01.12.2011 | Czytano: 1034

Karne – poezja!

Sympatycy hokeja, którzy wybrali się do Popradu, uczestniczyli w kolejnej uczcie. Po drugiej stronie Tatr zjawił się 9-krotny mistrz Rosji, Dinamo Moskwa. Zespół, który miał w składzie jedną z największych gwiazd światowego hokeja, Wiaczesława Kozłowa.


Na gwiazdy się chodzi i...jeździ. Po raz kolejny można było spotkać znane „gęby” i słychać było polską mowę. Z Nowego Targu zjechało mnóstwo koneserów hokeja, tych, którzy wiedzą, co to hokej przez duże „H”. Jak jeden z nich policzył, było ich więcej niż podczas ostatniego meczu „Szarotek” z Sanokiem. Dodajmy, że kolejny raz popradzka hala zapełniła się po brzegi.
Ci, którzy wybrali się na drugą stronę Tatr, z pewnością nie żałują. Obejrzeli przedni spektakl, w którym było wszystko, co prawdziwy entuzjasta tej gry lubi – tempo, szybkie akcje, mnóstwo strzałów, parad bramkarskich, twardej gry przy bandach oraz huśtawka nastrojów, dogrywka i rzuty karne.


Konia z rzędem temu, kto postawiłby na „Lwy” po 40 minutach gry. Gospodarze mieli kłopoty z sforsowaniem linii defensywnych moskwiczan. Przewagi rozgrywali fatalnie. Już na początku meczu Kozłow powędrował na 4 minuty i gospodarze nawet nie zagrozili bramce Jeremenko. Potem też nie radzili sobie w liczebnej przewadze. Po pierwszej bezbramkowej tercji, w drugiej inicjatywę przejęli moskwiczanie. Udokumentowali ją bramkami. Prowadzili 2:0. Drugie trafienie, autorstwa Kozłowa było – palce lizać!. To było tak mocne uderzenie, że Laco nawet nie zagregował. Potem wyszedł obronną ręką z sytuacji sam na sam, po której zrobił się kocioł pod popradzką świątynią. Dwie dobitki obronił, ale przy trzeciej Szafigulina, niemal z zerowego kąta, był bezradny. Krążek wylądował w przeciwległym górnym rogu bramki. W między tymi bramkami Bartečko uradował publiczność, dobijając krążek odbity od słupka.
Nietęgie miny mieli fani miejscowej drużyny. Dinamo było lepsze, świetnie operowało krążkiem, a akcje ofensywne były szybkie, składne i nosiły zarodek bramki. Wystarczył jednak moment nieuwagi i gospodarze szybko doprowadzili do wyrównania. Oba gole nie były pięknej urody, takie wepchane. Niemniej hala oszalała z radości, a na tafli rozgorzała prawdziwa bitwa. Nie przyniosła ona rozstrzygnięcia w regulaminowym czasie, podobnie jak dogrywka, w której stroną przeważającą byli goście. Wszystko rozstrzygnęło się w karnych. Popradczanie wszystkie zamienili na gole, Rosjanie tylko dwa. Te pięć trafień było cudownej urody. Jeremienko pokonali Netik, Nagy i Pilař strzałami z pociągnięcia pod poprzeczkę. Laco skapitulował po strzałach Czechów - Kvapila i Klepiša. Pierwszy cudownie trafił w okienko, a drugi rozłożył bramkarza na lodzie niczym żabę i obok niego ulokował krążek w siatce. Zawiódł moskwiczan najbardziej utytułowany Kozłow. Jego karny był bardzo, ale to bardzo nieudany.


- Przez dwie tercje rywale posiadali przewagę, dzięki której dostali się na prowadzenie. Musieliśmy się z tym zmierzyć w trzeciej odsłonie. Udało nam się wrócić do gry. Ważne było, że nie pozwoliliśmy się pokonać w dogrywce, przetrzymaliśmy liczebną przewagę. Karne wykonaliśmy wyśmienicie. Nie często to się zdarza – powiedział trener „Lwów”, Radim Rulik.
- Mój zespół przy stanie 3:1 oddał inicjatywę rywalowi. Tak się nie powinno grać. To była katastrofa. Przepraszam wszystkich naszych fanów za dzisiejszą przegraną – powiedział szkoleniowiec Dinamo, Oleg Znarok.


HC Lev Poprad – OHK Dinamo Moskwa 4:3 (0:0, 1:3, 2:0; 0:0) karne 3:2.

0:1 Kokariew (Piestunow) 25:32, 0:2 Kozłow (Klepiš, Soin) 30:16, 1:2 Bartečko (Nagy) 30:33, 1:3 Szafigulin (Kvapil) 33:11, 2:3 Sekač (Lundberg, Fabricius) 47:49, 3:3 Novotny (Špirko) 48:11, 4:3 Pilař (karny).
Sędziowali: Aleksiej Szemjakin i Denis Bondar Magnitogorsk) oraz Jewgienij Strelcow i Denis Tarasow (Niżnij Nowogorod).
Kary: 12 – 18 min.
Widzów 4500 (komplet).
HC LEV: Laco - Pilař, Mezei, Bartečko, Nedorost, Nagy - Sigalet, Mihalik, Huna, Mikuš, Netik - Lewis, Klouček, Špirko, Novotny, Chabada - Hellström Fabricius, Lundberg, Sekač.
OHK Dinamo: Jeremenko - Jalasvaara, Sołowiow, Kozłow, Soin, Klepiš - Graňak, Novak, Komarow, Gorowikow, Tołpeko - Welikow, Bojkow Kokariew, Piestunow, Mosaljow - Baranczew, Czernow, Szafigulin, Kvapil.


Stefan Leśniowski, Poprad
 

Komentarze







reklama