19.06.2011 | Czytano: 1323

Klasa A: Dzień Michalika (+zdjęcia)

AKTUALIZACJA ZDJĘĆ: Finisz ligi zbliża się dużymi krokami. Pozostały do rozegrania jeszcze dwie kolejki. Za tydzień poznamy wszystkie rozstrzygnięcia. Wszystko wskazuje na to, że zespoły ciąć się będą do samego końca.

Poroniec dzielnie odpiera ataki przeciwników, którzy liczyli, że Huragan będzie ich sprzymierzeńcem. Do 83 minuty tak było. Waksmundzianie stawiali opór liderowi, który jednak z każdą minutą nacierał z ogromną siłą. Rejczak w bramce gospodarzy był wybijającą się postacią, ale nie był w stanie zapobiec wywiezieniu kompletu punktów przez lidera. Zwycięski gol padł po sprytnym zagraniu Łukaszczyka. Otrzymał podanie na trzecim metrze i stojąc tyłem do bramki, piętą skierował futbolówkę do siatki. On też był zdobywcą pierwszego gola. Huragan wyrównał w zamieszaniu po rzucie rożnym.

Przytkało tylmanowian, którzy tak świetnie radzili sobie wiosną. Szli jak burza, wygrywając mecz za meczem i wielu stawiało, że to oni awansują. Tymczasem dostali sporej zadyszki. Przysypia Podgórski, który trafiał niemal na zawołanie. Lubań stracił kolejne dwa „oczka”, tym razem z Orawą i ma już tylko teoretyczne szanse na wygranie ligi. Traci do Porońca pięć punktów.

Nie odpuszcza Jarmuta, która po efektownej wygranej z Babią Górą 6:0 nadal jest w grze o awans. Jest o punkt gorsza od Porońca. Szczawniczanie zaimponowali swoją postawą. Nie okazali się minimalistami. Grali na maksa nawet wtedy gdy prowadzili 3:0. Wybrali się na bramkowe łowy i chcieli „złowić” jak najwięcej. Dorzucili do „podbieraka” jeszcze trzy okazy. Wielki dzień miał Michalik, który skompletował hat tricka.

Na dole również trwa zacięta walka o ligowy byt. Zapora nie wykorzystała atutu własnego boiska i zremisowała z bezpośrednim rywalem do spadku 1:1. Chabówka ma lepszy bilans wzajemnych spotkań z Zaporą, którą czeka wyjazd do Rabki, a w niedzielę gościć będzie Orawę. Chabówka wystąpi u siebie z Jarmutą i Wierchami. Wydaje się być w korzystniejszej sytuacji. Pojedynek nad jeziorem czorsztyńskim nikogo nie powalił na kolana. Wyczuwało się ogromną stawkę meczu. Piłkarze zbyt nerwowo grali. Chcieli szybko zdobyć gola. „Co nagle, to po diable”, dlatego brakowało chłodnej głowy i zawodnika, który uspokoiliby poczynania kolegów. Do przerwy jeszcze coś się działo pod bramkami, ale po niej nic godnego uwagi się nie wydarzyło. Goście mądrze bronili punktu, a miejscowi nie mieli środków i pomysłu, by rozstrzygnąć pojedynek na swoją korzyść.

Sokolicę załatwił duet Zachara – Pędzimąż. Gdy tylko rabcznanie mieli w „plecy”, włączali drugi bieg i w odstępie 120 sekund pokonali wydawałoby się zwycięski zespół gospodarzy. Piłkarzy z Krościenka od strefy spadkowej dzieli tylko lepszy bilans wzajemnych spotkań z kluszkowianami.

W pogoni za ligowym bytem zatrzymany został Frydman. Po trzech kwadransach wydawało się, że dorzuci kolejny komplet punktów i będzie o krok od utrzymania. Prowadził 1:0. Orkan po zmianie stron nie zastosował taryfy ulgowej. Potraktował „czerwoną latarnię” bardzo poważnie, zdobył trzy gole i prawdopodobnie wbił gwóźdź do trumny ZOR-u. Tylko cud mógłby frydmanian uratować przed klasą B.

Tylko spotkanie w Czarnym Dunajcu było o przysłowiowy „dym z fajki”. Mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie przeważali goście, po przerwie nastąpiła zmiana ról. Czarni zdobyli dwa zwycięskie gole. Ludźmierzanie teoretycznie mogą jeszcze znaleźć się w dwójce zespołów zdegradowanych. Mają pięć punktów przewagi nad strefą spadkową, ale wydaje się mało prawdopodobne, by do tego doszło.


Zapora Kluszkowce – KS Chabówka 1:1 (1:1)
Bramki: Krzystyniak 14 – Mrożek 5.

Sędziował Jerzy Drabik z Nowego Targu.
Żółte kartki: Hołyst, Talarczyk – Warciak.

Zapora: Okręglak – R. Jandura, S. Plewa (86 W. Firek), K. Potoczak, D. Firek, Babiak (46 Talarczyk), Jarząbek, Ł. Jędrol, Świątkowski (72 Bańka), Hołyst, Krzystyniak (63 Skupień).
Chabówka: Kaliński – Chojecki, Sutor, Mrożek, Skawski (72 Nawara), Krzysztof Rapacz (51 Sumara), Kamil Rapacz, Kołodziej, J. Zając, Chryc, Warciak.

Początek spotkania dla gości, którzy już w 5 minucie objęli prowadzenie. Mrożek uciekł obrońcom, ale Okręglaka nie pokonał. Golkiper gospodarzy obronił strzał w pięknym stylu i... mógł zapytać: Gdzie jesteście koledzy obrońcy? Tych zabrakło, by odbitą piłkę wyekspediować w pole, bądź zablokować dobijającego. Dlatego Mrożek za moment mógł przyjmować gratulacje od kolegów. Trzy minuty później R. Jandura kapitalnie dograł do Babiaka, ale ten nie wykończył akcji tak, jakby sobie życzyli koledzy i miejscowi fani. Trafił wprost w bramkarza. Niemniej w 14 minucie stadion nad jeziorem czorsztyńskim eksplodował. Jarząbek idealnie dograł do Krzystyniaka, po główce którego futbolówka znalazła się w siatce. W 29 min. D. Firek z rogu dośrodkował na głowę Krzystyniaka, ale tym razem piłka poszybowała nad poprzeczką. 8 minut później uderzenie Krzystyniaka z linii bramkowej wybił jeden z graczy Chabówki. Tuż przed przerwą po wolnym Krzystyniaka, Potoczak nie trafił do bramki z idealnej sytuacji.

Po zmianie stron grano głównie w środkowej strefie boiska. Chabówka nastawiła się, by gola nie stracić. Zaparkowała autobus przed szesnastką i gospodarzom trudno było sforsować zasieki. Bili głową w mur i czym bliżej było końcowego gwizdka ich animusz słabł. W tej części gry można odnotować tylko dwie sytuacje. W 61 min. Potoczak świetnie obsłużył R. Jandurę, ale ten trafił w obrońcę. 8 min. później Skupień z Jarząbkiem rozmontowali obronę goście, ale żaden z nich nie zmusił bramkarza do wysiłku.


Huragan Waksmund – Poroniec Poronin 1:2 (1:1)
Bramki: Sz. Garcarz 39 – Łukaszczyk 15, 83.

Żółte kartki: Rogal, Sz. Drożdż, Mroszczak – Tatar, Chrobak, Łukaszczyk, Zarycki.

Huragan: Rejczak – W. Waksmundzki, P. Bryja, Budz, K. Rogal (46 Mroszczak), T. Cyrwus, M. Garcarz, B. Drożdż, Sz. Garcarz, Sz. Drożdż (66 Handzel), B. Waksmundzki.
Poroniec: Bużek – J. Gutt, Cudzich, Michał Stasik, Ustupski, Chrobak, Bobak, Łukaszczyk, Matkowski (63 Tatar), J. Stasik, Zarycki (70 Dudzik).

Do 38 minuty przeważali goście, którzy swobodnie rozgrywali piłkę, stwarzali sytuacje, ale tylko jedną z nich wykorzystali. W 15 min. Chrobak zrobił blisko 50 metrową wrzutkę z wolnego, Łukaszczyk najwyżej wyskoczył i głową umieścił futbolówkę pod poprzeczką. Pierwszą groźną akcję gospodarze przeprowadzili we wspomnianej już 38 minucie. Chcieli skopiować akcję gości, która dała im prowadzenie, ale bramkarz był na posterunku. Z wielkim trudem sparował uderzenie W. Waksmundzkiego na róg. Rzut rożny wykonywał M. Gracarz. Po jego dośrodkowaniu zakotłowało się na przedpolu bramki Bużka. Sz. Garcarz okazał się najsprytniejszy i głową wepchnął piłkę do bramki. W 43 min. Ustupski mógł przywrócić prowadzenie liderowi, ale w sytuacji sam na sam za daleko wypuścił sobie piłkę i bramkarz go uprzedził.

Po przerwie poroninianie nadal byli bardziej aktywni niż gospodarze, którzy cofnęli się i sporadycznie wyprowadzali kontrataki. Tylko jeden z nich w 74 min. miał znak „bramkowy”. Jednak W. Waksmundzki z 5 metrów posłał futbolówkę nad poprzeczką. Ataki gości przyniosły efekt bramkowy w 83 min. Łukaszczyk dostał na 3 metrze piłkę od Ustupskiego i stojąc tyłem do bramki, piętą skierował ją do bramki.

Więcej zdjęć pod artykułem...


Lubań Tylmanowa – Orawa Jabłonka 1:1 (0:0)
Bramki: K. Kurnyta 75 - Chowaniec 64.

Sędziowała Ewa Szydło.
Żółte kartki: T. Nowak, Kita, Mateusz Nowak.
Czerwona kartka: Mateusz Nowak ( 87 min. – druga żółta).

Lubań: Gołdyn – Kasprzak (84 Pierzchała), Udziela (80 Wiatr), R. Kozielec, Michalik (46 Podgorski), Krupa, Ł. Kozielec, P. Ciesielka, K. Ciesielka, K. Kurnyta, Ziajkiewicz (65 Kwit).
Orawa: Obyrtacz – Stasik, Kasprzak (65 J. Nowak), T. Nowak, Wójt, Mateusz Nowak, Kita, Matonóg (83 A. Nowak), P. Jazowski (60 Chowaniec), Zembal, Janiczak.

Nudą wiało z boiska w pierwszych trzech kwadransach. Sytuacji golowych było tyle co kot napłakał. Tymanowianie prowadzili grę, ale nie miało to wymiernego efektu. Akcje zatrzymywane były przed szesnastką, a strzały pruły w powietrze, bądź padały łupem bramkarza. W końcówce K. Kurnyta świetnie dograł na piąty metr do K. Ciesielki, ale ten nie trafił w piłkę. Przyjezdni nastawili się na grę z kontry i dwa razy nastraszyli Gołdyna.

Po zmianie gra była żywsza, były sytuacje i padły bramki. Wejście smoka miał Chowaniec, który już przy pierwszym kontakcie z piłką wpisał się na listę strzelców. Zza szesnastki piłka odbiła się od poprzeczki i przekroczyła linię bramkową. Gospodarze z determinacją rzucili się do odrabiana strat. Kwit zbyt lekko uderzył, K. Ciesielka nie trafił w piłkę, a Krupa ostemplował poprzeczkę. W 75 min. padło wyrównanie. K. Kurnyta uciekł prawą stroną i uderzył po długim rogu nie do obrony.

Więcej zdjęć pod artykułem...

ZOR Frydman – Orkan Raba Wyżna 1:3 (1:0)
Bramki: Zygmunt 28 – Filipek 53, 84, H. Bochnak 90 karny.

Żółte kartki: Zygmond, S. Janczy – Chrobak.

ZOR: M. Janczy – J. Iglar, H. Iglar, S. Janczy, M. Błachut, S. Błachut, Zygmunt, D. Milaniak, Kutarnia (65 K. Milaniak), B. Brynczka, Zygmond.
Orkan: M. Szklarz – Pustułka, Filipek, Chrobak, Radoła (75 H. Bochnak), K. Bochnak, Mateusz Czyszczoń, Możdżeń, Szepelak, Traczyk, T. Rapta (35 Włoch).

Gospodarze ostatnio byli w wybornej formie. Ze wszystkich sił próbują uciec ze „stryczka”. Nic więc dziwnego, że nie kalkulowali i od razu ruszyli do ataku. W 11 min. świetną okazję zmarnował Zygmond. Uderzył z powietrza z woleja po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale efektowną paradą popisał się bramkarz. Miejscowi dopięli swego w 28 min. Goście wybijali piłkę z piątki na krótko. Przechwycił ją Zygmunt i przelobował bramkarza. Piłka wylądowała pod poprzeczką. Przyjezdni w pierwszych trzech kwadransach zagrażali bramce M. Janczego tylko strzałami z dystansu. Nie były to groźne uderzenia. Filipek nie trafił w światło bramki, a strzał K. Bochnaka wyłapała ostatnia instancja miejscowych.

Po zmianie stron zagrożenie było tylko po stałych fragmentach gry. Z akcji nic nie wynikało. Goście zdobyli dwa gole po błędach w obronie. W obu przypadkach najprzytomniej zachował się Filipek. W 53 min., po wstrzeleniu piłki w pole karne, obrońcy ZOR – u wykazali się niezdecydowaniem, Filipek dopadł do futbolówki, uderzył z pierwszego i M. Janczy był bezradny. Podobna sytuacja miała miejsce w 84 min. Tym razem obrońcy wybijali piłkę na raty, ale bez przekonania, a Filipek, sęp pola karnego, takiej okazji nie zmarnował. W ostatnich sekundach meczu dobił gospodarzy H. Bochnak, który zamienił rzut karny (podyktowany za faul) na bramkę.


Sokolica Krościenko – Wierchy Rabka 2:3 (1:1)
Bramki: Czerwiec 3, Chrobak 63 – Zachara 13, 77, K. Pędzimąż 75.

Sędziował Marek Ciężobka z Nowego Targu.
Żółte kartki: Zachwieja – Pędzimąż, Świder, Zając.

Sokolica: T. Zając – Czerwiec, Adamczyk, Dyda, M. Bobak, Plewa, Chrobak (80 Wybraniec), K. Zając (87 Zawalski), Czubiak, Kudas (60 Gabryś), Zachwieja.
Wierchy: Aksamit – Mitoraj, Nawara, Śmieszek, Zachara, Tupta, Dachowski, K. Pędzimąż, Gacek, Świder, Zając.

Sokolica rozpoczęła z wielkim animuszem i w pierwszych trzech minutach wykonywała trzy rzuty rożne. Po ostatnim Zachwieja dograł do Czerwca, a ten wprawił w amok swoich kibiców. Do 10 minuty przeważali gospodarze, ale nie zdołali poprawić rezultatu. W 13 min. Zachara urządził sobie 30- metrowy slalom, jak w masło wszedł między dwóch środkowych obrońców, w sytuacji sam na sam kopnął ze szpica i piłka wylądowała w bramce. Od tego momentu inicjatywę przejęli goście. Lepiej operowali piłką, częściej byli w jej posiadaniu, ale bez konsekwencji. W 40 min. Pędzimąż chciał skopiować wyczyn Zachary, minął trzech graczy Sokolicy w sytuacji sam na sam nie trafił w światło bramki. Gospodarze ograniczali się do kontrataków, po jednym z nich K. Zając z 16 metrów zmusił bramkarza do dużego wysiłku.

W 63 min. gospodarze objęli prowadzenie. Czubiak dośrodkował z wolnego, Chrobak zmienił lot piłki, która wylądowała w krótkim rogu bramki. Zabójcze dla Sokolicy okazały się dwie minuty – 75 i 77. Najpierw rabczanie rozklepali defensywę gospodarzy, piłkę wycofano na 16 metr do Pędzimęża, a ten z półobrotu trafił pod poprzeczkę. Niespełna 120 sekund później futbolówka odbiła się od klatki piersiowej T. Zająca i Zachara dopełnił formalności.


Czarni Czarny Dunajec – Wiatr Ludźmierz 2:0 (0:0)
Bramki: samobójcza 55, Pająk 65.

Sędziował Adam Ślusarek z Nowego Targu.
Żółte kartki: Pająk.

Czarni: Jakubczak – Szaflarski, Długa, A. Obrochta, Rawicki, A. Głowacz, Cholewa, Gruszka, Bandyk, M. Głowacz, Pąjak.
Wiatr: Byrnas – Truty, Cebulski, Handzel, Luberda, Zubek, Gacek, Słaboń, Tylka, J. Siuta, Malacina.

Gospodarze mogą zawdzięczać Jakubczakowi i Dłudze, że nie stracili w pierwszych trzech kwadransach bramki. Pierwszy popisywał się fantastycznymi interwencjami, a drugi wygrywał pojedynki biegowe z żądłami gości J. Siutą i Trutym. Zespołem przeważającym byli przyjezdni, chociaż pierwszą groźną sytuację wypracowali sobie goście. Gruszka pod dośrodkowaniu z wolnego minimalnie chybił. W odpowiedzi goście stworzyli dwie golowe sytuacje. W 13 min. J. Siuta uderzył z dystansu i piłka zmierzała w okienko. Jakubczak wyciągnął się jak struna i zebrał gromkie brawa. 2 minuty później Truty znalazł się z nim oko w oko i zatrzymał piłkę nogami. W 17 min. Bandyk potężnie huknął z 25 metrów, Byrnas „wypluł” piłkę, ale A. Głowacz został zepchnięty na bok i zmuszony był dogrywać ją do kolegów. Nikt jednak nie przejął piłki i tylko jęk zawodu przeszył stadion.

Po przerwie obraz gry diametralnie się zmienił. To Czarni byli groźniejsi, to oni też dwukrotnie ulokowali piłkę w bramce Wiatru. W 55 min. Cholewa wykonywał wolnego pośredniego z 16 metrów. Puścił balonika nad murem. Jeden z graczy w murze wyskoczył do piłki, musnął głowę, a ta przelobowala bramkarza i wpadła do bramki. 10 min. później gospodarze podwyższyli na 2:0. Pająk przechwycił bezpańską piłkę na 16 metrze i uderzył z powietrza. Futbolówka po rykoszecie znalazła się w siatce. Jeszcze raz piłka wylądowała w tym miejscu, ale gol nie został uznany, gdyż arbitrzy dopatrzyli się spalonego.


Jarmuta Szczawnica – Babia Góra Lipnica Wielka 6:0 (2:0)
Bramki: Michalik 2, 20, 58, Borucki 47, W. Wiercioch 61 karny, 90.

Jarmuta: Bobak – Kaliciecki, Diop, W. Wiercioch, Borucki (66 Gałuszka), Ł. Wiercioch, Pietrzak, Latawiec, Hrydziuszko (66 Szczepaniak), Lach (66 Rogowski), Michalik (69 Waligóra).
Babia Góra: Ignaciak – B. Skoczyk, G. Lach, T. Lach, T. Mikłusiak, Lichosyt, A. Mikłusiak, Machajda, S. Skoczyk, K. Kucek, Janowiak.

