14.08.2011 | Czytano: 1264

Na Błażusiaka nie ma mocnych

Na nowotarżanina Tadeusza Błażusiaka nie ma mocnych. Czego się tknie w sporcie motorowym zamienia na złoto. Sukcesy mu się nie znudziły i w każdym starcie udowadnia, że konkurencja nie dorasta mu do pięt. Z soboty na niedzielę zrobił kolejny krok w drodze po trzecią koronę mistrza Ameryki w endurocrossie. Wygrał drugą eliminację w Comcast Arena, Everett Waszygtnonie, dublując rywali.

Ci swoją moc, tylko w słowach wyrażali przed startem. Doceniali klasę Polaka, ale nie omieszkali zapowiadać, że teraz nastąpi jego kres. Nic takiego się nie stało. Siła przeciwników skończyła się wraz z rykiem silników. Na torze - jak zwykle usłanym przedziwnymi przeszkodami, od wysypanych kamieni, „praleczek” z pni drzew, czy też wodnych „oczek” - ich siła i spryt była znacznie mniejsza. Do tego stopnia, że finałowy bieg był spektaklem jednego aktora, Tadeusza Błażusiaka.

Komplet widzów w hali obserwował jego fenomenalną, płynna jazdę. A miał przecież nie byle jakich przeciwników, głodnych sukcesów. Mike Brown (mistrz WORCS 2009 i AMA 125 MX 2001 i srebrny z X Geme 2011) miał ogromną chrapkę po raz pierwszy wygrać AMA GEICO. Twierdził, iż tylko pech odebrał mu zwycięstwo w Los Angeles. Odgrażał się „oszukaniec” z Erzbergrodeo (opuścił punkt kontrolny) Graham Jarvis, znany nowotarżaninowi ze startów w trialu. Szukając nowego wyzwania przed tygodniem wystartował w Kanadzie w Xtinction Extreme Enduro. Pozostał na północy Ameryki, by odkupić winny z Austrii. Nie udało się. Ani jednemu, ani drugiemu. Szybko odpadli z walki o zwycięstwo. Po prostu nie sprostali trudnościom trasy. - Nie ta technika – jak stwierdzili komentatorzy Versusa.

Brown w pierwszej rundzie stoczył porywający pojedynek z Błażusiakiem, łokieć, łokieć, ale tym razem szybko zobaczył plecy Polaka i dopiero na czwartej pozycji dojechał do mety. A Jarvis za nim przekroczył linią mety. Zawodnicy ci zostali zdublowani przez Tadeusza Błażusiaka, podobnie jak trzeci na mecie Cody Webb. Takich emocji jak w Los Angeles nie mieliśmy. „Taddy” samotnie gnał do mety, łykając rywala za rywalem. Niczym kozica poruszał się na swoim KTM. Płynna jazda, piękne skoki przez przeszkody i gaz do dechy na łatwych odcinkach. Komentatorów Versusa zadziwił techniką jazdy, lekkością z jaką pokonywał kolejne metry, a mistrz świata w supermoto stwierdził, iż Tadek zrobił ogromny kok w podniesieniu poziomu na czterosuwie. Rywalom pozostawił walkę o dwa wolne miejsca na „pudle”. Drugi linię mety przeciął Geoff Aaron (jedyny, który nie został zdublowany), a na najniższym stopniu podium stanął Cody Webb.

Błażusiak już w czasówce (daje wybór bramki startowej) pokazał, że to będzie jego dzień. Wykręcił najlepszy czas 54 sekundy, drugi był o 8 sekund wolniejszy. W wyścigi finałowym wyskoczył z bramki jak z katapulty. Zyskał przewagę długości motocykla. Z wirażami, które były jak w motocrossie radził sobie wyśmienicie. Po pierwszym okrążeniu jego przewaga wynosiła 5 sekund i z każdą pętlą rosła. Po trzeciej miał już 15 sekund przewagi, a od siódmego okrążenia ( 10 mieli jeźdźcy do pokonania) zaczął dublować rywali.

- Poszło mi jak z płatka – powiedział triumfator. – Tor nie był trudny w sensie przeszkód. Tylko basen sprawiał kłopoty, bo wodę rozjeżdżali motocykliści po trasie, która z każdym okrążeniem robiła się coraz bardziej śliska. Dużo było zakrętów o kącie 180 stopni. Tym razem wszystko poszło zgodnie z planem, nie tak jak podczas X Games, gdzie do finału wszedłem z wyścigi ostatniej szansy. Podczas pierwszej rundy zrobiłem kilka błędów, tym razem chciałem ich uniknąć, by sytuacja wróciła do stanu z zeszłego sezonu – dobry czas w kwalifikacjach czasowych, wygrana w biegu kwalifikacyjnym i zapewnienie sobie dobrej pozycji startowej w finale. I to właśnie było, co uprościło sytuację podczas dzisiejszego finału. W finale zaliczyłem rewelacyjny start i skupiłem się na kolejnych okrążeniach, czuwałem, żeby nie popełniać błędów i optymalnie dobierać trasę przejazdu. Wszystko rewelacyjnie zagrało.

Wyniki drugiej rundy:
1. Tadeusz Błażusiak (Polska),
2. Geoff Aaron (USA),
3. Cody Webb (Kanada),
4. Mike Brown (USA).
5. Graham Jarvis (W. Brytania),
6. Colton Haaker (Kanada).

Klasyfikacja generalna:
1. Tadeusz Błażusiak (Polska, KTM) – 60 pkt.,
2. Mike Brown – 43,
3. Geoff Aaron – 41,
4. Cody Webb – 34,
5. Justin Soule – 33.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama