16.02.2011 | Czytano: 1035

To już koniec...

... zakończył się „prawdziwy” sezon dla Podhala. Jesteśmy już wolni, bo nie ma już o co walczyć – tak można parafrazując piosenkę Elektrycznych Gitar powiedzieć o braku Podhala w wielkiej czwórce. Co prawda pozostała „Szarotkom” walka o miejsca 5-8, ale... Czy to ważne, które zajmie się miejsce w dolnych rejonach tabeli? Liczą się tylko zwycięscy – jak mówią Amerykanie. W meczach o „pietruszkę” trzeba się już skupić na budowie zespołu na nowy sezon.

Po wygranej we wtorek odżyły nadzieje, że górale mogą jeszcze przedłużyć serię do soboty, a nawet znaleźć się w półfinale. W stolicy Podhala liczono, że młodość zatriumfuje, zapędzi w kozi róg doświadczonych, ale leciwych zawodników oświęcimskiej Unii. Twierdzono, że im więcej spotkań, tym czas pracuje dla nowotarżan. Sam tak myślałem. Niestety rzeczywistość zweryfikowała te pragnienia. Oświęcimianie przed własną widownią trzeci raz się nie potknęli. Nie zaprzepaścili szansy wejścia do wielkiej czwórki, bijąc się o medale. Tam zabraknie Podhala, ale hokeiści z szarotką w herbie łatwo skóry nie sprzedali. Trzeba im podziękować za to co zrobili, bo wszyscy wiedzą w jakiej sytuacji znalazł się nowotarski hokej. Gdyby w innym klubie odeszło pół drużyny, która decydowała o jego obliczu, to jestem święcie przekonany, że byłyby tam już zgliszcza. Tymczasem w kuźni talentów, pojawiły się nowe „perełki”, które swoją postawą na lodzie udowodniły, iż są przyszłością klubu i polskiego hokeja. Trzeba tylko cierpliwości i rozumu, aby je nie zniszczyć, tylko oszlifować na pełnowartościowe brylanty. Trzeba inżynierów, by powstająca budowla nie zawaliła się. Hokeiści dali z siebie wszystko. Zagrali z wielkim zaangażowaniem, zostawili serce na lodzie. Zabrakło małego detalu, zapewne wygranego meczu u siebie, a może jeszcze czegoś.... Na ten temat wypowiedzą się eksperci.

- Wracamy z wielkim smutkiem do domu, chociaż nie mamy się czego wstydzić – mówi trener Podhala, Jacek Szopiński. – Zawodnicy zostawili serce na lodzie. Dla młodych chłopaków była to pierwsza lekcja gry w play off. Musieli zapłacić frycowe. O sukcesie oświęcimian zadecydowało głównie większe doświadczenie. W pewnych momentach u moich zawodników wkradła się bojaźń i strach. Głowa wtedy nie pracuje. Cóż z tego, że mieliśmy w drugiej tercji, a nawet w po stracie trzeciego gola świetne sytuacje, jak w najważniejszych momentach gotowała się głowa. Zabrakło też szczęścia. Wielka szkoda. Dość pechowo straciliśmy trzeciego gola, który ustawił mecz. Unia zaczęła się bronić, a my musieliśmy się otworzyć. Szkoda, że D. Kapica nie trafił do pustej bramki, krążek poszybował nad poprzeczka. Trzecia tercja była bardzo mocna. Garno ciałem, nikt się nie oszczędzał.

Nim doszło do wyeliminowania Podhala, już tradycyjnie w tej serii, objęło prowadzenie i to w najmniej spodziewanym momencie, gdy gospodarze grali w przewadze. Zgubili krążek podczas zakładania „zamka”, przejął go Baranyk i samotnie pognał z nim na bramkę Witka. Uderzył po długim rogu, bardzo precyzyjnie i ostatnia instancja gospodarze nie miała szans obrony. 3 minuty później padło wyrównanie. Rajski stracił kija, a Řiha swobodnie poruszał się po tercji Podhala. Zrobił jedno kółeczko, zrobił drugie i nikt nie próbował go agresywnie zaatakować.

Pierwsza tercja miała trzy oblicza. Początek był wyrównany, w środkowej części przeważali oświęcimianie, ale nie mieli zbyt dużo klarownych sytuacji, by zmienić rezultat. Klisiak dwa razy postraszył z backhandu Rajskiego, ale ten z wielkim spokojem złapał „gumę”. Wybronił też strzał Řihy. W końcówce Podhale ( grało w przewadze) dwa razy zatrudniło Witka.

Drugą odsłonę górale zaczęli w podwójnej przewadze ( 40 sekund) i ją wykorzystali. Strzał Łabuza odbił się od parkana Witka, a stojący blisko Baranyk, odwrócony tyłem, machnął kijem i „guma” wylądowała pod „ladą”, aż bilon wyrzuciło. Wszyscy byli zdezorientowani i tylko „Baran” się cieszył, więc sędzia sprawdził na wideo i... wskazał na środek. Chwilę później nowotarżanie przetrwali gorący okres, gdy Bakrlik odpoczywał na ławce kar. Świetnie bronił Rajski i obstrzał jego bramki nie przyniósł gospodarzom wymiernych efektów. Podhale szybko zwarło szeregi i przystąpiło do kontrofensywy. Pierwsza formacja unitów, dwoiła się i troiła. Raz nawet 3 minuty była na lodzie i ledwie dyszała. Oświęcimianie momentami byli w ogromnych tarapatach. Podhalanom brakowało chłodnej głowy, by wrzucić krążek do siatki. Hokej jest przewrotny. Gdy wydawało się, że lada moment przyjezdni zdobędą kolejnego gola, to unici wyprowadzili kontrę i sforsowali nowotarską świątynię. Jaros zmienił lot krążka po strzale Tabačka i krążek między parkanami Rajskiego wpadł do siatki. Bramka ta ożywiła gospodarzy, którzy coraz mocniej naciskali nowotarżan. Rajski w fantastycznym stylu obronił strzał Řihy, Cinalski trafił w słupek, a Zatko w poprzeczkę.

25 sekunda trzeciej tercji okazała się decydująca dla losów spotkania. Krajči wykorzystał liczebną przewagę, ale na raty pokonywał bramkarza. Rajski pierwszy strzał sparował, obrońca miał „gumę” na kiju, lecz nie zdołał jej wybić. Oświęcimianin ponowił atak i trafił z korytarza międzybulikowego. Po starcie gola bliski wyrównania był Neupauer, Kolusz, D. Kapica, ale Witek był na posterunku. Gospodarze byli już na fali. Strzelec gola miał jeszcze dwie świetne okazje, raz w sytuacji sam na sam nie oddał strzału, a za drugim razem, po minięciu obrońcy, miał zbyt mało miejsca na skuteczne zakończenie akcji. Klisiak również nie wykorzystał dwóch pojedynków oko w oko. Wreszcie w 56 minucie Dronia rozstrzygnął sprawę awansu, trafiając w krótki róg bramki tuż  nad lodem.

Unia Oświęcim – MMKS Podhale Nowy Targ 4:2 (1:1, 1:1, 2:0)
0:1 Baranyk (Dutka) 6:23 w osłabieniu,
1:1 Řiha (Krajči) 9:13,
1:2 Baranyk (Łabuz) 21:38 w podwójnej przewadze,
2:2 Jaros (Tabaček, Cinalski) 34:02,
3:2 Krajč (Řiha) 40:25 w przewadze,
4:2 Dronia (Řiha) 55:11 w przewadze

Stan rywalizacji 3:2. Awans Unii. Podhale zagra o miejsca 5-8.
Sędziowali: Meszyński (Warszawa) – Smura, Kubiszewski (Katowice).
Kary: 16- 12min.
Widzów 1800.

UNIA: Witek - Zatko, Dronia, Krajči, Jakubik, Řiha - Cinalski, Gabryś, Klisiak, Tabaček, Valušiak - Piekarski, Flašar, Wojtarowicz, Modrzejewski, Jaros. Trener Karel Suchanek.
Podhale: Rajski – K. Kapica, Łabuz, Różański, K. Bryniczka, Baranyk – Dutka, Bakrlik, Kmiecik, Kolusz, D. Kapica – W. Bryniczka, Sulka, Bomba, Neupauer, Michalski - Cecuła, Gaj, Tylka, Jastrzębski, Puławski. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama