25.01.2011 | Czytano: 1039

Ekonomia sił

"Jedziesz na Janów, to się zastanów" – to powiedzenie z czasów świetności janowskiego klubu. Podhale i Naprzód w latach 70- tych były jedynymi klubami, które grały swoimi wychowankami. Hasło to obowiązywało nawet w czasach dominacji nowotarżan, a janowianie stawali na drugim stopniu podium. Zawołanie aktualne było również przed wtorkową konfrontacją.

Naprzód co prawda zamyka ligową tabelę, ale niejedna drużyna się przekonała, że łatwo skóry nie sprzedaje. Wiedziało o tym Podhale. Jacek Szopiński miał zasypaną głowę różnymi problemami. Przez tydzień nie miał zespołu w komplecie. Grypa szalała w nowotarskim obozie.

– Nie wiem z kim pojadę do Janowa. Kogo jeszcze mi wirus rozłoży – rozkładał ręce jeszcze niedzielę. Zastanawiał się z kogo będzie mógł skorzystać. Przerabiał różne warianty na wypadek absencji. Ostatecznie okazało się, iż tylko Czuy nie będzie do jego dyspozycji. Odczuwa jeszcze starcie z Jakešem, a do tego się przeziębił. Niemniej nadal miał ból głowy. Czy zawodnicy będą w pełnej dyspozycji? Jakie spustoszenie poczynił wirus w organizmach zawodników? – zadawał sobie pytania.

- Dopiero na rozjeździe dysponowałem kompletnym zespołem – wyjawia Jacek Szopiński. – Obawiałem się o dyspozycję, dlatego staraliśmy się grać mądrze i ekonomicznie szafować siłami. Plan wykonaliśmy. Wracamy z wygraną, choć nie ustrzegliśmy się błędów.

Ten pierwszy pojawił się już w 14 sekundzie meczu. Pierwsza interwencja Rajskiego polegała na wyjęciu krążka z siatki. – Niepokryte została skrzydło – ocenił trener „Szarotek”. Szybka utrata gola nie podłamała przyjezdnych, którzy 180 sekund później doprowadzili do wyrównania. Różański wykorzystał liczebną przewagę na lodzie i w sytuacji sam na sam nie dał szans Stańczykowi. A w 8 minucie grający w osłabieniu Podhalanie wyprowadzili zabójczą kontrę. Obrońca Janowa trafił w nogi Bakrlikowi, a ten samotnie popędził z krążkiem na bramkę rywala i za moment przyjmował gratulacje od kolegów. „Szarotki” rozpoczęły i zakończyły odsłonę od utraty gola. Gapiostwo nowotarskich obrońców z zimną krwią wykorzystał Adamus. – Po zdobyciu drugiej bramki był okres sporej naszej przewagi. Stare porzekadło „ nie dasz, dostaniesz” - sprawdziło się co do joty. Zmarnowaliśmy świetne okazje i dostaliśmy bramkę do szatni. Pogubiliśmy się i z ostrego kąta janowianie zapunktowali – komentuje Jacek Szopiński.

Druga tercja była podobna. Podhale atakowało, a gospodarze schowani za podwójną gardą próbowali z kontry kłuć rywala. Ten nacierał, ale – już tradycyjnie – zawodził strzelecko. Dopiero w 34 minucie Jastrzębskiemu (trafił pod poprzeczkę) udało się przełamać opór miejscowych, ale Podhalanie długo nie cieszyli się z prowadzenia. Za błędy słono się płaci. Podhalanie 91 sekund później wyprowadzili akcję trzy na dwa i...stracili „gumę” w tercji rywala. Poszła kontra. Zbyt dużo swobody pozostawiono Kogutowi, a ten, mimo młodego wieku, wie co w takich sytuacjach począć z krążkiem.

- Wydawało się, że kontrolujemy sytuację, ale zbyt często odwiedzaliśmy ławkę kar, tracąc siły i koncepcje gry – kręcił głową szkoleniowiec Podhala.

W trzeciej tercji rozgorzała walka na całego. Mimo wielu okazji długo krążek nie mógł znaleźć drogi do bramki gospodarzy. Podhale atakowało, a gospodarze nastawili się na kontrataki. Trzeba było bardzo uważać, bo janowianie, podobnie jak w poprzednich odsłonach, przeprowadzali je błyskawicznie. Losy meczu rozstrzygnęły się na początku 51 minuty. Michalski minął Petrinę i zza bramki dograł K. Bryniczki, który uszczęśliwił kolegów.

- Ustaliliśmy w przerwie, że będziemy grali uważnie i utrudniać „życie” przeciwnikowi. Niestety nasza koncepcja znowu runęła w gruzach. Zbyt często musieliśmy się bronić w osłabieniu. Na szczęście rywal nie potrafił wypracować sobie klarownych akcji. O wiele groźniej atakowaliśmy. Po jednej z kontr zdobyliśmy zwycięskiego gola. Janowianie próbowali atakować, ale im to nie wychodziło. Gdy w końcówce Łabuz powędrował na ławkę kar nie zdecydowali się na wycofanie bramkarza, mimo iż bulik był w naszej tercji. Szybko jednak opuścili naszą strefę i nie mieli okazji, by do niej wtargnąć - zakończył Jacek Szopiński.

Naprzód Janów – MMKS Podhale Nowy Targ 3:4 (2:2, 1:1, 0:1)
1:0 Sośnierz (Kogut) 0:14,
1:1 Różański (Łabuz) 3:14 w przewadze,
1:2 Bakrlik 7:18 w osłabieniu,
2:2 Adamus (Mihalik, Sowiński) 9:13,
2:3 Jastrzębski (Kos, Bakrlik) 33:25 w przewadze,
3:3 Kogut (Pohl, Petrina) 34:56,
3:4 K. Bryniczka (Michalski) 50:04.

Sędziowali: Molenda – Wieruszewski, Madeksza (Sosnowiec).
Kary: 6- 18 min.
Widzów 600.

Naprzód: Stańczyk – Urbańczyk, Działo Sośnierz, Pohl, Kogut – Petrina, Krokosz, Sowiński, Mihalik, Adamus – Sitko, Ł. Elżbieciak, Wołkowicz, Gryc, Podsiedlik. Trener Krzysztof Kulawik.
Podhale: Rajski – K. Kapica, Łabuz, Różański, K. Bryniczka, Michalski – Dutka, W. Bryniczka, Baranyk, Jastrzębski, Bakrlik – Sulka, Gaj, Bomba, Neupauer, Kmiecik – Cecuła, Tylka, Puławski, Kos. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama