujący gol wisiał na włosku. SKA ma reprezentacyjnego bramkarza i wyborny team. Nie pozwolił sobie wbić trzeciego gola. Scenariusz powtórzył się już drugi raz z rzędu. W drugiej połowie meczu pokazaliśmy dobry hokej.

HC Lev Poprad – SKA Sankt Petersburg 2:3 (0:2, 1:1, 1:0)
0:1 Klimenko (Mortensson, Denisow) 9:00 w przewadze, 0:2 Monachow (Makarow) 12:20, 0:3 Klimenko 21:15, 1:3 Kristek (Nagy, Mihalik) 34:42, 2:3 Mihalik (Špirko) 43:36.
Sędziowali: Gasziłow (Perm) i Zacharow (Moskwa) oraz Szichanow (Tojlatti) i Putilin (Lipeck).
Kary: 8- 8 min.
Widzów 4500.
HC Lev: Duba - Hunkes, Mezei, Netík, Mikuš, Kristek - Sigalet, Mihalik, Bartečko, Nedorost, Nagy - Lewis, Štrbak, Novotny, Balan, Špirko – Hellström, Fabricius, Lundberg, Huna, Matai.
SKA: Štěpanek - Kolcow, Kalinin, Ariuchin, Nieprjajew, Prucha - Grebieszkow, Denisow, Weinhandl, Mortensson, Klimenko - Perwiszin, Wiszniewskij, Makarow, Fiodorow, Tichonow - Serkin, Pietrow, Koroljow, Kuczerjawenko, Monachow.


Stefan Leśniowski, Poprad
 

Komentarze







reklama