25.10.2011 | Czytano: 1071

Z klepy do...własnej bramki (+zdjęcia)

Juniorzy Podhala odnieśli kolejne dwa zwycięstwa w mistrzostwach Polski. Nie przyszły one łatwo, ale z winny ich radosnej twórczości w liniach defensywnych. W pierwszym meczu wyższość udokumentowali dopiero w dogrywce.

- W obu spotkaniach zdobyliśmy dużo bramek, ale też popełniliśmy mnóstwo błędów w obronie, które wykorzystała „szkółka” – mówi trener Podhala, Łukasz Gil. – Do tego łapaliśmy bezsensowne kary. Sosnowiczanom wystarczyło kilka sekund, by je zamienić na gole. W sobotę prowadziliśmy 6:4 i zamiast spokojnie kontrolować przebieg wydarzeń na tafli, łapiemy kary i 20 sekund przed końcem przeciwnik doprowadza do dogrywki. W niej, zaraz na początku, chyba jeden z sosnowiczan pomylił bramki, bo z klepy pokonał swojego golkipera.

Nazajutrz po 40 minutach prowadzili goście 6:5. Szóstą bramkę zdobyli 10 sekund przed końcem drugiej tercji. – Przez dwie tercje graliśmy fatalnie – twierdzi Łukasz Gil. – Nie potrafiliśmy sobie poradzić z agresywną grą przeciwnika. Znowu kary nas dobijały. Musieliśmy gonić wynik. W trzeciej tercji chłopcy się obudzili i czterema trafieniami przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.

MMKS Podhale Nowy Targ – SMS II Sosnowiec 7:6 (1:1, 3:3, 2:2; 1:0) D i 9:6 (3:3, 2:3, 4:0)
Bramki dla Podhala: Kos 2, D. Kolasa 2, Olchawski, P. Wielkiewicz, samobójcza (I mecz); Kos 2, D. Kolasa 2, Olchawski, R. Mielniczek, F. Wielkiewicz, P. Wielkiewicz (II mecz).

 

MMKS Podhale: Szlachtowski (Michałczak); Plewa – Szal, R. Mrugała – Wojdyła, Pacyga – Tomasik; P. Wielkiewicz – F. Wielkiewicz - Olchawski, Kos - A. Mielniczek – D. Kolasa, Bryniarski - Szypuła – R. Mielniczek. Trener Łukasz Gil.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama