27.02.2011 | Czytano: 997

Przegrali po dogrywce

Podhale rozpoczęło walkę o piąte miejsce od przegranej w Gdańsku. Spotkanie było zacięte, a rozstrzygnięcie padło dopiero w dogrywce. 17 sekund przed jej zakończeniem złotego gola zdobył Skrzypkowski.

Początek dość niemrawy w wykonaniu obu zespołów. Sygnał do zmiany scenariusza dał Jastrzębski, który w 7 minucie uderzył po długim rogu i Odrobny był bezradny. To był prezent gdańszczan, którzy stracili krążek w tercji środkowej. Gol ten wzmógł aktywność gospodarzy, którzy często i z każdej pozycji próbowali zaskoczyć Rajskiego. Najlepszą sytuację zmarnował Drzewiecki (18 min.), który nie dostrzegł lepiej ustawionego partnera, lecz próbował dryblingiem wymanewrować defensywę gości.

- Myśmy stworzyli więcej klarownych sytuacji. Szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy, bo prowadząc 3:0, 4:0 mecz byłby ustawiony. Nieskuteczność zemściła się na nas – mówi trener Podhala, Jacek Szopiński. – W drugiej tercji łapaliśmy zbyt dużo kar, co zaburzało nam rytm gry. Gospodarze zdobyli dwa gole i poczuli „krew”. Poczuli, że można z nami grać.

Gdańszczanie ze sporym animuszem rozpoczęli drugą odsłonę, w zdobyciu wyrównującej bramki pomógł im Kmiecik, który przebywał na ławce kar. Wróbel dobił strzał Chmielewskiego. Chwilę później kolejna kara dla Bakrlika i stoczniowcy znowu mieli powody do radości. Skutchan wyłożył krążek stojącemu przed bramką Jankowskiemu, a ten znalazł lukę między parkanami Rajskiego. Mecz z dużą ilością kar. Bez przerwy sędziowie odsyłali któregoś zawodnika na ławkę kar. Liczebną przewagę wykorzystali również Podhalanie. Uderzenie Dutki spod niebieskiej linii było nie do obrony dla ostatniej instancji miejscowych. Po tym golu mecz wyraźnie nabrał kolorytu. Lekką przewagę osiągnęli gospodarze, którzy w 37 minucie ponownie objęli prowadzenie. Znowu podczas gry w przewadze. Chmielewski przechwycił krążek w tercji środkowej, wjechał z nim w tercję Podhala, zagrał do nadjeżdżającego z drugiej strony Drzewieckiego, który dołożył łopatkę kija i czarny kauczukowy przedmiot zatrzepotał w siatce. Radość miejscowych z prowadzenie nie trwała długo. 2 minuty później gdańszczanie zapomnieli o kryciu przed bramką. Znalazł się tam Dutka i świetnej okazji nie zmarnował.

- Cały czas musieliśmy gonić przeciwnika – żali się szkoleniowiec Podhala. – Na przełomie drugiej i trzeciej tercji praktycznie przez 2 minuty zmuszeni byliśmy bronić się w podwójnym osłabieniu. Udało się nie stracić gola.

Trzecią tercję miejscowi rozpoczęli od szansy Chmielewskiego, który był sam przed Rajskim, ale nie zdołał go pokonać. Chwilę później, gdy Ziółkowski był w podobnej sytuacji, bramkarz Podhala skrócił kąt i gdańszczanin trafił w niego. Podhale też miało okazje. Baranyk (54 min.) przeprowadził rajd przez dwie trzecie lodowiska, ale chyba był już zmęczony, bo nie potrafił wygrać pojedynku oko w oko z Odrodnym.

To była wymarzona sytuacja – przekonuje Jacek Szopiński. – Graliśmy w osłabieniu i jechał od polowy lodowiska nie atakowany, jakby wykonywał karnego. Nikt go nie gonił. Miał czas i sporo miejsca, by skutecznie zakończyć akcję.

W końcówce jeszcze pokonać Kolusz próbował pokonać Odrobnego, ale wynik nie uległ już zmianie. W dogrywce, 17 sekund przed jej zakończeniem, akcję we własnej tercji zainicjował Chmielewski, który poczuł się jak na stoku narciarskim. Mijał nowotarżan niczym tyczki slalomowe i zaraz po wtargnięciu do tercji Podhalan oddał strzał. Rajski nie „zamroził” krążka, a dojeżdżający Skrzypkowski ucieszył blisko 2 tysięczną widownię. Nad morze wybrała się również grupka fanów Podhala. Dla nich powrót nie będzie słodki.

- W dogrywce nic się nie działo – twierdzi Jacek Szopiński. – Żadnej drużynie nie udało się wypracować stuprocentowej sytuacji. Były strzały, ale one nie robiły większego zagrożenia. Gdy już przygotowano się do karnych, 17 sekund przed końcem Chmielewski uderzył prawie z zerowego kąta, „guma” odbiła się do Rajskiego, a nadjeżdżający zawodnik wpakował ją do pustej bramki. Zabrakło po prostu krycia.

Stoczniowiec Gdańsk – MMKS Podhale Nowy Targ 4:3 (0:1, 3:2, 0:0, 1:0)
0:1 Jastrzębski (Tylka) 6:29,
1:1 Wróbel (Chmielewski, Drzewiecki) 21:21 w przewadze,
2:1 Jankowski (Skutchan) 23:03 w przewadze,
2:2 Dutka (Bakrlik) 27:00 w przewadze,
3:2 Drzewiecki (Chmielewski) 36:18,
3:3 Dutka (Różański, Baranyk) 38:09,
4:3 Skrzypkowski (Chmielewski) 63:43.

Sędziowali: Marczuk – Szachniewicz, Kasprzyk (Toruń).
Kary: 26 – 26 min.
Widzów 2000.

Stoczniowiec: Odrobny – Kostecki, Mat. Rompkowski, Jankowski, Ziółkowski, Strużyk – Smeja, Kabat, Steber, Skutchan, Janečka – Kwieciński, Skrzypokowski, Chmielewski, Wróbel, Drzewiecki – Petra, marzec. Trener Tadeusz Obłój.
Podhale: Rajski – K. Kapica, Łabuz, Różański, K. Bryniczka, Baranyk – Dutka, Bakrlik, Kmiecik, Kolusz, D. Kapica – W. Bryniczka, Sulka, Bomba, Neupauer, Michalski - Gaj, Tylka, Jastrzębski. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama