18.01.2011 | Czytano: 964

Goniąc zająca

- Po weekendowych spotkaniach wydaje się, że Podhale jest bardzo mocne, bo daje dwubramkowe fora przeciwnikom i dopiero wtedy zaczyna grać – ironizuje nasz ekspert Jacek Kubowicz.

Zresztą to nie pierwszy raz. W bieżącym sezonie już kilka razy po niespełna 10 minutach „Szarotki” przegrywały 0:2. Przeciwnik ustawia sobie mecz i łatwiej mu się gra. Nowotarżanie w weekend znowu musieli gonić „zająca”. Czym to jest spowodowane? Uważam, iż przyczyna słabego początku meczu tkwi w braku należytej koncentracji przed pierwszym rzuceniem krążka przez sędziego. Również przygotowanie na rozgrzewce jest niestaranne. W konsekwencji te dwie bramki decydują o losach spotkaniach. Co z tego, że dogonimy przeciwnika, ale taka pogoń jest mecząca fizycznie i psychicznie i potem w decydujących momentach meczu brakuje błysku, zadziorności, by zadać trafienie w serce. Na pewno gra byłaby lżejsza, gdy pogoń zaczynała się od 0:1.

Szkoda, zarówno z Cracovią jak i Jastrzębiem, ostatnich trzech minut meczu. Z „Pasami” raczej nie mieliśmy szans na punktowe zdobycze, ale rezultat 2:4 z pewnością robiłby lepsze wrażenie niż 2:6. Nawet przy tak przetrzebionym chorobami i kontuzjami składzie. Znowu beztroska w defensywie, brak dyscypliny i kary nas rozłożyły. Z Jastrzębiem było podobnie. 220 sekund zabrakło, by sięgnąć po komplet punktów. I znowu wpływ na końcowy rezultat miały kary jakie łapiemy w najważniejszym fragmencie meczu. Ta choroba jest chyba nieuleczalna w przypadku podopiecznych Jacka Szopińskiego. Wyniszcza organizm drużyny od początku sezonu. „Lekarze” jakoś nie potrafią znaleźć recepty, by ujarzmić „wroga”. Pal licho jeśli kary łapie się w naszej tercji przy bezpośrednim zagrożeniu bramkami. Gorzej, gdy faule wynikają z bezmyślności i popełnia się jej w tercji ataku. W Jastrzębiu w decydującej fazie aż dwóch Podhalan powędrowało na ławkę kar. Trener Podhala twierdzi, iż za takie błahostki w tej fazie meczu nie powinno się odsyłać zawodnika na ławkę kar. Być może, ale to głos arbitra jest najważniejszy. Trener twierdzi, że sędzia mylił się w obie strony. Na pewno sędziowanie jest zmorą naszych lodowisk. Tego jednak nie przeskoczymy. Niejednokrotnie byliśmy świadkami takich decyzji, że włosy stawały dęba. Niektórzy twierdzą, iż panowie w pasiakach obnażają poziom naszego hokeja. Zapewne coś jest w tym prawdy.

Wybiegnijmy trochę w przyszłość, do play off. Wszystko wskazuje na to, że czwartą siłą w lidze będzie Jastrzębie. Kibice już zastanawiają się z kim przyjdzie nam się zmierzyć w pierwszej fazie play off. Jestem przekonany, że wybierze nas Cracovia lub Unia. Te dwa zespoły mają z nami bonus. Ma też JKH, ale jastrzębianie raczej nie będą wybierać. Będą zdani na łaskę pierwszej trójki. Co ona im zostawi. Tychy, jeśli zajmą drugie lub trzecie miejsce, to na pewno nas nie wybiorą. Choćby ze względu na brak bonusa i rozkład gier - pierwszy mecz u siebie, dwa kolejne u nas.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama