08.11.2011 | Czytano: 945

Z Unią na minusie

Juniorzy młodsi i starsi Podhala wrócili z Oświęcimia na tarczy. Z czterech spotkań tylko jedno wygrali. Sukces odnieśli juniorzy starsi w pierwszym meczu.

– Zaczęliśmy grać dopiero od drugiej tercji, która, w dwumeczu, była najlepsza w naszym wykonaniu– mówi trener Podhala, Łukasz Gil. – O pierwszej i trzeciej należałoby jak najszybciej zapomnieć. W drugiej odsłonie zagraliśmy skutecznie, bez błędów w obronie. Nie dopuszczaliśmy przeciwnika do strzału, który oddał zaledwie jeden. Myśmy 17 razy zatrudniali ich bramkarza. Zamiast dobić przeciwnika w trzeciej odsłonie, to głupimi karami pozwoliliśmy mu nawiązać walkę. W rewanżu prowadziliśmy 3:2 po 40 minutach i wydawało się, że kontrolujemy przebieg wydarzeń na tafli, a tymczasem w odstępie 4 minut straciliśmy trzy gole, ostatniego zaś do pustej bramki. Powtórzyła się sytuacja z Gdańska, gdzie również zlekceważyliśmy rywala. Zawodnicy byli przekonani, że jest po meczu. W obu spotkaniach mieliśmy przewagę w strzałach, ale wynik tego nie odzwierciedla. Przy wygranej 5:3 w strzałach było 39:15 na naszą korzyść, a w rewanżu przegraliśmy trzema bramkami, a oddaliśmy 10 strzałów więcej.

Młodsi koledzy pojechali do Oświęcimia w szczątkowym składzie i nie sprostali gospodarzom, chociaż w drugim meczu pokazali lwi pazur.

- Nieszczęścia chodzą parami – mówi trener Ryszard Kaczmarczyk. – Zgodziłem się wcześniej zwolnić Wronkę na kadrę seniorów unihokeistów, a w tym czasie rozchorowało są kilku graczy. Trudno się gra na dwie piątki, tym bardziej, iż gospodarze grali agresywnie, chcąc nas zajeździć. Wyszliśmy rozkojarzeni i nawet grając w pierwszej odsłonie ponad minutę w podwójnej przewadze nie potrafiliśmy umieścić krążka w bramce. Druga tercja była lepsza z naszej strony. Nadzialiśmy się jednak na kontrę, a potem, strzeliliśmy bramkę po ładnej akcji całej pierwszej formacji. Na początku ostatniej odsłony dostaliśmy kuriozalną bramkę, która podcięła nam skrzydła. W końcówce sędzia z metrowego spalonego zaliczył piątego gola. Liniowi gwizdali katastrofalnie, mylili się w obie strony, ale nie wypatrzyli wyniku. Poprawiał ich główny Wolas, który świetnie gwizdał.

W rewanżu zagraliśmy ambitnie. Pomogła nam młoda piątka, która co prawda gola nie zdobyła, ale dała odpocząć pozostałym. Gdybyśmy jej nie zabrali, to Unia zajechałaby nas totalnie. A tak mecz był na styku, prowadziliśmy 2:1 po 40 minutach. Dobrze bronił Kapica. Na początku trzeciej tercji mieliśmy szanse na przełamanie, ale nie wpadło. To się zemściło. Jeden nieodpowiedzialny zawodnik zniweczył wcześniejszy wysiłek. Zawodnik wyłączył się z gry, pozostał za bramką i przyglądał się jak zdobywa gola.

Juniorzy starsi
Unia Oświęcim – MMKS Podhale Nowy Targ 3:5 (3:1, 0:3, 0:1) i 6:3 (0:1, 2:2, 4:0)
Bramki dla Podhala: P. Wielkiewicz, Plewa, Kos, Kolasa, Worwa (I mecz); R. Mrugala, Kos, Kolasa (II mecz).

Podhale: S. Mrugała ( w drugim meczu Niesłuchowski) – Szumal, R. Mrugała, Olchawski, Puławski, P. Wielkiewicz – Gacek, Plewa, Kos, Mielniczek, Kolasa – Pacyga, Michalski, Worwa. W drugim meczu nie grał Gacek, wystąpili: Szal i F. Wielkiewicz. Trener Łukasz Gil.

Juniorzy młodsi
Unia Oświęcim – MMKS Podhale Nowy Targ 5:1 (2:0, 1:1, 2:0) i 3:2 (1:1, 0:1, 2:0)
Bramki dla Podhala: Mielniczek (I mecz); Kolasa, Gacek (II mecz).

Podhale: B. Kapica (Michałczak) – Oraczko, Tomasik, Gacek, Mielniczek, Stypuła – Dębowski, Szal, Pustuwka, Kolasa, Kmiecik. W drugim meczu bronił Kapica i zagrali: Jaśkiewicz, Kudasik, Panczakiewicz, Siuty, Kuraś. Trener Ryszard Kaczmarczyk

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama