02.08.2011 | Czytano: 1498

Stachoń drugi w mistrzostwach Słowacji

Na torze w Vislanka rozegrano czwarta rundę międzynarodowych mistrzostw Słowacji w motocrossie. Na starcie stanęli jeźdźcy z Bułgarii, Czech, Słowacji, Ukrainy, Węgier i Polski. Świetnie w klasie MX junior 125 zaprezentował się Jan Stachoń Tutoń. Etatowy dotychczas medalista Patryk Galica Gudbaj miał upadek i nie ukończył wyścigu.

Tor był grząski, nasiąknięty po opadach deszczu. Po kilku przejazdach zrobiły się koleiny. Motocykle oklejone były błotnistą mazią, co zwiększało ich ciężar i utrudniało jazdę.

Stachoń pierwszy wyścig ukończył na piątej pozycji. Rozgrywany był równolegle z klasą 250. Zakopiańczyk na pierwszym wirażu po wyjściu z maszyny startującej był na 11. miejscu, ale drugi w swojej klasie. Na trasie wyprzedzony został przez trzech zawodników na rumakach 125 cc.

W drugim wyścigu był już drugi, ulegając tylko Czechowi Vaclavovi Kovařovi jadącemu na KTM-ie. Z maszyny startowej „wypalił” na trzecim miejscu. Szybsi od niego byli Czesi - Matej Hajhal i Vaclav Kovař. Ten pierwszy nie ukończył wyścigu, a Polak z Kovařem stoczył pasjonujący pojedynek. Kilkakrotnie mijali się na trasie. Czech dopiero na 10 okrążeniu odskoczył od zakopiańczyka, który musiał uciekać przed Słowakiem Michalem Novockym. Ostatecznie Stachoń odparł atak i minął linie mety na drugiej pozycji.

Na „250 –tkach” rywalizował Maciej Chyc Magdzin. Pierwszy wyścig nie może zaliczyć do udanych, ale w drugim pojechał brawurowo, zawalczył i piaty minął linię mety.

W MX1 startował Patryk Galica Gudbaj, który dotychczas skutecznie rywalizował z zagraniczną koalicją. Stawał na podium. Tym razem zabrakło go na „pudle”. W pierwszym wyścigu był dziewiąty. Po starcie, pierwszy wiraż pokonał na siódmej pozycji. Szybko wyprzedził jednego z rywali i od drugiego do 14 okrążenia jechał na szóstym miejscu. Na kolejnych pętlach spadał o jedno miejsce. Czech Martin Michek prowadził od startu do mety, a za jego plecami czaił się Węgier Kormel Nemeth, który zrewanżował się czeskiemu jeźdźcowi w drugim starcie. Prowadził od startu do mety. Michek fatalnie wystartował i zmuszony był gonić Węgra. Na drugą pozycję wysunął się na siódmej pętli, ale nie zdołał już wyprzedzić rywala, który tym samym wygrał cały rajd.

Polak rozpoczął dobrze drugi wyścig. Pierwszy wiraż pokonał na piątej pozycji, a przez kolejne dziesięć okrążeń jechał na szóstym miejscu. Jedenaste okrążenie okazało się dla niego feralne. Wyścigu nie ukończył, dlatego w całym radzie sklasyfikowany został na 15. pozycji.

- Pech mnie prześladował – mówi Patryk Galica Gudbaj. – W pierwszym wyścigu nawalił mi motocykl. Urwała się śruba. W drugim stracie zaliczyłem „glebę”, mocno się potłukłem. Bolały mnie żebra, miałem trudności z oddychaniem i nie było sensu kontynuować jazdy.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama