„To dla mnie zabawa, chęć sprawdzenia się na hali. Pojawiła się okazja, zebrała się grupa fajnych ludzi skorzystałem z zaproszenie i postanowiłem spróbować swych sił. Jakiś szczególnych ambicji w tej dyscyplinie jednak nie mam” – wyjaśnił popularny „Grzela”, który w swojej karierze zasłynął przede wszystkim ze strzelenia dwóch bramek słynnej Barcelonie w meczu 3 rundy eliminacji do Ligi Mistrzów w roku 2001.
Głośne nazwiska w obozie rywala większego wrażenia na gospodarzach nie zrobiły i od pierwszych minut „Krokusy” zagrały bez jakiegokolwiek respektu dla przeciwnika.
Niestety dobrą zespołową grę zatarły szczególnie w pierwszej połowie fatalne indywidualne błędy, które co gorsza przeciwnik bezlitośnie wykorzystywał. Co najmniej pięć z siedmiu goli jakie zdobyli krakowianie w pierwszych dwudziestu minutach były skutkiem prostych strat piłek a te wynikały z zupełnie niepotrzebnych dryblingów.
Po zmianie stron nowotarżanie zaprezentowali się dużo lepiej. Uważna gra w defensywie i skuteczna w ofensywie sprawiła, że pojedynek nabrał „rumieńców”.
„To głównie skutek tej specyficznej hali, która była atutem przyzwyczajonych do niej gospodarzy. Przy tak małej ilości miejsca w grę wdawał się chaos. Naszą siłą jest gra kombinacyjna, o którą w takich warunkach było ciężko. Najlepiej świadczy o tym pierwsza połowa, która trwała 48 minut a było to skutkiem tego, że większość piłek lądowała na aucie” – tłumaczył Pater.
Największa zagrożenie w szeregach defensywy Krakbetu wprowadzał doskonale dysponowany w tym dniu Rafał Waksmundzki. 23 letni zawodnik nie tylko wziął na siebie ciężar kreowania gry swojego zespołu ale i strzelania bramek.
Ostatecznie ta sztuka udała mu się w tym spotkaniu aż czterokrotnie a szczególnej urody był jego czwarty gol zdobyty po indywidualnej akcji w której minął kolejno trzech rywali, położył bramkarza i umieścił futbolówkę już w pustej bramce.
Dużo pretensji w tym spotkaniu obie strony wnosiły do pracy arbitrów. Pierwszy nie wytrzymał szkoleniowiec gości, który w 31 min za krytykowanie decyzji sędziów został odesłany na trybuny. Dwie minuty później nerwów na wodzy nie utrzymał z kolei grający trener Krokusa Robert Krzystyniak, który ujrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.
Krokus Podhale Nowy Targ – Krakbet Kraków 6-13 (2-7)
Bramki: Waksmundzki 9, 25, 29, 40, Rajczak 18, 24 – Nocoń 17, 36, 37, Brak 8, 13, Macherczyk 16, 39 z karnego, A. Pater 6 z karnego, Marzec 14, Grzesiak 15, Szymanowski 21, G. Pater 24, Kroczek 35.
Sędziowali: Krzysztof Kapusta, Marek Kowalik (Tarnów).
Żółta kartka: Krzystyniak.
Czerwona: Krzystyniak (33 min za drugą żółtą)
Krokus: Słowakiewicz – Hałgas, Krzystyniak, Waksmundzki, G. Hajnos; Augustyn, Niedermaier, A. Hajnos, Rajczak oraz Możdżeń
Krakbet: Jeziorek – Macherczyk, Kroczek, Brak, Nocoń, Kępski, A. Pater, Grzesiak, G. Pater, Marzec, Szymanowski.
W innym meczu:
Westovia Okna Pawłowski Tarnów – Akropol Czchów 2-5
LP
|
DRUŻYNA
|
MECZE
|
PUNKTY
|
BRAMKI
|
---|---|---|---|---|
1
|
Akropol |
7
|
18
|
52-29
|
2
|
Krakbet |
7
|
16
|
69-25
|
3
|
Westovia |
7
|
9
|
26-37
|
4
|
Krokus Podhale |
7
|
6
|
42-72
|
5
|
Sprinter |
7
|
4
|
22-48
|
Tekst i foto mathias