Dzisiaj tego kroku oboje nie żałują. Syn się usamodzielnił. Mama tylko dwa razy odwiedziła go w Zabrzu. – Nie byłam na żadnym meczu Górnika. Żałuję, bo po rundzie jesiennej przywiózł tyle nagród. Chwali się, że mu dobrze idzie. W Maniowach chodziłam na mecze, bo sąsiedzi namawiali mnie, abym zobaczyła syna, który ma na koncie 100 zdobytych goli. Po kim odziedziczył talent? Po ojcu, który grał w Lubaniu Maniowy – wyjawia mama.
Na podhalańskich boiskach szalał w kategoriach młodzieżowych. Bramki strzelał niemal na zawołanie. - Jest jak Gerd Müller w polu karnym. Piłka po prostu go szuka, a on wie co z nią zrobić. Najczęściej pakuje do bramki – tak o nim mówią, ci którzy go często oglądają.
Solą każdego meczu są bramki, a on potrafi je zdobywać. Taki zawodnik to skarb. Każdy chciałby mieć takiego w drużynie. Jego strzelecki instynkt szybko dostrzegli skauci z Górnika Zabrze. Wystarczyło, że zobaczyli go w meczu reprezentacji Podhala i Małopolski, a do razu zaczęli działać.
- Gdy trener reprezentacji wyczytał mój numer na koszulce, wskazany przez skauta z Górnika, poczułem się jakbym trafił szóstkę w totolotka. Odkąd zacząłem na poważnie kopać piłkę, a było to w czwartej klasie podstawówki pod okiem Ryszarda Darlewskiego marzyłem o wielkiej piłce. W gimnazjum prowadził mnie Zbigniew Jaworski - zwierza się.
Zwykle gra z „ósemką”, to też numer jego idola Franka Lamparda z Chelsea Londyn, jednego z najinteligentniejszych zawodników Premier League.
- Na boisku słynie z żelaznej kondycji, atomowego strzału i świetnego przeglądu pola gry. Jak na gracza środkowej formacji strzela wyjątkowo dużo goli, będąc najskuteczniejszym pomocnikiem w historii Premier League – tłumaczy Jarosław Potoniec. – Początkowo grałem w środku pola, ale w Zabrzu przesunęli mnie do ataku. Ta pozycja bardziej mi odpowiada. W jedenastu meczach w Górniku zdobyłem 10 goli. Mam ochotę w rundzie wiosennej poprawić ten bilans. Obecnie w tabeli plasujemy się na piątym miejscu. Czy chciałbym grać w Chelsea? Tak daleko nie wybiegam w marzeniach. Najpierw chciałbym zaistnieć w Górniku, tam rozwinąć się piłkarsko. Dlatego solidnie pracuję nad sobą. Staram się dać z siebie wszystko na treningach i w meczach.
- Znam tego chłopaka z rozgrywek szkolnych – mówi Marek Żołądź, trener Lubania Maniowy. – Już wtedy zachwycał wysokimi umiejętnościami. Na pewno skorzysta z pobytu w Górniku Zabrze, bo rywalizuje tam z najlepszymi w swojej kategorii wiekowej. Jeśli rozwinie swój talent, a Górnik może mu w tym pomóc, to będzie z niego zawodnik dużego formatu. Tego mu życzę.
Stefan Leśniowski