19.02.2011 | Czytano: 2056

Gdy opadło ciśnienie(+zdjęcia)

Ksiądz Paweł Łukaszka, olimpijczyk z Lake Placid, zapalił znicz Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w hokeju na lodzie, która w sobotę rozpoczęła się na nowotarskim lodowisku. Potem na taflę wyszły zespoły MMKS Podhale i Orlika Opole.

Podniosła atmosfera udzieliła się zawodników, którzy dość nerwowo poczynali sobie w pierwszych minutach meczu. Do tego widok załamanej ręki Tomasika w nadgarstku też zrobił swoje. Sporo więc było niedokładności i bardzo mało klarownych sytuacji, które mogłyby przynieść bramkową zdobycz i uradować obserwatora. Nie można było odmówić chłopakom woli walki. Scenariusz uległ zmianie, po dość przypadkowej bramce Wielkiewicza. To nie był strzał, lecz pchnięcie krążka. Bramkarz był przekonany, że czarny kauczukowy przedmiot został zamrożony, a on tymczasem majestatycznie wślizgnął się do bramki. Za to drugie trafienie górali, „do szatni”, było – palce lizać! Guzik z najazdu huknął jak z armaty z miejsca gdzie zaczyna się tercja Orlika i ostatnia instancja opolan ani nie drgnęła. Krążek wylądował w górnym narożniku jego bramki.

Po tej bramce Podhalanom opadło „ciśnienie”. Druga tercja była pod ich dyktando. Gdyby nie świetnie interweniujący bramkarz Orlika, to wynik były wyższy. W sytuacji sam na sam nie pokonał go Kapica ( nim znalazł się przed bramkarzem, minął obrońców niczym tyczki na narciarskim slalomowym stoku) i Guzik. Za to gol Stypuły mógł każdemu przepaść do gustu. Wtargnął do tercji opolan i spod bandy wypalił z pierwszego. Bramkarz klęknął i nad łapaczką „guma” wpadła mu w krótki winkiel. Potem Kapica zmieścił krążek pod jego pachą i wreszcie doczekaliśmy się akcji marzenie. Po takich zagraniach wypadałoby bić brawo na stojąco. Była to trójkowa akcja na pełnej szybkości zainicjowana przez Oraczko lewą flanką. Krążek jak po sznureczku wędrował od jego łopatki kija do Stypuły, a ten przerzucił go na drugi słupek do nadjeżdżającego R. Mielniczka. Pozostało mu tylko dołożyć kij, by krążek znalazł się w bramce. Ten sam zawodnik z najbliższej odległości backhandem po raz kolejny zmusił opolskiego golkipera do kapitulacji, którzy w trzeciej tercji zwijał się jak w ukropie, ratując swój zespół od wyższej przegranej.

- Początki są zawsze trudne, ale jestem zadowolony z postawy chłopaków – mówi trener Podhala, Ryszard Kaczmarczyk. – Początek meczu był nerwowy. Było dużo walki, agresji, ale mało gry krążkiem i bez sytuacji bramkowych. Dopiero gole Wielkiewicza i Guzika uspokoiły nas. Druga tercja toczyła się już pod nasze dyktando. Przeciwnik przebywał w naszej tercji tylko wtedy, gdy graliśmy w osłabieniu. W ostatniej tercji mieliśmy multum świetnych okazji, lecz bramkarz opolan wszystko łapał.

MMKS Podhale Nowy Targ – Orlik Opole 6:0 (2:0, 3:0, 1:0)
Bramki: R. Mielniczek 2, F. Wielkiewicz, Guzik, Stypuła, Kapica.

MMKS Podhale: Stołowski; J. Plewa – Ł. Gacek, Gaczoł – Szal, Tomasik – Wojdyła, Łukaszka – Fus; Olchawski – F. Wielkiewicz – Guzik, Zarotyński – Kapica – Mienkina, Stypula – Oraczko – R. Mielniczek, Worwa – A. Mielniczek – Bryja. Trener Ryszard Kaczmarczyk.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski 

Komentarze







reklama