13.07.2011 | Czytano: 1019

Gorące lato „Szarotek”

Lato już tradycyjnie jest gorące dla hokejowych „Szarotek”. Nie chodzi o temperaturę powietrza, ale o wysoki słupek rtęci jaki podnoszą zawirowania wokół wizytówki stolicy Podhala. Z roku na rok problemów narasta, coraz trudniej o sponsora (ów), a zespół się sypie. Coraz młodsi zmuszeni są bronić honoru 19-krotnego mistrza Polski. Zanosi się, że nadchodzący sezon będzie najtrudniejszy w historii. W takiej prowizorce, na krawędzi klub nie może dłużej egzystować. To prowadzi do zagłady.

Hokeiści zakończyli okres przygotowawczy i pytanie: co dalej?- nadal pozostaje bez odpowiedzi. Nie wiadomo jakim składem będzie dysponował Jacek Szopiński. Trzon drużyny niezadowolony był z obcięcia i skrócenia kontraktów. Proponuje się im 8-miesięczną umowę o pracę oraz premię wysokości 300 tysięcy złotych za wyniki sportowe. Zaś za miesiąc lipiec i kwiecień, po 1000 złotych. – Takim składem z puli nagród niewiele weźmiemy – twierdzą zawodnicy.

Sternicy rzucili swoje propozycje i czekają na reakcję zawodników. Twierdzą, że jeśli przed rozpoczęciem drugiego cyklu przygotowawczego nie przyjmą zaproponowanych warunków, to później rozmowy będą dotyczyły niższych stawek. Jedni się wahają i – jak twierdzą – chcą się przespać z propozycjami. Sebastian Łabuz, Tomasz Landowski, Piotr Kmiecik i Mariusz Jastrzębski najszybciej przemyśleli sprawę. Ten ostatni być może dlatego, że spieszy się na wczasy do Turcji. Inni powoli się łamią. Kategoryczne „nie” mówi tylko Jarek Różański. Rafał Dutka rozpoczął rozmowy. W jego przypadku chodzi także o wysokość transferu, za pół roku, w przypadku znalezienia nowego pracodawcy.

Długo ważyły się losy, czy „Szarotki” przystąpią do rozgrywek. Zgłoszenie leży na biurku PZHL, ale jeszcze licencji nie dostały. Teraz, gdy miasto wysupła pół miliona PLN, włodarzom klubu wstyd byłoby się wycofać.

Z powodu niejasnej sytuacji nowotarżanie, jako jedyny przedstawiciel PLH, nie ma uzgodnionych spotkań kontrolnych. Jedynie sparingi z „katehetami” są przyklepane. Trener wstępnie dogadał się ze słowackimi drużynami, ale... - Już tyle czasu minęło, że zapewne znaleźli sobie innego sparingpartnera – mówi. Co pozostanie „Szopenowi”? Chyba sparować we własnym gronie. Sam zdaje sobie sprawę, że to nie najlepszy wariant.

Hokeiści zakończyli pierwszy etap przygotowań do sezonu. Każdy powtarzał, że pracuje dla siebie, ale ... Czy ta praca nie pójdzie na marne? – Może tak być, że przygotowaliśmy zawodników innym klubom – mówił zatroskany Gabriel Samolej.

Tylko czy teraz, gdy „kasiaste” kluby zamknęły budżety i składy, będą chciały jeszcze kogoś pozyskać? Zawodnicy muszą wziąć to pod uwagę. Hokejowy rynek nie jest bogaty. Umowami zawartymi do końca czerwca zamknęli sobie drzwi. Zaraz po sezonie była większa szansa załapania się do możnego klubu. Marcin Kolusz i Damian Kapcia mieli kontrakty ważne do końca marca i szybko znaleźli kontrahentów.

Docierają też i dobre wieści z obozu „Szarotek”. - Dogadałem się i chyba podpiszę kontrakt od 1 sierpnia – mówi Tomasz Rajski, bramkarz MMKS Podhale Nowy Targ. Trenerowi Jackowi Szopińskiemu spadł kamień z serca, bo ta najważniejsza pozycja w drużynie spędzała mu sen z powiek. Jedynka z ubiegłego sezonu nie trenowała latem, słuch o niej zaginął. Skonsultował z trenerem plan przygotowań przed wyjściem na lód i...czas do roboty.

- Wierzyłem, że dołączy do drużyny – twierdzi szkoleniowiec „Szarotek”. - Byłem z nim w stałym kontakcie. Przygotowywał się indywidualnie, ale w mniejszym zakresie. Dlatego, gdy inni będą wypoczywali, dla niego będzie to czas wytężonej pracy. Rozpisany ma specjalny program treningowy.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama