06.11.2011 | Czytano: 1037

Z pochwal nie ma punktów

- Mecz senny, oby się jak najszybciej zakończył – powiedział Andrzej Pasiut, drugi trener Cracovii, po drugiej tercji. Ta wypowiedź oddaje to co działo się na tafli przy ulicy Siedleckiego.

Kiedyś to były derby. W 2010 wspaniały finał play off. W niedzielę... nudy na pudy. Mecz jak w starym czarno-białym filmie – bezbarwny, wolny, bez tempa. Zawiedli mistrzowie Polski, którzy niezbyt ochoczo zmazywali plamę z Sanoka. Posiadali przewagę, ale ich akcje ofensywne przeprowadzanie były w jednostajnym tempie, bez przyspieszenia i górale sobie z nimi radzili. Dopiero w 11 minucie przyjezdni popełnili błąd. Lenius, zmieniając lot krążka po strzale Dvořaka, nie dając szans Rajskiemu. W 16 min. Sucharski podwyższył na 2:0. Podhale ograniczało się do kontrataków. W 17 min. zagrało w przewadze i rozegrało ją fantastycznie. Czuy za bramkę podał do Różańskiego, a ten do Ziętary, który mimo asysty obrońcy tuż przed polem bramkowym dołożył łopatkę kija i czarny kauczukowy krążek zatrzepotał w siatce. „Szarotki” straciły Ćwikłę, który po jednym z ostrych starć pod bandą musiał skorzystać z karetki pogotowia. – Uderzył głową. Podejrzenie wstrząśnięcia mózgu. Więcej będziemy wiedzieli jak pojedziemy po niego do szpitala – informuje Jacek Szopiński.

Po zmianie stron lepsze wrażenie sprawiali goście. Sytuacje miał Budaj i Neupaer. Krążek, a dokładnie dwa, znalazły się w bramce Rajskiego. Czwartego gola Cracovia zdobyła z karnego. Podhale podobnie jak w pierwszej części gry 93 sekundy przed zakończeniem odsłony wykorzystało grę w przewadze. Ponownie świetnie pod bramką znalazł się Ziętara.

Nowotarżanie w 47 minucie złapali kontakt z gospodarzami. Swój dzień miał Ziętara, który skompletował hat trick. 28 sekund później „Pasy” znowu odskoczyły na dwie bramki. To już przypadłość „Szarotek”, tracenie goli szybko po swoim trafieniu.

2 minuty i 12 sekund przed końcem Rajski został ściągnięty z bramki, ale manewr ten nie przyniósł góralom efektu, nawet grając przez 90 sekund w sześciu przeciw czwórce krakowian. Nie mogli zagrozić Radziszewskiemu, a 26 sekund przed końcem Dvořak trafił do pustej bramki.

- Kolejny niezły mecz w naszym wykonaniu, ale wciąż powielamy te same błędy – mówi trener Podhala, Jacek Szopiński. – Brak nam cierpliwości i konsekwencji. Nie ustępowaliśmy gospodarzom fizycznie, powiedziałbym, że ich przewyższaliśmy. Przy stanie 4:3 zamiast grać prosty hokej, obrońcy zaczęli się bawić krążkiem za bramką, stracili go i gola. Co z tego, że zewsząd zebraliśmy pochwały, również  od trenera Cracovii. Powiedział, że więcej tak grających ciałem drużyn, a polski hokej pójdzie do góry. Małe to jednak pocieszenie, bo punkty zostały pod Wawelem.

Cracovia – MMKS Podhale Nowy Targ 6:3 (2:1, 2:1,2:1)
1:0 Lenius (Dvořak) 10:33,
2:0 Sucharski (Piotrowski) 15:37,
2:1 Ziętara (Różański, Czuy) 16:46 w przewadze,
3:1 Sarnik (Słaboń) 3:02,
4:1 Dvořak 33:50 karny,
4:2 Ziętara 38:27 w przewadze,
4:3 Ziętara 46:04,
5:3 L. Laszkiewicz (Słaboń, Sarnik) 46:32,
6:3 Dvořak (Sucharski) 59:34 do pustej.

Sędziował Wolas z Oświęcimia.

Cracovia: Radziszewski – Besch, Wajda, L. Laszkiewicz, Słaboń, Sarnik - Immonen, Prokop, Martynowsky, Dvořak, Lenius – Wilczek, Kulik, Piotrowski, Rutkowski, Sucharski – Dulęba, Chmielewski, Kosidło. Trener Rudolf Rohaček.
MMKS Podhale: Rajski – Łabuz, Dutka, Ziętara, Czuy, Różański – Cecuła, W. Bryniczka, Ćwikła, Neupauer, Kmiecik – Landowski, Sulka, Bomba, Jastrzębski, Michalski - K. Kapica, Gacek, Budaj, Tylka, Szumal. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama