23.09.2011 | Czytano: 1088

Namawiany do bojkotu

Z Jarosławem Furcą, byłym bramkarzem Podhala, rozmawia Stefan Leśniowski.

- Inaczej hokej wygląda z trybun?
- Dopiero dwie tercje udało mi się obejrzeć. Jakoś nie było ochoty, na więcej.

- Straciłeś ochotę do hokeja?
- Nie tyle do hokeja, co do niektórych ludzi. Nie chcę oglądać twarze, które przeszkodziły mi w kontynuowaniu kariery.

- Przeszedłeś cały cykl letnich przygotowań. Co się wydarzyło, że zawiesiłeś łyżwy na kołku?
- Realizowałem kontrakt, który miałem do końca czerwca. W drugim tygodniu przygotowań mieliśmy wstępne rozmowy kontraktowe z prezesem. Trzeba było się określić, ile chcemy pieniążków. Przedstawiłem swoją propozycję i prezes odrzekł, że zobaczymy, co się da zrobić. Nie powiedział mi wtedy: „kończ chłopie karierę, bo cię nie widzimy w składzie lub szukaj klubu”. Trenowałem do 9 lipca, a w czasie urlopów rozpoczęły się pierwsze rozmowy z zawodnikami, o czym dowiedziałem się z Internetu. Rozmowy się zakończyły, a tu cisza. Ani me, ani kukuryku ze strony włodarzy. Sam starałem się z nimi skontaktować. Trudno było się dostać do prezesa. Cierpliwie czekałem na niego trzy godziny. Przyznał, że ma wobec mnie spore zaległości finansowe i postara się je wyrównać. Zakomunikował mi, że nie biorą mnie pod uwagę przy ustalaniu składu na nadchodzący sezon. Wcześniej mnie mamił, żeby wydano mu licencję. Zachował się jak tchórz, bo gdybym sam się do niego nie zgłosił, to dalej nie wiedziałbym, na czym stoję. Gdyby mi dali wcześniej znać, to mogłem szukać klubu, a tak pozostawili mnie na lodzie. Klub, który się do mnie zgłosił szukał bramkarza, ale już innego znaleźli. A przecież MMKS mógł zarobić na moim wypożyczeniu lub transferze tak jak to robili ich poprzednicy szukając swoim zawodnikom zastępczego klubu.

/uploads/galleries/l/81552d628befc9116949bccd6cc7bd23.jpg

- Powiedziano ci, dlaczego z ciebie zrezygnowano?
- Jestem za stary jak na bramkarza i muszą młodych ogrywać.

- To ile ty masz lat?
- 25. Rok wcześniej twierdzili coś innego. Że jestem młody i się rozwijam.

- Bramkarz podobno jest jak wino...
- Teraz jestem stary jak Dominik Hašek.

- On jednak ma zamiar wrócić na lodowe tafle. Może ty też jeszcze odkurzysz sprzęt?
- Jeśli pojawi się jakaś propozycja, to na pewno ją rozważę. Prosiłem, by wystawili mnie na listę transferową, nie zrobili tego, zamykając przede mną drzwi do kontynuowania kariery. Niemniej nie siedzę bezczynnie. Biegam, odwiedzam siłownię, staram się podtrzymywać dyspozycję fizyczną.

/uploads/galleries/l/963862f269b42b665c5020a0c35e803e.jpg

- Szybko znalazłeś się na emeryturze.
- Sternicy wysłali mnie na nią, ja jej nie planowałem.

- Czujesz się oszukany?
- Jeśli ktoś przez lato daje znaki, że będę potrzebny, a potem zachowuje się w taki sposób, to nie sposób nie czuć się oszukanym. Gdy byłem oddać sprzęt, Andrzej Zając powiedział, żebym nie traktował tego osobiście, dodał też, że nie mają obowiązku informować zawodników o tym, iż ich nie widzą w składzie. Roześmiałem się. Chcieli się mnie pozbyć, ale nie mieli odwagi powiedzieć tego prosto w oczy jak normalny pracodawca, który informuje o nieprzedłużeniu umowy pracownikowi. Chowali się. Notabene nie chciał przyjąć sprzętu, bo stwierdził, że wtedy wywiąże się z kontaktu i będę ich skarżył. W końcu po długich i burzliwych rozmowach przyjął sprzęt.

- Będziesz ich skarżył?
- Jeszcze nie teraz, ale kto wie czy nie trzeba będzie. Od lutego nie płacą. Moje zaległości są podobne jak do Bartłomieja Gaja. Jeśli nie wyegzekwuję należnych pieniędzy, to pójdę do sądu.

/uploads/galleries/l/87c6564ce5f83c05e63a43e74039bc1b.jpg

- Czujesz się słabszy od tych, którzy zostali?
- Trudno mi ocenić, bo śladowo występowali w ekstraklasie. Życzę im, by dostawali więcej szans niż ja. Wiele ich nie miałem. Po dobrym meczu z Tychami, padło pytanie od Sportowego Podhala, czy będę dostawał więcej szans? - odparłem, że wszystko w rękach trenera. Ten na tym samym portalu zdeklarował, że tak będzie. Były to puste słowa. Nie dano mi szansy rozwoju. Nie stawałem między słupkami, nawet, gdy wysoko przegrywaliśmy. Nie było żadnej reakcji. Może to była celowa robota? W barażach, gdy nie było innego bramkarza, inaczej mnie traktowano. Wtedy byłem potrzebny.

- Nie tak dawno przeżywałeś radosne chwile. Tytuł mistrza Polski...
- Bardzo szanuję trenera Milana Jančuškę. Początkowo mało mi dawał szans, ale nowy trener zrobił wywiad i możliwe, że byłem przedstawiany, jako nieograny bramkarz. Szybko przekonał się do moich umiejętności, dał mi szansę i nie zawiódł się. Powiedział mi otwarcie, że przekonał się do mnie i widzi mnie w ekipie w następnym sezonie. Szkoda, że drużyna rozpadła się, bo mogła dla Nowego Targu zdobyć jeszcze niejedno mistrzowskie berło. Zawodnicy z tej ekipy są teraz wiodącymi postaciami innych klubów. Sporo się wtedy narzekało na Wojasa, a tymczasem łożył duże pieniądze na hokej, a traktowano go w mieście jak wroga. Nie wiem dlaczego miasto wtedy nie chciało wyciągnąć do niego pomocnej dłoni, a teraz daje 0,5 miliona gościowi, który wcześniej chciał przechwycić ekstraklasową drużynę. Przed play off z Tychami zebrał zawodników z przynależnością do MMKS i namawiał do bojkotu. Obiecywał, że MMKS będzie krainą mlekiem i miodem płynącą. Nie posłuchaliśmy go i zaowocowało to 19 tytułem mistrza Polski. Teraz twierdzi, że nie pchał się na stołek prezesa.

Komentarze







reklama