21.12.2011 | Czytano: 1072

Triumf żelaznej defensywy

Dla popradzkich ”Lwów” pojedynek z Łotyszami był kluczowy do układu tabeli. Popradczanie jeśli chcieli myśleć o grze w play off musieli ten pojedynek wygrać. Nie udało się. Ryżanie zatrzymali „Lwy” świetną grą defensywną i ich przewaga nad gospodarzami wzrosła do 13 punktów.



Ci, którzy oczekiwali od zespołów finezji, technicznych sztuczek mogli opuszczać Poprad zawiedzeni. Dla szkoleniowców była to świetna lekcja poglądowa jak należy grać w defensywie. Współczesnym hokeju to podstawa, co zresztą podkreślali na konferencji prasowej obaj szkoleniowcy.


– Gra zaczyna się od tyłu. Dzisiaj nie pozwoliliśmy na zbyt wiele przeciwnikowi. Pierwszą i trzecią tercję zgraliśmy perfekcyjnie w defensywie. Problemy mieliśmy w drugiej odsłonie, w której przegrywaliśmy mnóstwo pojedynków jeden na jeden. Cały zespół pracował na maksa, ale Holt (Kanadyjczyk, który wystąpił w 25 spotkaniach i 14 wygrał – przyp. SL) w bramce był wspaniały. Wielokrotnie ratował nas od nieszczęścia. Defensywa i dobre interwencje Holta, to był klucz do zwycięstwa – powiedział trener ryżan, Pekka Rautakallio.


Stawka meczu wymuszała uważną grę w tyłach i przechodzenie do szybkich kontrataków. Chociaż pierwsze minuty zapowiadały, iż drużyny pójdą na wymianę ciosów. Były bardzo aktywne w ataku. Gospodarze mieli trzy wyborne sytuacje, by otworzyć rezultat. Niewykorzystane sytuacje się zemściły. Po strzale M. Redlihsa, Karsums zmienił lot krążka i Duba skapitulował. Ta bramka miała ogromny wpływ na dalsze poczynania hokeistów. Łotysze cofnęli się do defensywy, stanęli czwórką zawodników na niebieskiej linii, a jeden operował na desancie, gotowy do kontrataku. Popradczanie bili głową w mur, nie mogąc sforsować zasieków obronnych rywala. Próbowali w różnymi sposobami przedostać się do strefy obronnej Łotyszy. Z biegiem czasu, z rozpaczy, decydowali się na indywidualne akcje i sami wpadali na siebie na niebieskiej linii. Gdy już udało im się wtargnąć do tercji, goście kapitalnie blokowali strzały. Byli szybsi i sprytniejsi, neutralizując swobodne operowanie kijem. Szkoda, że gospodarze nie decydowali się na strzały z obrony. Tymczasem każda starta krążka, powodowała groźny kontratak. Łotysze nie patyczkowali się, jak tylko znaleźli się w tercji gospodarzy oddawali strzały z każdej pozycji. To było przeciwieństwo do gry miejscowych, którzy w tercji rywala próbowali podaniami i rollingami rozbić defensywę. Nieskutecznie.
W końcówce drugiej tercji największa gwiazda łotewskiego zespołu, 39 – letni Sandis Ozolinš, mający na koncie 875 spotkań w NHL, w których zebrał 564 punktów za 167 goli i 397 podań, podczas gry w przewadze z niebieskiej linii potężnym uderzeniem zdobył drugiego gola. Ucieszył licznie zebranych i głośnych ryskich fanów.


Oprócz Ozolinša w Dinamo grało kilku graczy, którzy stanowią trzon reprezentacji Łotwy, którzy doświadczenie zyskali w mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich. Jednak gwiazdy też popełniają błędy. W 2 minucie trzeciej tercji zrobili Mikušowi wolną „autostradę”, rozjechali się obrońcy, a popradzki napastnik sytuacji sam na sam nie zmarnował. Wydawało się, że bramka kontaktowa pobudzi gospodarzy. Może i pobudziłaby, ale rywal perfekcyjną defensywą odbierał im ochotę do gry. Grał bardzo blisko rywala, nie pozwalając mu nawet… oddychać. Nie pomogło nawet wycofanie bramkarza 74 sekund przed syreną i gra w sześciu na czterech.


- Dla obu zespołów było to ważne spotkanie – mówi trener „Lwów”, Radim Rulik. – Po przerwie dla reprezentacji mecz miał wielkie tempo i nasiąknięty był walką o każdy skrawek lodowiska. Stracony gol był wodą na młyn dla gości, którzy wzmocnili defensywę i wyprowadzali kontry. Na szanse i strzały spotkanie było wyrównane, ale Ryga zdobyła gol więcej. Trzeba żałować wykluczenia przed stratą drugiego gola, bo mogliśmy jeszcze wrócić do meczu. Zdobyliśmy, co prawda kontaktowego gola, ale przeciwnik się wybronił. Było ciężko sforsować jego defensywę.


HV Lev Poprad – Dinamo Ryga 1:2 (0:1, 0:1, 1:0)
0:1 Karsums (M. Redlihs) 11:16, 0:2 Ozolinš (Nieminen, Meija) 39:51 w przewadze, 1:2 Mikuš (Mihalik, Sigalet) 41:12.
Sędziowali: Gasziłow (Perm) i Zacharow (Moskwa) oraz Szichanow (Toljatti) i Putilin (Lipeck).
Kary: 8- 8 min.
Widzów 4235.
Lev Poprad: Duba - Pilař, Mezei, Bartečko, Nedorost, Nagy - Sigalet, Mihalik, Netik, Mikuš, Kristek - Lewis, Štrbak, Novotny, Balan, Špirko - Fabricius, Lundberg, Huna - Matai. Trener Radim Rulik.
Dinamo: Holt - Galvins, K. Redlihs, Karsums, Sprukts, M. Redlihs -
Ozolinš, Cibulskis, Nieminen, Warg, Lundmark - Sotnieks, J. Redlihs, Niživij, Lucenius, Cipulis - Rekis, Podzinš, Ankipans, Meja. Trener Pekka Rautakallio.


Stefan Leśniowski

 

Komentarze







reklama