Od pierwszego gwizdka sędziego ruszyła nawałnica na bramkę przyjezdnych. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 2 minucie Michalik przepiekanie uderzył z powietrza i piłka wylądowała w górnym rogu bramki. Gol- palce lizać! Jarmuta poszła za ciosem i pachniało drugim golem. Niebawem tak się stało. W 20 min. Michalik przejął piłkę przed polem karnym i urządził sobie „mijankę”. Wszedł w obronę jak w masło, minął bramkarza i ulokował futbolówkę w pustej bramce. 8 minut później na gości spadł dar z niebios. K. Kucek faulowany był w polu karnym i arbiter wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł sam poszkodowany. Bobak wyczuł jego intencje i piękną paradą obronił „jedenastkę”.

Zaraz po przerwie Borucki z 20 metrów kapitalnie uderzył. Piłka zakręciła się w powietrzu i zerwała „pajęczynę” z bramki gości. Inna drużyna zadowoliłaby się wysokim prowadzeniem, ale nie szczawniczanie, którzy chcieli kibicom sprawić radość. Grali na maksa, tak jakby na tablicy świetlnej paliły się dwa zera. W efekcie urządzili sobie bramkowe łowy. To był dzień Michalika, który w 58 min. skompletował hat tricka. Dostał podanie na 2 metr i dołożył tylko nogę, a piłka zatrzepotała w siatce. 3 minuty później ponownie wystąpił w głównej roli. Ograł obrońców, którzy zmuszeni byli go nieprawidłowo powstrzymać. Sędzia podyktował „jedenastkę”, którą na bramkę zamienił W. Wiercioch. On też w ostatniej minucie ustalił wynik spotkania. Wynik wskazywałby na to, że goście robili za statystów. Nie byli to jednak kelnerzy. Również atakowali, ale świetną partię w obronie rozgrywał Kaliciecki, był nie do przejścia. Również Bobak w bramce spisywał się bez zarzutu, do tego obronił karnego.


Jedenastka kolejki: Jakubczak (Czarni) – P. Ciesielka (Lubań), Długa (czarni), Kaliciecki (Jarmuta), Cudzich (Poroniec) – T. Nowak (Orawa), Zachara (Wierchy), K. Pędzimąż (Wierchy), K. Kurnyta (Lubań) – Michalik (Jarmuta), Łukaszczyk (Poroniec).

LP
DRUŻYNA
MECZE
PUNKTY
BRAMKI
1
Poroniec
24
51
71-32
2
Jarmuta
24
50
44-27
3
Wierchy
24
46
39-32
4
Lubań
24
46
46-22
5
Czarni
24
36
48-37
6
Orawa
24
36
56-43
7
Orkan
24
34
47-46
8
Babia Góra
24
29
39-52
9
Huragan
24
29
36-38
10
Wiatr
24
29
32-43
11
Chabówka
24
25
33-59
12
Sokolica
24
24
39-54
13
Zapora
24
24
44-56
14
ZOR
24
20
29-60

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia od 1 do 31 - Mateusz Leśniowski
Zdjęcia od 32 do ostatniego - Paweł Noworolnik

Komentarze







Tabela - V liga

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Tarnovia Tarnów 8 19
2. Dunajec Zakliczyn 8 19
3. KS Biecz 8 17
4. Sokół Słopnice 8 16
5. Okocimski KS Brzesko 8 16
6. Dunajec Nowy Sącz 7 13
7. Sandecja II Nowy Sącz 8 13
8. Metal Tarnów 8 12
9. Kolejarz Stróże 8 11
10. Orzeł Dębno 8 11
11. Zalesianka Zalesie 8 10
12. GKS Drwinia 8 6
13. GLKS Gromnik 8 5
14. Orkan Szczyrzyc 8 5
15. Unia II Tarnów 7 4
16. LKS Szaflary 8 3
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama